Gość programu

Irena Santor i Maria Szabłowska

2024-12-20
Irena Santor i Maria Szabłowska. Fot. Julita Górska

Irena Santor i Maria Szabłowska. Fot. Julita Górska

Polskie Radio PiK – Zwierzenia przy muzyce – Irena Santor i Maria Szabłowska

Z panią Ireną Santor spotkałam się tuż przed jej 90. urodzinami, w towarzystwie Marii Szabłowskiej – dziennikarki Polskiego Radia.

...widzę, że wielokrotnie teraz młodzi mają zupełnie inny stosunek do tekstu, inne podejście do muzyki i to jest dla mnie frapujące, interesujące i zawsze myślę sobie - „kurczę, że też ja na to nie wpadłam”. Zawsze mi trochę żal. A poza tym, ja umrę, ale jeżeli po mnie zostaną piosenki, które będą młodzi śpiewać, to coś ze mnie zostanie jeszcze na trochę. (...) my trochę tak pomnikowo ciebie traktujemy, bo w końcu jesteś na tej scenie wiele lat, nie będziemy nic wyliczać. Nigdy ci się nie zdarzyło przez całą karierę zrobić czegoś głupiego...”

Piątek, 20 grudnia 2024 o godz. 20:05
Obie Panie związane są z naszym regionem, pośrednio i bezpośrednio.
Maria Szabłowska - Irena bezpośrednio, a ja pośrednio, przez najbliższą rodzinę mojego męża, która mieszka w Bydgoszczy.

Pani teściowa była naszą wieloletnią szefową.
Maria Szabłowska – Tak, moja teściowa była szefową Radia Bydgoszcz. Teraz to radio PiK, a przedtem radio Bydgoszcz.

Irena Santor - Czyli wszystko w rodzinie.

Przede mną wyjątkowy wybór 11 piosenek pomieszczony na winylu. Czy to był trudny wybór, pani Ireno?
Irena Santor - Nie wiem, bo nie ja wybierałam te piosenki, tylko państwo w Radiu wybierali, bo to miał być prezent dla mnie od Radia i dlatego prosiłam, żeby wybór dokonano w radiu.

To ma być prezent urodzinowy?
Irena Santor - Urodzinowy, bo ja mam bardzo poważne urodziny.

Tak. 9 grudnia, możemy zdradzić na ile one są poważne?
Irena Santor - Dla mnie one nie są takie poważne, ale zwykło się mówić, że 90 lat to dużo. Chociaż to jest błysk, 90 lat w historii kosmosu, to nawet nie jest do zauważenia. Ale może ograniczmy się do ziemi. Na ziemi to też nie jest aż tak dużo. 90 lat - ja bym tak chciała, żeby było dłużej. Mnie się tu podoba. Bardzo się dobrze czuję na ziemi. Lekarze mi obiecują 125 lat - a ja przyjmuję to chętnie, więc to naprawdę nie jest dużo. Kiedyś słyszałam takie bardzo dobre powiedzenie, powtórzę je: „90 lat? A cóż to za wiek dla młodej kobiety?

Czy ten wybór byłby też również i Pani wyborem? Bo winyl się rządzi swoimi prawami i nie najwięcej tam można materiału pomieścić.
Irena Santor - Ten wybór dość tak zmyślnie został zrobiony, bo w Radiu są zmyślne osoby, wiedzące i fachowe.

Irena Santor i Maria Szabłowska. Fot. Julita Górska
Irena Santor i Maria Szabłowska. Fot. Julita Górska

Pani Mario. Może Pani też dołożyła swoje 3 grosze przy tym wyborze, czy nie?
Maria Szabłowska - Przy tym wyborze już akurat nie. Natomiast ja dołożyłam, myślę, że może nawet więcej niż 3 grosze, przy poprzednich płytach Ireny Santor, wydanych przez Agencję Muzyczną Polskiego Radia. To było tak, że w pewnym momencie Irena powiedziała: „Boże, jak ja bym chciała mieć jakieś nowe piosenki, bo ciągle śpiewam te przeboje, które wszyscy znają, a ja jeszcze bym chciała zaśpiewać coś nowego.” A ja powiedziałam: „no dobrze, no to Polskie Radio może by wydało płytę z nowymi piosenkami Ireny Santor”. To się tak rozkręciło, że wyszły 2 płyty: „Kręci mnie ten świat” i „Punkt widzenia”. Dwie płyty nam wyszły, a to dlatego, że myśmy sobie postanowili tutaj w radiu, że będziemy prosić o repertuar absolutnie najwybitniejsze osobistości świata piosenki, jeśli chodzi o kompozytorów i o autorów tekstów. I proszę mi wierzyć, że wyszłyby może i 4 płyty, bo wszyscy bardzo chcieli napisać dla Ireny Santor piosenkę. Jedni się dowiadywali, od drugich, dzwonili potem do mnie. A jeszcze powiem, że udało się, to już mnie osobiście , stworzyć nową parę kompozytorsko-autorską, mianowicie Seweryn Krajewski i Wojciech Młynarski.

