Profesor Mariusz Patyra

2025-03-14
Profesor Mariusz Patyra w studiu Polskiego Radia PiK. Fot. Magda Jasińska/PR PiK

Profesor Mariusz Patyra w studiu Polskiego Radia PiK. Fot. Magda Jasińska/PR PiK

Polskie Radio PiK – Zwierzenia przy muzyce – Mariusz Patyra

Wirtuoz skrzypiec. Pierwszy Polak, który zdobył zwyciężył w Międzynarodowym Konkursie Skrzypcowym im. Nicolae Paganiniego w Genui.

...jestem normalnym człowiekiem, lubię stać w kuchni przy garach i gotuję rosołek, albo pieczeń z karkówki. Ostatnio wyszły mi fantastyczne żeberka, naprawdę miękkie, że noża nie potrzeba. Mnie to gotowanie w ogóle bardzo uspokaja (...) zawsze moim uczniom mówię: 'studiujcie najdłużej jak się da, bo dopóki jesteś na studiach, to jednak jeszcze nie jesteś puszczony na szeroką wodę'. Jak już się prawdziwe życie rozpoczyna, odbierasz dyplom, grasz ostatni recital dyplomowy i następnego dnia możesz przyjść do tej samej uczelni, ale to jest już obcy budynek. Konfrontujesz się z rzeczywistością, że to jest już przeszłość, to już jest zamknięty rozdział i co dalej? Jest coraz więcej dobrze grających ludzi. Każdego roku kończy Akademię wielu znakomitych muzyków i co dalej? Do orkiestry się nie dostaną, bo nie ma takiej rotacji, że co rocznik to ktoś odchodzi już na emeryturę i się zwalnia miejsce. Wydaje mi się, że jest za dużo wszystkiego. Agencje artystyczne są przepełnione, nie przyjmują po prostu nowych jednostek. Wszystko działa na zasadzie układów. Zresztą zawsze tak było i ten świat jest bardzo zamknięty...”

Piątek, 14 marca 2025 o godz. 20:05
Przed kilkoma godzinami gościłam Twoją studentkę, Szwedkę polskiego pochodzenia Nicole Biegniewską, która właściwie Twoje nazwisko odmieniła przez wszystkie przypadki i to wielokrotnie. Po prostu jest zafascynowana swoim profesorem. A ja chciałabym Cię zapytać, w którym momencie odkryłeś, już nie chcę mówić „miłość” do uczenia, ale pewne takie inklinacje do przekazywania swojej wiedzy?
- Tak, to było już paręnaście ładnych lat temu, kiedy dostałem propozycję uczenia, to był taki bardziej eksperyment, bo miałem tam zaledwie 4 uczestników. Pamiętam w Wilanowie pani Róża Paderewska organizuje od wielu lat kursy imienia Macieja Paderewskiego. No i kiedyś przyjechałem tam i przez to też, że miałem tylko czworo uczniów, na których mogłem się skupić, bardzo dużo czasu ćwiczyliśmy, powoli, takt po takcie, fraza po frazie, tłumaczyłem i zacząłem im pokazywać, jak ja to ćwiczę. Wtedy stwierdziłem, po tych kursach, że to jest coś, co mnie daje ogromną satysfakcję, bo sam się bardzo dużo uczę. Poza tym od 20 lat mam prywatnego ucznia, który jest moim serdecznym przyjacielem. Jest starszym profesorem medycyny i w pewnym momencie zapragnął grać na skrzypcach. Bardzo dawno temu, podczas jakiegoś koncertu, który grałem też charytatywnie dla znanych klinik w Hanowerze, wspólna znajoma zapytała się, czy może mi go przedstawić, bo on by bardzo chciał się uczyć gry na skrzypcach. On kiedyś uczył się gry na skrzypcach, ale poszedł na medycynę, natomiast skrzypce zawsze gdzieś tam głęboko w sercu jego leżały. Zgodziłem się i tak się zaczęła nasza ogromna przygoda, a wcześniej on się uczył grać na skrzypcach u Iriny Goldstein, wdowy po słynnym skrzypku, zapomnianym niestety Borisie Goldstein. Także na pewno miał dobre początki, a ja to później kontynuowałem. Ja po pierwsze jemu tłumaczyłem, tak jak wpółprofesjonalnemu skrzypkowi, a żeby jemu wytłumaczyć musiałem też pokazać i naświetlić w ogóle cały problem prawej ręki. Sam też zacząłem uczyć się tego słownictwa po niemiecku, jak tłumaczyć, jak rozmawiać w ogóle, a jeszcze dodatkowa szlifowałem sobie język. Po tych kursach organizowanych w Wilanowie, ta czwórka moich pierwszych uczniów była bardzo zadowolona, do tego stopnia, że grałem kilka miesięcy później koncert, chyba to była Filharmonia Lubelska i nagle oni się wszyscy zjawili. Oni przyjechali z różnych krańców Polski mnie posłuchać i spotkać się ze mną. I wtedy już się zaczęło. W międzyczasie to nauczanie na tyle się rozwinęło, że ja całe lato, właściwie mam kursy. Tego lata na przykład musiałem zrezygnować z jednego kursu, bo naprawdę już za dużo tego jest, a też chcę spędzić czas z rodziną, bo nie jest łatwo pogodzić to wszystko.

