Limboski

2025-03-28
Limboski. Fot. Julita Górska

Limboski. Fot. Julita Górska

Polskie Radio PiK – Zwierzenia przy muzyce – Limboski

Limboski, czyli Michał P. Augustyniak – muzyk związany z Krakowem, piosenkarz i gitarzysta, autor tekstów, dwukrotnie nominowany do „Fryderyków”. W niektórych wykonaniach używa technik śpiewu alikwotowego kargyraa i sygit. Nazwa Limboski bywała również używana na określenie zespołu niestałych muzyków, z którymi Limboski występował w reperturze alternatywnym. Po dłuższej przerwie Limboski wraca z singlem pt. „Wolność”

...cała płyta będzie dość gitarowa, jeśli chodzi o brzmienie. Ja zawsze miałem pretensje do siebie i do swoich płyt o to, że są zbyt różnorodne, albo także łapią zbyt wiele srok za jeden ogon. Lubiłem płyty, lubię słuchać cały czas płyt, które mają taki jednostajny ton. Można włączyć i nie wiadomo kiedy się skończą, bo brzmią trochę jak jedna piosenka. Ta płyta taka nie jest do końca, ale jest bliżej już tego ideału...”

Piątek, 28 marca 2025 o godz. 20:05
Przez jakiś czas Ciebie nie było widać, jeśli chodzi o wydawnictwa. Co robiłeś?
- Na początku uciekłem, bo była pandemia i wszystko zaczęło wyglądać jakoś ponuro. To był 2020 rok i taki czas powiedzmy zawirowań. Więc ja wtedy udałem się do Berlina i tam przeczekałem ten moment.

Łatwiej było przechodzić pandemię w Berlinie?
- Dla mnie było o tyle łatwiej, że Berlin zapewnił mi duży spokój. Jak się przyjeżdża do nowego miejsca, to człowiek ma taką inspirację, która pomaga w pewnych sytuacjach, mnie przynajmniej pomogła, bo w Berlinie dużo nowych rzeczy się dzieje. Natomiast też przez to, że był taki tryb przetrwania, no bo nie było koncertów, nie wiadomo było, co się będzie działo dalej, to doprowadziło do wielu takich sytuacji, które okazały się fajne dla mnie i ciekawe. Tam znalazłem inspirujące jakieś wyzwania, co ostatecznie doprowadziło mnie do takiej sytuacji, że zadomowiłem się w tym Berlinie dosyć na poważnie i wyglądało na to, że w ogóle nie wrócę, ale sprawy się zmieniły i wróciłem.

Co to znaczy, sprawy się zmieniły?
- No właśnie, miałem przeżyć taki czas i poczułem, że o dziwo ciekawiej będzie tutaj. Nagrałem w Berlinie płytę z wokalistą gospel ze Stanów Zjednoczonych. Płyta się ukazała rok temu i nosi tytuł „Limboski & Rev.Ray – Duality”. Ta płyta była dla mnie takim jakimś spełnieniem marzeń, jeśli chodzi o wejście i poruszanie się w świecie muzyki amerykańskiej. To była współpraca z muzykiem amerykańskim, więc jakby miałem kontakt ze źródłem, z tą energią i z takim prawdziwym amerykańskim czarnym wokalistą, który nosi w sobie etos i jest to rzeczywiście jakieś źródło. Nagrywaliśmy muzykę, pisaliśmy piosenki. Ja produkowałem tę płytę, w tych czasach powiedzmy „lockdownowych”, pandemicznych. Jednocześnie uczyłem w Berlinie, w brytyjskiej szkole muzyki rozrywkowej. Uczyłem studentów „songwritingu” i produkcji muzycznej, a także gry na gitarze. To wszystko było oparte o ten świat muzyki anglosaskiej o etos muzyki brytyjskiej, Beatlesów, tego wszystkiego, co sprawia, że ta muzyka jest znana i słuchana na całym świecie. Ale poczułem, że doszedłem do jakiegoś już progu, w tym swoim brataniu się, poznawaniu i kontakcie ze źródłem, o którym zawsze marzyłem.

I przejadłeś się?
- Przejadłem się, ale też zrozumiałem, że w tym olbrzymim akwarium, kiedy już się wyjdzie na świat, uniwersum, to najciekawsze stają się te ślady lokalne i najciekawsze stają się języki, które są mniej znane i historie, które są charakterystyczne dla tego tylko miejsca, które są w jakiś sposób nieprzetłumaczalne.

Mogę powiedzieć, że tego było tak dużo, że stworzyło innego, właściwie na powrót Limboskiego, który stał się może, nie piewcą bluesa, czy muzyki amerykańskiej, a wykonawcą takiego manifestu rockowego. Taka będzie cała Twoja płyta jak utwór „Wolność”?
- Nie, nie będzie cała taka jak „Wolność”, ale w tym sensie, że jest to świadome wykorzystanie tego języka, próba implementowania go w jakiś świat lokalny, to tak.

