Wokalistka, która chwali się kolejnym singlem. Tym razem piosenka pt. „Listek” do poezji Adama Asnyka.
„...zdecydowałam się w życiu na to, żeby inwestować w swoją twórczość, żeby być wolną, żeby być wolnym człowiekiem, nie musieć się dopasowywać i układać, tylko żeby rzeczywiście mieć wolność wyboru, wolność twórczą. To wynika z mojego charakteru, że ja nie lubię w ogóle ograniczeń. Od dziecka nie lubiłam tego jak ktoś mówił mi, że czegoś nie mogę, to właśnie ja udowodniałam, że mogę. Mam taki charakter, nie wiem czy to dobre, czy nie, ale taka jestem...”
Piątek, 11 października 2024 o godz. 20:05
Powiedziałabym eteryczna, zwiewna, niczym ten motylek, a może inaczej, niczym listek…
- Tak, mam nadzieję, że taka jestem: i eteryczna i zwiewna. Bardzo mi miło.
Skąd pomysł, żeby zabrać się za Asnyka?
- To nie pierwsze moje spotkanie z Adamem Asnykiem. Parę lat temu, kiedy wróciłam z Eurowizji przyjechałam z kolejną, drugą piosenką, którą tam napisałam i szukałam słów do niej. Myślałam najpierw, że uda mi się samej napisać coś sensownego, ale tak się nie wydarzyło. Zaczęłam poszukiwać wśród polskich poetów, mistrzów słowa i tak trafiłam na Adama Asnyka, którego oczywiście znałam, ale gdzieś nigdy nie wgłębiałam się w jego wiersze. Kiedy zaczęłam wczytywać się w słowa, to one gdzieś bardzo głęboko we mnie rezonowały i poczułam, że to rzeczywiście jest poeta, którego słowa chciałabym w tamtej piosence umieścić. Szukałam przez wiele godzin wiersza, który rytmicznie pasowałby do melodii i okazało się, że jeden wiersz pasuje do zwrotki, a drugi wiersz pasuje do refrenu i tak z dwóch jego wierszy stworzyłam całość. Utwór nazywa się „Dziś nie ma takiej wiosny”, nagraliśmy go z Orkiestrą Kameralną Miasta Tychy AUKSO w sali NOSPR w Katowicach. Muszę przyznać, że ta piosenka przez lata gdzieś była bardzo lubiana przez naszą publiczność. Na wielu koncertach można powiedzieć, że państwo upominali się o ten utwór. My gramy ją rzadziej dlatego, że ona zdecydowanie lepiej brzmi z orkiestrą, niż kiedy gramy w naszym trio, czy w kwintecie, ale tak naprawdę, to wtedy był pierwszy mój kontakt z Adamem Asnykiem i z podłożeniem jego słów pod naszą muzykę. Parę lat temu, w zasadzie kilka lat później, kiedy przy jakiejś okazji wróciłam do słów Asnyka znalazłam wiersz „Zwiędły listek”. Te słowa dla mnie były tak piękne, tak wielowymiarowe, tak pięknie mówiące o miłości. Takie z jednej strony proste, a tak głęboko gdzieś poruszające serce, że zaczęłam szukać, czy w zasobach naszych utworów, które mieliśmy w komputerze nie znajdzie się muzyka, która do tych słów by pasowała. Mateusz, mój brat wysłał mi utwór, który w pierwowzorze nosił nazwę „Flying Birds” i kiedy zaczęłam śpiewać sobie te słowa Asnyka, do tej piosenki okazało się, że to bardzo pasuje. Ten wiersz tak piękny, w tej takiej delikatnej formie wokalnej i w tak minimalistycznej, można powiedzieć warstwie instrumentalnej odnajduje swoje miejsce i swoją przestrzeń, ponieważ to słowo wychodzi na prowadzenie i staje się głównym instrumentem.