Ale na razie potrafisz to godzić.
- Staram się, ale to jest naprawdę trudne. Dużo mnie nie ma, wyjeżdżam i to też nie można z góry przewidzieć co będzie w przyszłym roku, który miesiąc będzie zapełniony, jeżeli chodzi o działalność koncertową, czy kursy, czy warsztaty. Teraz przyjechałam znowu do Bydgoszczy, prosto z Puław, w których przez tydzień nauczałem do 9 godzin dziennie, znaczy siedziałam i robiłem lekcje. Pamiętam, że jak wracałem pod tym całym dniu nauczania, pokazywania grania, jakoś nadal nie mogę się tego nauczyć, żeby siedzieć spokojnie. Po prostu od razu zaczynam rozmawiać i pokazywać. Biorę instrument do ręki i najczęściej na siedząco, choć też nie, bo muszę co chwilę wstać żeby pokazać, bo inaczej się gra, inne jest też oddychanie, ale później to organizm bardzo odczuwa, tym bardziej, że lat nie ubywa.

Profesor Mariusz Patyra w studiu Polskiego Radia PiK. Fot. Magda Jasińska/PR PiK
Profesor Mariusz Patyra w studiu Polskiego Radia PiK. Fot. Magda Jasińska/PR PiK

A jak wracasz do domu, to zamieniasz się w dobrego męża, ojca i już nie jesteś taką gwiazdą?
- Nie, jestem normalnym człowiekiem, lubię stać w kuchni przy garach i gotuję rosołek, albo pieczeń z karkówki. Ostatnio wyszły mi fantastyczne żeberka, naprawdę miękkie, że noża nie potrzeba. Mnie to gotowanie w ogóle bardzo uspokaja. I rzeczywiście coś takiego jest, że jestem w domu, po kilku dniach już ochłonę po tym wszystkim i czuję taki spokój, jestem wyciszony, odizolowany od całego świata, tego, w którym cały czas jednak jestem na pełnych obrotach. Także ten pobyt w domu zawsze działa na mnie kojąco.

A po ładnych paru latach związku z Bydgoszczą, nie masz dosyć tych dojazdów?
- Nie, nawet zauważyłem, że ta droga coraz lepiej mi idzie, bo od pandemii jeżdżę samochodem. To jest mniej więcej 650 km od domu, więc ta odległość nie jest aż tak wielka, jakby się wydawało. Poza tym wyjadę na autostradę cały czas prosto i dopiero w Poznaniu skręcam na Bydgoszcz. Jeśli jestem zregenerowany, po pobycie w domu, to jadę właściwie za jednym zamachem. Przyzwyczaiłem się do tego, że pokonuję tę trasę 2 razy w miesiącu i to jest moja stała droga do pracy.