Irena Santor - No właśnie, to tobie zawdzięczam.

Maria Szabłowska- To było coś niesamowitego, bo ty jeszcze wiedząc, że Młynarski będzie pisał tekst to powiedziałeś, że życzysz sobie piosenkę o starości.

Irena Santor– Tak, o to prosiłam właśnie Wojtka, żeby to była piosenka o starości. Pamiętam, jak Wojtek zareagował: „po co?”.

Maria Szabłowska- A ja mówię, „Boże, jaka starość? Zobacz, jak wyglądasz, jak śpiewasz, jak się poruszasz?!”.

Irena Santor - Ale kochani, ja mam swoje lata, to raz tu jestem tym wiekiem upoważniona do śpiewania takiego tekstu, a poza tym o starości się nie śpiewa, a starość już sobie naprawdę na to zasłużyła. I kto ma najpiękniej ustroić, napisać jak nie Wojtek? On napisał coś takiego co uskrzydla, bo to starym ludziom daje nadzieję na przyszłość. Napisał, że starość to nie jest wiek, to stan umysłu, a potem w tej drugiej zwrotce jest piękna puenta: „Bo ja ze świata różności w życiu, jak w sklepie, za szybą, umiem nie wybrać starości, a przecież starość to wybór”. Właśnie o to chodzi i to jest moje kredo.

Maria Szabłowska - No tak, ale Wojtek Cię dobrze znał,

Irena Santor - doskonale. Ja nawet nie wiedziałam, że aż tak.

Maria Szabłowska - On w ogóle marzył i teraz ujawniam pewne tajemnice, bo jak ja do niego zadzwoniłam, to mówił: no nareszcie, Santor chce ode mnie piosenkę” On marzył, żeby napisać coś dla Ciebie, tylko jakoś się mijaliście, bo wiem, że się lubiliście.
Irena Santor - Bardzo go ceniłam, wielbiłam wręcz. Lubiłam to mało, ja znałam jeszcze po trosze jego rodzinę, która mieszkała w Komorowie i pani Kaczurbina uczyła mnie solfeżu w Mazowszu. Ale znałam jego siostrą. A jego ciocia była pomocnikiem, asystentką, razem z Mirą Zimińską dbały o kostiumy w Mazowszu. To była etnografka, ale cudowna pani, która dostawała gdzieś tam od kobiet jakieś lepsze stroje ludowe. Kiedy Mira jeździła z ciotką Wojtka na wieś , to wszystkie kufry się otwierał i Mazowsze było ubrane w autentyki. Teraz i słusznie, to są już kostiumy historyczne. Więc ja Wojtka znałam od tej strony, jak on był jeszcze właściwie malutkim chłopaczkiem. Biegał w krótkich spodenkach. A ciocia zapraszała nas do Komorowa na kawkę i to były kawki nie takie zwyczajne. Dlaczego ja o tym pamiętam? Bo jak się mieszka w internacie, to kawka nie jest taka codzienna. A u pani profesor była kawka, było ciasto, Wojtek biegał w krótkich portkach. A potem się okazało, że wyrósł z tych portek i cieszyłam się, jeżeliby chciał napisać dla mnie tekst. On nie był taki łatwy do przyjaźni. Był rzeczowy, zawsze wiedział, o co chodzi i był krytyczny. Ja pamiętam, że kiedyś on napisał i to nie dla mnie piosenkę i w tej piosence jakieś jedno słowo fonetycznie nie było mi tak trochę po drodze, bo coś tam się nie wygodnie mi śpiewało. Zadzwoniłam do niego i mówię: Wojtuś, gdybyś był taki miły i chciał mi to zmienić, to jedno słowo. I raptem słyszę trzask - a on wyłączył telefon, na 2 lata. Wojtek się obraził, że ja chcę, żeby zmienił jakieś słowo. Taki był przywiązany do tego, co pisał, ale po dwóch latach ponownie zadzwonił telefon – „Ireno!”. Myślę sobie - „wszelki Duch Pana Boga chwali”. Wojtek zupełnie jakby się nic nie stało, jakby tych 2 lat nie było zaczął mi o czymś opowiadać i właśnie powiedział mi, że ma dla mnie jakąś piosenkę. Wojtek był nerwowym człowiekiem. Jak ja go lubiłam! Ja się z Panem Bogiem wadzę, dlaczego go tak szybko zabrał?