Poezja Adama Asnyka jest tak, jak powiedziałaś prosta, taka bezpretensjonalna, ale jest pewien problem jeśli chodzi o kobiety, które się zabierają za Asnyka. On jest bardzo osobisty i trudno zmieniać te końcówki…
- Przyznam szczerze, że ja w ogóle nie lubię zmieniania końcówek, bo dla mnie nie ma to większego sensu, ponieważ uważam, że jeżeli mężczyzna napisał tekst i kobieta go śpiewa, to dlaczego kobieta śpiewająca tę piosenkę ma zmieniać ją na tekst żeński. Ja zresztą uważam, że w ogóle tutaj ten tekst jest o miłości, a miłość nie ma płci. Myślę, że mężczyzna i kobieta kochają tak samo, albo kochają, albo nie kochają, ale dziś dla mnie ten zabieg byłby zupełnie niepotrzebny. Ja w ogóle nawet nie brałam tego pod uwagę…
A wybrałaś więcej tekstów?
- Nie. Myślę, że tak bardzo w tym tekście siebie odnalazłam i swoje jakieś doświadczenia, tak bardzo mnie ten tekst poruszył i wiedziałam, że do tego akurat konkretnego słowa chce znaleźć melodię. Jeżeli nie znalazłabym jej w tym co już mieliśmy w naszych zasobach, to pewnie poprosiłabym mojego brata i Mateusza Kołakowskiego, bo oni, mam wrażenie, że do tych słów muzycznie najlepiej by się odnaleźli. I tak też się stało, że się odnaleźli, bo ta piosenka bardzo pasuje.
Mówisz tutaj o takim „romantycznym smutku” w tych słowach i to chyba jest dobre określenie.
- To prawda, „romantyczny smutek”, ale jednak dający nadzieję.
Czy „Listek” zwiastuje cały krążek, który pojawi się już niedługo, bo w listopadzie?
- Tak, 15 listopada premiera. Agencja Muzyczna Polskiego Radia jest wydawcą, po raz kolejny, bo to już trzecia płyta, trzecie wydawnictwo, które mam przyjemność dzielić razem właśnie z Agencją Muzyczną Polskiego Radia. Jest to płyta, którą bardziej traktuję jako składankę, jako klamrę zamykającą pewien etap naszego życia, naszej pracy. Większość utworów, które będą na płycie, ale też i na winylu, bo to będzie i płyta cd, ale również winyl, z czego bardzo się cieszę, są to utwory, które już ukazały się w obiegu. Są do nich teledyski i one są dostępne na platformach streamingowych, ale nigdy nie były w formie takiej fizycznej, którą można sobie włożyć gdzieś dla kolekcjonerów pewnie bardziej na półkę i na nią spojrzeć, na tę płytę i sobie od czasu do czasu, włączyć. W zasadzie na płycie będą tylko 3 nowe utwory.
Czyli to nie będzie poetycka płyta?
- Nie, nie będzie poetycka, a tak na prawdę poetyckie są na tej płycie można powiedzieć 3 utwory. Jak podejść do utworu, który będzie promował w ogóle płytę, czyli następny który się ukaże, tego nie wiem. Ale poetyckie to myślę, że są te dwa teksty Asnyka, ale też poetycki jest Marek Dyjak, ponieważ „Dziwna okolica” również w wersji tej orkiestrowej znajdzie się na płycie. To jak najbardziej można zaliczyć do poezji, więc ta płyta będzie różnorodna. No ale będą wspólne mianowniki, będą tam podobne światy w paru utworach. Są utwory, które są bardziej soulowe, R&B one też są dziś ze sobą spójne, ale są też utwory bardziej poetyckie.
Kasia Moś. Fot. Magda Jasińska/arch. PR PiK
Porównanie poezji Adama Asnyka z tekstami Marka Dyjaka, to tak trochę jak porównanie wiosny do jesieni.
- Właśnie tak mówiłam w poprzednim wywiadzie, że tak sobie zdałam sprawę, że mieliśmy „Dziś nie ma takiej wiosny”, czyli wiosna, a teraz jest jesień i brakuje tylko zimy i lata i były by 4 pory roku, ale nie Vivaldiego.