Limboski. Fot. Julita Górska
Limboski. Fot. Julita Górska

Skąd się wziął #tańczący z algorytmami?
- Tańczący z algorytmami to jest seria filmów w mediach społecznościowych, których celem jest taniec z algorytmem, to znaczy, taka trochę refleksja na temat w jaki sposób algorytmy kierują naszym życiem, na każdym poziomie, nawet nad wyborem muzyki. Bo na pierwszym planie jest to, że artyści współcześnie, praktycznie są zmuszeni do tego, żeby tworzyć cały czas treści w internecie, w mediach społecznościowych, które nas zalewają. One są treścią i głównym sensem ich istnienia. To znaczy ze zrobieniem muzyki, tworzeniem sztuki nie mają nic wspólnego, artyści są zmuszeni do reklamowania siebie non stop, na co dzień w mediach społecznościowych, a wszystkim tym kieruje algorytm. Ten algorytm decyduje o tym, czy ci artyści mają sukces w tym, że to robią. Ale algorytm też decyduje o tym, co wiemy o świecie, jakie wiadomości czytamy, jakie rzeczy kupujemy, jakie reklamy widzimy, co nam się wydaje na temat tego, co myślą inni. O tym wszystkim decydują algorytmy, których nie jesteśmy świadomi, a nawet jak próbujemy być świadomi tego, że to te algorytmy decydują o tym, co mamy w głowie, to tak naprawdę trudno się przebić przez nie. Trudno się przebić ale też ludzie, którzy tworzą te algorytmy już sami nie wiedzą, jak one działają. Z tego, co mówią eksperci w dziedzinie sztucznej inteligencji i algorytmów internetowych, jest to jakiś proces, który ewidentnie się dzieje. Ja na swój, jakiś tam skromny sposób, czasami w sposób publiczny tańczę z algorytmem, czyli po prostu wrzucam mu różne rzeczy, albo dzielę się z tym, co algorytm mi tego dnia pokazał i co o tym myślę.

Ale ty lubisz tę formę komunikacji z odbiorcą, prawda?
- Lubię ten jej aspekt, bo jest bezpośredni, naturalny, może być naturalny, zupełnie jak się nie udaje i daje pewien rodzaj ekshibicjonistycznej przyjemności. Dlatego wszyscy to robią, bo tak naprawdę wszyscy mniej lub bardziej próbują to robić. Ludzie wrzucają na media społecznościowe zdjęcia jedzenia, śniadania, kawy, zdjęcia z wakacji. Wszyscy to przecież robimy, nie tylko artyści, tylko właściwie każdy, więc to daje przyjemność, a my wszyscy kochamy dopaminy, ja też.

A długo trzeba było Ciebie namawiać, żebyś wstąpił do tego świata rządzonego algorytmami?
- Tak, myślę, że to zacząłem na pewno parę lat temu, przy okazji jakiejś tam premiery płyty. W latach, kiedy to już zaczął być taki temat, który był artystom przez firmy podrzucany, że powinni to robić, że to jest przyszłość, że to jest dobre, większość artystów, jeśli nie wszyscy na jakimś poziomie próbują się do tego dostosować. Tak, żeby to niby w zgodzie ze sobą i żeby zachować twarz, ale generalnie chodzi o to samo, o opublikowanie mało znaczących treści wszelakich po to, żeby ten algorytm był karmiony cały czas tym, że te treści się pojawiają. A ja kilka miesięcy temu wszedłem w to bardziej, wykorzystując ten pomysł na pracę samym algorytmem.

Może z nim wojujesz po prostu.
- No bardzo chętnie, najchętniej bym użył tajnej broni i po prostu zniszczył go i przywrócił nas wszystkich do starego dobrego świata, kiedy artysta nagrywał piosenki, które co jakiś czas ukazywały się na płycie winylowej i wszyscy szli do sklepu ją kupować.

To było piękne, a może właśnie wydać winyl?
- Będzie winyl, to pewne.

Jesteś taki trochę „oldskulowym” artystą, mimo tego groźnego manifestu.
- Ja jestem zupełnie „oldskulowy”, ale już skończyłem niedawno 40 lat, więc w ogóle mogę już być uznany za „oldskulowego” gitarzystę, bo gram na gitarze. Ten instrument też jakby okres, kiedy był pionierski, ma za sobą, więc tak, zgodzę się z tym, wchodzę w świat powiedzmy dobrowolnego. Może trochę się jeszcze pobawię z tymi algorytmami i w ogóle wyjdę z mediów społecznościowych i będę już takim zupełnym dinozaurem, o którym nikt już nie będzie słyszał, ale wszyscy będą słyszeli, że ktoś taki istnieje. Jest taki gość, który mieszka w Krakowie i podobno nie ma go w mediach społecznościowych. Gra na gitarze i trzeba tylko trafić na koncert, ale ciężko, bo nie wiadomo kiedy gra koncerty, bo jak nie umieści się informacji na mediach społecznościowych, to…

Człowiek nie żyje.
- Więc się nie da, nigdzie nie pójdzie, nikogo nie spotka, czy nic nie przeżyje.

