ME piłkarzy ręcznych - Polska - Serbia 19:20
Polska przegrała w duńskim Aarhus z Serbią 19:20 (9:13) w swoim pierwszym meczu mistrzostw Europy piłkarzy ręcznych. Kolejnym rywalem biało-czerwonych w grupie C będzie w środę Francja.
Polska: Sławomir Szmal – Bartłomiej Jaszka, Krzysztof Lijewski 3, Karol Bielecki, Adam Wiśniewski, Bartosz Jurecki 2, Michał Jurecki, Piotr Grabarczyk, Mariusz Jurkiewicz 5, Kamil Syprzak 1, Jakub Łucak, Przemysław Krajewski 3, Robert Orzechowski 1, Michał Szyba 1, Piotr Chrapkowski 3.
Serbia: Darko Stanic, Strahinja Milic – Marko Vujin 3, Ivan Nikcevic 1, Nikola Manojlovic 1, Alem Toskic 2, Momir Ilic 2, Rajko Prodanovic 1, Rastko Stojkovic 3, Nemanja Ilic 3, Momir Rnic 1, Nemanja Zelenovic 3, Drasko Nenadic, Petar Nenadic.
Chóralne odśpiewanie „Mazurka Dąbrowskiego” przez dość liczną grupę kibiców z biało-czerwonymi akcesoriami już zapowiadało, że przynajmniej z tej strony podopieczni trenera Michaela Bieglera mogli liczyć na wsparcie.
Jednak samo spotkanie z Serbami – z wicemistrzami Europy – rozpoczęło się od dwóch goli rywali. W drugiej minucie pierwsze trafienie dla Polski zaliczył Mariusz Jurkiewicz, a za chwilę wyrównał Piotr Chrapkowski.
Kilka złych podań w wykonaniu biało-czerwonych spowodowało, że przewagę utrzymywali rywale, którzy uważnie grali w obronie. W tym okresie w polskim zespole wyróżniał się Jurkiewicz, natomiast nie popisał się Krzysztof Lijewski, który nie wykorzystał czystej pozycji sam na sam w 12. min przy stanie 5:5.
W odpowiedzi zespół z Bałkanów zdobył dwie bramki i Polacy znów musieli „gonić” wynik. Wówczas na środek rozegrania Biegler desygnował Bartłomieja Jaszkę.
Niewiele to pomogło, ale Sławomir Szmal popisał się kilkoma znakomitymi interwencjami, m.in. dwukrotnie zatrzymał kontry w wykonaniu gracza Wisły Płock Ivana Nikcevica.
Biało-czerwoni nie potrafili wykorzystać gry w przewadze liczebnej, a na domiar złego w 21. min, gdy Serbowie prowadzili 8:6, Orzechowski nie wykorzystał karnego, trafiając w poprzeczkę.
W końcówce pierwszej połowy Polacy robili zbyt wiele prostych błędów i ciągle nie mogli złapać odpowiedniego rytmu. Na boisku próbowano różnych ustawień, selekcjoner żonglował składem, ale nie skutkowało to poprawą rezultatu.
W 28. min po serii czterech bramek z rzędu przeciwnicy wygrywali 12:7 i na przerwę schodzili z przewagą czterech goli (13:9).
Drugą część Polacy rozpoczęli od udanych akcji Lijewskiego, Jurkiewicza, wykorzystanego karnego przez Przemysława Krajewskiego i kontry Piotra Chrapkowskiego, po której na tablicy wyników w 35. min pojawił się długo oczekiwany remis 13:13.
Za chwilę gola dołożył dowołany do reprezentacji w dniu meczu Kamil Syprzak i biało-czerwoni znów prowadzili. Serbski trener Vladan Matic poprosił wtedy o czas. Szóstego z rzędu gola zdobył Jurkiewicz i dopiero wtedy rywale zaliczyli trafienie (39. min). W 40. wyrównali na 15:15. Polacy stracili impet, co Serbowie skwapliwie wykorzystali i to oni w 44. min objęli prowadzenie 17:16 i dwie minuty później 18:16.
W 48. min na boisku pojawił się po raz pierwszy Michał Jurecki, który jeszcze niedawno zmagał się z kontuzją. Wicemistrzowie Europy zaczęli szanować piłkę, ale też popełniali błędy i rezultat przez kilka minut się nie zmieniał. W dodatku Krajewski przestrzelił karnego.
Ten sam zawodnik zrehabilitował się w 53. min zdobywając kontaktowego gola na 17:18. W tym momencie bardzo ważną udaną interwencją po rzucie Lijewskiego popisał się Darko Stanic, który rozgrywał setny mecz. Przy stanie 17:19 Orzechowski ponownie nie wykorzystał karnego. Sztuka ta udała się dopiero Bartoszowi Jureckiemu.
Jak zwykle w pojedynkach między tymi zespołami ponownie o wszystkim decydowała dramatyczna końcówka. Tyle, że tym razem Polacy mieli w ostatnich trzech minutach do odrobienia dwa trafienia. Przeciwnikom z pomocą znów przyszedł Stanic. Ale i Szmal był skuteczny.
Półtorej minuty przed ostatnią syreną, po rzucie Orzechowskiego było tylko 19:20, ale rywale mieli piłkę. 45 sekund przed końcem karny dla Serbii – Szmal broni strzał Vujina. W odpowiedzi nieudana akcja Polaków i ostatecznie Serbia zwyciężyła 20:19. (PAP)