Raków Częstochowa pokonał Lecha i wygrał Puchar Polski
Raków Częstochowa po raz drugi w historii sięgnął po Puchar Polski. W finale rozegranym na Stadionie Narodowym piłkarze prowadzeni przez Marka Papszuna pokonali Lecha Poznań 3:1.
Finał zapowiadał się ciekawie, bo Lech i Raków walczą w tym roku także o mistrzostwo Polski. Jeśli chodzi o PP, zespół z Częstochowy podchodził do meczu jako zeszłoroczny triumfator rozgrywek. „Kolejorz” natomiast ostatni raz sięgnął po Puchar w 2009 roku. Od tego czasu poznaniacy cztery razy grali w finale, ale za każdym razem musieli uznać wyższość rywala.
Spotkanie fenomenalnie rozpoczął Rakowa, już w 7. minucie obejmując prowadzenie. Częstochowianie wyprowadzili dobrą kontrę, którą sfinalizował Vadislavs Gutkovskis.
Mimo tego Lech nie stracił animuszu i częściej utrzymywał się przy piłce, z czasem całkowicie przejmując inicjatywę na boisku. „Kolejorz” stworzył sobie kilka dobrych okazji, ale gola nie zdobył. Najbliżej pokonania bramkarza był Jakub Kamiński. Młody zawodnik oddał świetny strzał z dystansu, lecz piłka trafiła w słupek.
Gdy wydawało się, że podopieczni Macieja Skorży mają rywala w garści, niespodziewanie zrobiło się 2:0. W 36. minucie świetnie wypuszczony został Mateusz Wdowiak, który nie miał problemów, by wpisać się na listę strzelców. Lech i tak może mówić o szczęściu, bo w ostatniej akcji pierwszej połowy powinno być 3:0, ale zły strzał oddał Deian Sorescu.
Skorża od razu chciał coś zmienić w swoim zespole, dlatego na drugą połowę wprowadził Joao Amarala. Portugalczyk odpłacił się trenerowi trafieniem kontaktowym. W 52. minucie 30-latek głową zbił strzał Dawida Kownackiego, kierując piłkę do bramki.
Gol napędził poznańską ekipę. Ta robiła wszystko, by doprowadzić do wyrównania. Gdy „Kolejorz” zbliżał się do osiągnięcia celu, nagle otrzymał kolejny cios. W 77. minucie świetnie w polu karnym rywala zachował się Ivi Lopez. 27-latek wypracował sobie pozycję do strzału i po chwili cieszył się z bramki. Raków kończył mecz w „dziesiątkę”, ale mimo tego więcej goli już nie padło.
- Jesteśmy smutni, że mecz potoczył się w taki sposób. Spotkanie zaczęło się dla nas fatalnie. Chcieliśmy zepchnąć Raków do obrony, ale pierwsze zagranie rywala sprawiło, że przegrywaliśmy. Gol dla nas obudził nadzieję. Częstochowianie byli jednak dobrze zorganizowani – powiedział po meczu trener Lecha Maciej Skorża.
- Ważne, że zespół nie zgłupiał po straconej bramce. Później Lech niewiele z tego stworzył. My skontrowaliśmy na 3:1. Wtedy byliśmy już dość bezpieczni, ale zespół znów pokazał dojrzałość i mądrość – stwierdził natomiast szkoleniowiec Rakowa Marek Papszun.
Lech Poznań - Raków Częstochowa 1:3 (0:2