A do tego ta para z Włodzimierzem Korczem, to przecież duet absolutny.
Irena Santor - Genialny. Przecież moje koleżanki zawdzięczają właśnie temu tandemowi wielkie przeboje: (Irena Santor śpiewa) „Uparcie i skrycie, och życie kocham Cię nad życie” i tak dalej. No przecież Edyta Geppert tym wyszła na światło i zaistniała, potem jeszcze jedna znakomita piosenka, a wcześniej Ala Majewska i ten żagiel, który się bieli i ciągle się bieli, bieli na całe życie, do końca świata i jeden dzień dłużej, żeby się ta piosenka podobała, a będzie się podobała. Oni obaj się znali, lubili, rozumieli i jeden drugiego ładnie tak ubierał, podpierał. Muzyka do tego żagla nie może być inna, prawda? To wystarczy tylko stanąć, wziąć oddech i zaśpiewać i tyle, bo to jest takie gotowe w całości.

Maria Szabłowska- Takie piosenki byś chciała mieć w repertuarze?

Irena Santor - Jak się urodzę drugi raz, bo wiesz, że ja się urodzę drugi raz…

Maria Szabłowska - Tego nie wiedziałam. Proszę państwa, Irena Santor urodzi się drugi raz, czy w Bydgoszczy to jest słyszalne?

Irena Santor – Oczywiście, bardzo proszę, chętnie bym się urodziła w Bydgoszczy. Bardzo ładne miasto. Zawsze było ładne, a teraz jest piękne.

Cały czas się chwalimy, że śpiewała Pani piosenki o Bydgoszczy.
Irena Santor - No pewnie pan Lachowicz napisał muzykę i Ola Obarska, z którą się przyjaźniłam napisała teksty. Cudowna osoba: delikatna, wychowana, wykształcona i taka przyjacielska. Szkoda.

Irena Santor i Maria Szabłowska. Fot. Julita Górska
Irena Santor i Maria Szabłowska. Fot. Julita Górska

Czy w dwudziestym pierwszym wieku Irena Santor była głodna nowych piosenek, że powstały te 2 albumy, „Punkt widzenia” i „Kręci mnie ten świat”?.

Irena Santor - Nawet nie wiedziałam, że to będą dwa, ale wiedziałam, że ten jeden, a potem drugi to będą moje końcowe płyty, ostatnie płyty. Ja zamierzałam się już rzeczywiście i tak na serio żegnać z zawodem, bo w końcu te lata, te struny. Ja nigdy nie musiałam dbać o swoje struny, bo Pan Bóg był łaskaw, a potem z wiekiem to one się zaczęły trochę już zużywać i pomyślałam, że te dwa będą ostatnie.

Maria Szabłowska - O to miała być jedna, ja ci przypominam, bo to było tak, że powiedziałaś: „czemu ja nie mam nowych piosenek? Ktoś by mi mógł napisać jakieś nowe piosenki. Ja nie mogę ciągle tkwić w tym dawnym repertuarze”. I to tak było, że ja dzwoniłam do autorów, do kompozytorów, a ty tylko czasami nazwisko mi podrzucałaś i były to same wybitne nazwiska i nikt nie odmówił. Mało tego, potem jeszcze zaczęli sami się zgłaszać i tak wyszły 2 płyty, bo był tłok twórców, którzy chcieli napisać dla Ireny Santor nową piosenkę.

Irena Santor - To było dla mnie wielkie przeżycie zawodowe i niesamowicie przyjemne. W związku z tą piosenką o starości, to jeszcze dodatkowo zrobiłaś rzecz genialną, bo Wojtek przyniósł ten tekst do redakcji, ja przeczytałam i chciałam go pocałować w rękę, ale on się jakoś tak żachnął. Gdyby nie to, mogłabym pocałować go w rękę. Zapytałam go wówczas: „Wojtek, a z kim ty byś chciał napisać?” On na to: „z Krajewskim”.

Maria Szabłowska - To myśmy zainicjowały współpracę Seweryna Krajewskiego z Wojciechem Młynarskim, co nie było wcale takie łatwe, bo Seweryn Krajewski od wielu lat mieszka w Stanach Zjednoczonych. Ale mamy do niego kontakty, maile i tak dalej. Na pytanie, czy napisałby piosenkę z Wojciechem Młynarskim, odpisał, że natychmiast, bo bardzo chciałby mieć piosenkę z Wojciechem Młynarskim, a do tej pory nie miał w dorobku. I ja wysłałam tekst drogą internetową, bo najpierw był tekst, a muzyka dosłownie przyszła 2 dni później. To było coś niesamowitego, widzieć poprzez oceany tę współpracę dwóch wybitnych, jednych z najwybitniejszych twórców polskiej piosenki. Tam Krajewski, tu Młynarski. Irena Santor połączyła ich.