Ty w ogóle rozpoczynałeś od gitary jazzowej, tak?
- Miałem epizod nauki, to były studia w Katowicach na Wydziale Jazzu, więc studiowałem gitarę jazzową, ale to było coś takiego, co się nazywa jazz coma, czyli śpiączka jazzowa dla mnie. Jakby muzycy, studenci, którzy trafiają do szkoły o profilu jazzowym, po prostu na kilka lat przestają znać i słuchać jakiejkolwiek innej muzyki, bo ten jazz jest tak ciekawy, różnorodny, trudny i się zanurzamy w tym jazzie i niektórzy w nim zostają i grają jazz, a inni wybudzają się z tej śpiączki, wracają do normalnej muzyki, po prostu grają, a jazz jest dla nich epizodem. No dla mnie jazz okazał się epizodem.

Czyli wybudziłeś się ze śpiączki, a jakbyś nazwał to, co tworzysz, to jest alternatywny rock.
- To jest pytanie, którego naprawdę się boję, bo dalej nie wiem jak na nie odpowiedzieć. W nomenklaturze anglosaskiej to, co robię, nazywa się singersongwriter, czyli artysta, który pisze piosenki. Ja wykonuję natomiast, jeśli chodzi o styl samych piosenek, to może być rock alternatywny. Czasami jak coś takiego jeżeli powiem alternatywny rock, to zaczynam się zastanawiać.

A teraz te gatunki tak się przenikają, że rzeczywiście trudno wrzucić do jakiejś szufladki ją zamknąć i powiedzieć, tak to jest artysta akurat z tejże szufladki. Jaka będzie płyta twoja najnowsza i kiedy będzie można jej posłuchać?
- Teraz singiel „Wolność”, za miesiąc następny singiel pod tytułem „Wieloryb” i płyta.

Limboski. Fot. Julita Górska
Limboski. Fot. Julita Górska

Nagrany materiał?
- Tak oczywiście. Płyta już jest gotowa właśnie za kilka dni popłynie do tłoczni winyli i płyt plastikowych. Więc już wszystko jest gotowe. Cała płyta będzie dość gitarowa, jeśli chodzi o brzmienie. Ja zawsze miałem pretensje do siebie i do swoich płyt o to, że są zbyt różnorodne, albo także łapią zbyt wiele srok za jeden ogon. Lubiłem płyty, lubię słuchać cały czas płyt, które mają taki jednostajny ton. Można włączyć i nie wiadomo kiedy się skończą, bo brzmią trochę jak jedna piosenka. Ta płyta taka nie jest do końca, ale jest bliżej już tego ideału. Nie będzie to płyta zbyt balladowa, nie będzie to płyta zbyt dynamiczna. Nosi tytuł „Wieloryb”, między innymi dlatego, że jest na niej sporo takich długich, ciemnych dźwięków, które przelewają się i są kojące, są takie w przedziwny sposób bezkompromisowe, chociaż są wolne i mało drapieżne.

A wychodzisz od tekstu pisząc swoje utwory?
- Ja piszę razem, najczęściej i teksty i melodie powstają razem i powstają dość szybko. Na pierwszym etapie ta praca najdłużej trwa. Ubieranie tego w ubranko, w aranżację, która jest frapująca i chociaż przy okazji tej płyty część utworów powstała bardzo szybko, już na etapie prac z zespołem i te utwory były jakby takim drogowskazem dla reszty brzmienie płyty.

Zobacz także

AG Carmen

AG Carmen

Mariusz Ostrowski

Mariusz Ostrowski

Profesor Mariusz Patyra

Profesor Mariusz Patyra

Piotr Salata

Piotr Salata

Paweł Lucewicz

Paweł Lucewicz

Łukasz Drapała

Łukasz Drapała

Jos Maria Florncio

José Maria Florêncio

Sebastian Gonciarz

Sebastian Gonciarz

Maestro Mariusz Smolij

Maestro Mariusz Smolij

Co tydzień jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką, z niecodziennymi gośćmi, niecodziennymi tematami...
„Zwierzenia przy muzyce”
zaprasza Magda Jasińska
Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej Polityce prywatności

Zamieszczone na stronach internetowych www.radiopik.pl materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazą danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Polskie Radio Regionalną Rozgłośnię w Bydgoszczy „Polskie Radio Pomorza i Kujaw” S.A. na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek wykorzystywanie przedmiotowych materiałów przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.

Rozumiem i wchodzę na stronę