Związałeś się z Bydgoszczą przez przypadek?
- No możemy polemizować, jak to klasyk mawiał, nie ma przypadku. Pierwszy pomysł był wtedy, jak zaczynałem robić te kursy w Wilanowie, ale to jeszcze długo trwało, kiedy mój związek z Bydgoszczą stał się możliwy. Obecny prorektor Akademii Muzycznej, Mariusz Klimsiak, który był wtedy dziekanem zaproponował, żebym poprowadził tutaj warsztaty, więc przyjechałem, to był rok 2018. Na wiosnę przyjechałem tutaj zrobić warsztaty, bo w ogóle do Bydgoszczy przyjeżdżałem wcześniej do szkoły muzycznej, w której prowadziłem kursy i tam było w ogóle moje pierwsze spotkanie z Mariuszem Klimsiakiem. Warsztaty w szkole muzycznej trwały 2 dni. Miałem jednego dnia około 15 lekcji. Przy ostatnim uczniu, mnie już tak wszystko bolało, że powiedziałem: bardzo państwa przepraszam, ale już więcej nie dam rady. A następnego dnia graliśmy z Mariuszem mini recital. Spotkaliśmy się tuż przed tym graniem, zagraliśmy sobie po razie i niczego nie trzeba było powtarzać. Ten koncert bardzo miło wspominam. W końcu spotkałem pianistę, z który nie trzeba ćwiczyć, nie trzeba nic tłumaczyć, który mnie słucha. Także to było takie moje spotkanie, które zapamiętałem, a potem jak do Akademii przyjechałem na te pierwsze warsztaty, to pojawił się pomysł, żebym zaczął tutaj dojeżdżać i pracować. Jednak okazało się, że moje zagraniczne studia nawet podyplomowe, czy w ogóle studia te solowe, nie są uznawane w Polsce i jeżeli chcę wiązać przyszłość pedagogiczną i rozpocząć tutaj pracę na uczelni, to muszę mieć polskiego magistra. Tego polskiego magistra nie miałem, bo wiele lat temu, po pierwszym roku nie przeszedłem przez sesję letnią w warszawskiej Akademii Muzycznej, a w obecnym Uniwersytecie Muzycznym, a to wtedy były też przypomnijmy te czasy, kiedy jak się nie kontynuowało studiów, to trzeba było iść do wojska. W związku z tym, że wojsko mnie zawsze przerażało, a właściwie brak kontaktu ze skrzypcami, oznaczał dla mnie koniec wszystkiego.

Profesor Mariusz Patyra w studiu Polskiego Radia PiK. Fot. Magda Jasińska/PR PiK
Profesor Mariusz Patyra w studiu Polskiego Radia PiK. Fot. Magda Jasińska/PR PiK

No nie byłeś jedyny, który uciekał w ten sposób przed wojskiem.
- No tak, to były takie czasy, że też trzeba było mieć wizę, żeby móc studiować z kolei za granicą. Polska jeszcze nie była wtedy w Unii, to był koniec lat dziewięćdziesiątych. Ja przeniosłem się do Hanoweru, żeby nie zostawić skrzypiec, nie iść do wojska na 1,5 roku. Potem w tym Hanowerze jak już się tak zadomowiłem i co pół roku średnio przygotowałem się na kolejne konkursy międzynarodowe, zbierałem doświadczenie. Pamiętam chyba 2 razy brałem urlop zdrowotny, żeby ten okres studiowania sobie wydłużyć, bo ja zawsze moim uczniom mówię: „studiujcie najdłużej jak się da, bo dopóki jesteś na studiach, to jednak jeszcze nie jesteś puszczony na szeroką wodę”. Jak już się prawdziwe życie rozpoczyna, odbierasz dyplom, grasz ostatni recital dyplomowy i następnego dnia możesz przyjść do tej samej uczelni, ale to jest już obcy budynek. Konfrontujesz się z rzeczywistością, że to jest już przeszłość, to już jest zamknięty rozdział i co dalej? Jest coraz więcej dobrze grających ludzi. Każdego roku kończy Akademię wielu znakomitych muzyków i co dalej? Do orkiestry się nie dostaną, bo nie ma takiej rotacji, że co rocznik to ktoś odchodzi już na emeryturę i się zwalnia miejsce. Wydaje mi się, że jest za dużo wszystkiego. Agencje artystyczne są przepełnione, nie przyjmują po prostu nowych jednostek. Wszystko działa na zasadzie układów. Zresztą zawsze tak było i ten świat jest bardzo zamknięty. Od ostatnich 15, 20 lat jest wysyp dużo grających ludzi i to dobrze grających, fenomenalnie, nieskazitelnie. Mamy kilkaset konkursów. Mówimy tylko o skrzypcach, teraz mamy kilkaset konkursów rocznie na całym świecie. Oczywiście wiadomo, że jest kilka, albo kilkanaście tych naprawdę się liczących. Ale mówimy o kilkuset laureatach rocznie. No i co dalej? Nie ma możliwości stworzyć im takich warunków, żeby każdym z nich się zajął jakiś impresariat, czy agencja artystyczna, czy nawet menadżer.