Irena Santor - Dla mnie to jest odkrycie Ameryki, że w ogóle coś takiego jest możliwe, Jeden w Ameryce, drugi w Polsce, trzeci w Australii i każdy dołożył cegiełkę.

A kto sparował Janusza Senta z Michałem Rusinkiem?
Maria Szabłowska - Obawiam się, że chyba też to byłam ja, bo byłam tą osobą, która jakby zarządzała tymi nazwiskami, kompozytorów i autorów. Oczywiście to było tak, że dzwonili różni, których nazwisk nie będę wymieniać, którzy bardzo by chcieli się na tej płycie znaleźć, ale już był tam tłok i musieliśmy z czegoś zrezygnować i w pewnym momencie powiedzieliśmy, może jeszcze będzie trzecia płyta? Janusz Sent to człowiek o wybitnym poczuciu humoru, Niby ma grać, a cały czas dowcipy opowiada. I ja sobie pomyślałam, że Michał Rusinek ma też takie fajne poczucie humoru i że to może będzie dobre. No i tak się stało, ale naprawdę był tłok twórców.

Irena Santor - I umówiłam się z Michałem Rusinkiem na spotkanie w Krakowie. Pamiętam, nie znałam go, przyszedł elegancki, młody, taki światowy pan. A ja się przestraszyłam. Naprawdę się przestraszyłam, że gdzie on będzie dla mnie pisał. W dodatku wytłumaczyłam mu, że ja bym chciała, żebym nareszcie miała coś takiego, z czego będzie wynikać, że ja też mam poczucie humoru. Taką właśnie zabawną napisał mi piosenkę o przepraszaniu, cudna. Ja ją uparcie śpiewam, ale nie wiem, czy państwo tak lubią, jak ja śpiewam, jakieś zabawne piosenki?

Maria Szabłowska - Bo my trochę tak pomnikowo ciebie traktujemy, bo w końcu jesteś na tej scenie wiele lat, nie będziemy nic wyliczać. Nigdy ci się nie zdarzyło przez całą karierę zrobić czegoś głupiego.

Irena Santor - Chciałabym powiedzieć, że to wcale nieprawda i głupoty i jakieś, zupełnie niedobre decyzje mnie nie ominęły. Ja w tym wszystkim byłam, tylko jakoś dziwnie się nie mieściłam w tym. No zawsze byli dowcipniejsi. Na przykład, czy ja mogłabym opowiadać dowcip przy Sencie? Przy Sencie najwyżej Rusinek mógłby podejść.

A czy dobrze się czuła pani w takim właśnie lżejszym repertuarze? No przecież były takie piosenki, jak „Jeszcze mi wina nalej”.
Irena Santor – Tak Korcza i Osieckiej osiecka. A piosenka przez to może wybitna, że tam nie ma w ogóle miejsca na oddech.

Maria Szabłowska - Ale co to dla Ireny Santor, pamiętam, że to śpiewałeś to w Opolu jako nowy utwór.

Irena Santor – I jakoś sobie tam te oddechy znajdowałam. Poza tym ja muszę powiedzieć o sobie coś ładnego: „Pan Bozia mi dał dobry oddech”. Ale może dlatego tej piosenki potem tak nie śpiewano po mnie, bo ja teraz widzę jak młodzież się garnie do tych piosenek, moich niektórych, za co jestem szczerze losowi wdzięczna.

A lubi Pani, jak śpiewają Pani piosenki?
Irena Santor - Uwielbiam. Ja to podpatruję, bo widzę, że wielokrotnie teraz młodzi mają zupełnie inny stosunek do tego tekstu, inne podejście do muzyki i to jest dla mnie frapujące, interesujące i zawsze myślę sobie kurczę, że też ja na to nie wpadłam. Zawsze mi trochę żal. A poza tym, proszę pań kochanych? Przecież ja umrę. Ale jeżeli po mnie zostaną piosenki, które będą młodzi śpiewać, to coś ze mnie zostanie jeszcze na trochę.

Irena Santor i Maria Szabłowska. Fot. Julita Górska
Irena Santor i Maria Szabłowska. Fot. Julita Górska
Co tydzień jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką, z niecodziennymi gośćmi, niecodziennymi tematami...
„Zwierzenia przy muzyce”
zaprasza Magda Jasińska
Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej Polityce prywatności

Zamieszczone na stronach internetowych www.radiopik.pl materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazą danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Polskie Radio Regionalną Rozgłośnię w Bydgoszczy „Polskie Radio Pomorza i Kujaw” S.A. na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek wykorzystywanie przedmiotowych materiałów przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.

Rozumiem i wchodzę na stronę