Dyrektor sportowy Apatora: Czuliśmy, że możemy wygrać w Gorzowie [RELACJA]
For Nature Solutions Apator Toruń przegrał w niedzielę z Moje Bermudy Stala Gorzów 43:47. Torunianie czują niedosyt po spotkaniu, w którym przez dłuższy czas byli na prowadzeniu. - Po dziesięciu biegach wydawało się, że mamy wszystko pod kontrolą – powiedział nam dyrektor sportowy klubu, Krzysztof Gałańdziuk.
W trzeciej kolejce PGE Ekstraligi Apator pojechał do Gorzowa po cenne punkty. „Anioły” źle rozpoczęły sezon, dlatego wyjazdowa wygrana pomogłaby poprawić ich pozycję. Długo wydawało się, że torunianie pokonają rywala. W samej końcówce stracili oni jednak przewagę, a w ostatnim wyścigu przegrali podwójnie, co przesądziło o ich porażce.
Spory niedosyt po meczu czuł dyrektor sportowy Apatora, Krzysztof Gałańdziuk. - Szkoda wielka, bo czuliśmy, że możemy to wygrać. Po dziesięciu biegach wydawało się, że mamy wszystko pod kontrolą. Trzynasty bieg popsuł nam szyki. To był jednak dużo lepszy mecz, niż we Wrocławiu. Potencjał drużyny został obudzony – powiedział Gałandziuk.
Spotkanie skomentował także Paweł Przedpełski. - Od początku mieliśmy zwycięstwo w garści. Później coś poszło nie w tę stronę. Ostatecznie mecz „w plecy” – dodał zawodnik Apatora, który w sześciu biegach zgromadził osiem punktów.
Być może w najbliższą niedzielę „Anioły” wrócą na szlak zwycięstw. Motor Lublin to silny przeciwnik, ale najpewniej przyjedzie on bez Dominika Kubery. - Każdy mecz jest ważny, a te u siebie szczególnie. W meczu z Motorem patrzymy na siebie i jeśli my zrobimy, co do nas należy, to nie musimy się obawiać. Mam nadzieję, że połapaliśmy, o co chodzi w naszym torze i postaramy się go przygotować optymalnie – ocenił Gałańdziuk.