Twoje dzieci chodzą do szkół muzycznych?
- Starszy Dawid studiuje na Konserwatorium Królewskim w Brukseli. On tam się dostał w wieku 16 lat, bo bardzo dobrze już wtedy grał na saksofonie. Ale ponieważ nie miał matury, to przyjęli go w ramach wyjątku. Ponieważ Dawid skończył Instytut Talentów w Hanowerze, bardzo jego tam cenili, więc jego dyrektor napisał do dyrektora takiego odpowiednika Instytutu Talentów w Brukseli i w drodze wyjątku Dawida przyjęli. Dawid ma obywatelstwo polskie, niemieckie, ale nie jest Belgiem, więc warunkowo dostał się do tego Instytutu. Przez 2 lata skończył maturę, wtedy mógł stacjonarnie już kontynuować studia.

Czy Ty lubisz uczyć się nowych utworów? I co musi być takim wyznacznikiem?
- Ja z zasady nie uczę się już, tak dużo nie przyswajam nowego repertuaru jak kiedyś, kiedy byłem w tym okresie studenckim, czy licealnym. Rzeczą, która sprawi, że jakiegoś utworu się nauczę, to jest atrakcyjność danej kompozycji. Oczywiście teraz są dwa powody, dla których nauczyłem się koncertu Shora. Jego muzyka jest obowiązkowa w drugiej rundzie Wielkiej Olimpiady Skrzypcowej, która odbędzie się w Dubaju, w ostatnim tygodniu kwietnia tego roku. Biorę w niej udział. Dwóch tygodni potrzebowałem, żeby podjąć decyzję, czy po 20 kilku latach wrócić na ring. No naprawdę nie było to proste.

A jakie to są emocje właśnie?
- Dwudziestego pierwszego lecę do Dubaju, dwudziestego drugiego kwietnia rozpoczynam pierwsze próby, a 27 kwietnia zagram w konkursie.

Profesor Mariusz Patyra w studiu Polskiego Radia PiK. Fot. Magda Jasińska/PR PiK
Profesor Mariusz Patyra w studiu Polskiego Radia PiK. Fot. Magda Jasińska/PR PiK

Rozumiem, że piątkowy koncert w Filharmonii był takim ograniem tego utworu?
- Tak, to była też wielka pomoc dyrekcji, żeby ograć ten koncert. Jestem bardzo wdzięczny i serdecznie pozdrawiam. To będzie moje premierowe wykonanie, ale ten koncert ćwiczę od ostatnich miesięcy. Z dyrygentem – Michałem Klauzą już kilka razy graliśmy. Bardzo precyzyjny i staranny dyrygent, no a orkiestra Filharmonii Pomorskiej… jak tu przyjeżdża, to ja się czuję jak u siebie w domu. Widzę moje znajome twarze i to mi dodaje jakiejś otuchy.

Zobacz także

AG Carmen

AG Carmen

Limboski

Limboski

Mariusz Ostrowski

Mariusz Ostrowski

Piotr Salata

Piotr Salata

Paweł Lucewicz

Paweł Lucewicz

Łukasz Drapała

Łukasz Drapała

Jos Maria Florncio

José Maria Florêncio

Sebastian Gonciarz

Sebastian Gonciarz

Maestro Mariusz Smolij

Maestro Mariusz Smolij

Co tydzień jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką, z niecodziennymi gośćmi, niecodziennymi tematami...
„Zwierzenia przy muzyce”
zaprasza Magda Jasińska
Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej Polityce prywatności

Zamieszczone na stronach internetowych www.radiopik.pl materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazą danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Polskie Radio Regionalną Rozgłośnię w Bydgoszczy „Polskie Radio Pomorza i Kujaw” S.A. na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek wykorzystywanie przedmiotowych materiałów przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.

Rozumiem i wchodzę na stronę