To będzie cała płyta z Twoim kwintetem? Czy też tam będą utwory z Mateuszem Krautwurstem?
- Tak, jest współpraca z Mateuszem Krautwurstem, bo Mateusz napisał jeden nowy utwór, który będzie na tej płycie. Są wszystkie utwory „Femme fatale”, „Miód”, „Dobre moce” i „Bezdźwięcznie”, który napisał Mateusz. Jest tam utwór „Mimi”, który też dla mnie jest ważnym utworem, który napisałam razem z Magdą Adamiak, ale na tej płycie będzie oczywiście mój zespół w paru kompozycjach, ale też będzie orkiestra AUKSO, ponieważ w następnej piosence, która będzie promowała płytę gra Orkiestra Kameralna Miasta Tychy. A jeśli chodzi o kompozycje, które popełniliśmy z Mateuszem Krautwurstem, to on sobie zawsze dobiera swoich muzyków, ludzi którym ufa muzycznie i którzy mu do moich piosenek nagrywają partie instrumentalne.
O płycie sobie jeszcze porozmawiamy w przy kolejnej okazji. Natomiast jak powiedziałaś to jest podsumowanie pewnego etapu Twojej pracy artystycznej, co jest za tą granicą, nad czym teraz pracujesz?
- Promuję teraz to, co nagrałam wcześniej. Gramy bardzo dużo koncertów, bo ten okres jesienno-zimowy jest płodnym okresem koncertowym. Mam jakieś pomysły, nawet jeszcze nie wie o nich moja menadżerka, ale chciałabym pomyśleć może o jakiejś piosence na święta, zobaczymy. Ja też przygotowuję się, bo zaraz po raz kolejny wznowienie Pasji według świętego Marka, Pawła Mykietyna, w której jestem Judaszem. Zagramy te koncerty w listopadzie i do tego muszę trochę inaczej się przygotować, ponieważ tam są tak wysokie dźwięki i śpiewane w sposób zupełnie odmienny od tego co robię na co dzień, że będę musiała nad tym się pochylić i się skupić. Także nie siadam na laurach, bo uważam, że praca moja akurat jest tak fajna, że nie wyobrażam sobie bez niej funkcjonowania. Chociaż jest dużo pracy, ja to lubię. Moja menadżerka tego pilnuje. Ja ogarniam zobowiązania na tydzień do przodu, a potem to jest dla mnie wielka niewiadoma.
Jesteś takim kameleonem muzycznym. Właściwie potrafisz zaśpiewać wszystko.
- Przepraszam tylko czy to jest zarzut? Niektórzy twierdzą, że jak ktoś jest od wszystkiego, to jest do niczego.
Są takie osobistości, które potrafią się przeistaczać i robią to fantastycznie i Ty do nich należysz, bo jakbyśmy porównali czy Moniuszkę czy Karin Stanek teraz ten zwiewny „Listek” czy duet z Markiem Dyjakiem, aż wreszcie duet z Leszkiem Możdżerem, to są różne światy.
- W zasadzie można powiedzieć, że jeżeli chodzi o poezję, to mam wrażenie że Mateusza tekst „Zapomnij”, też dziś jest bardzo poetycki. Zresztą „Mimi” też można bardziej zaliczyć do poezji i tych poetyckich tekstów.
Ale to czy masz taką potrzebę, żeby za każdym razem robić jednak coś innego, żeby nie odcinać tych kuponów.
- Tak, zdecydowanie. Przede wszystkim, żeby działać w zgodzie z sobą, nie kalkulować, nie zastanawiać się, czy dana piosenka będzie pasowała do poprzedniej, czy do następnej. Dlatego też zdecydowałam się w życiu na to, żeby inwestować w swoją twórczość, żeby być wolną, żeby być wolnym człowiekiem, nie musieć się dopasowywać i układać, tylko żeby rzeczywiście mieć wolność wyboru, wolność twórczą. To wynika z mojego charakteru, że ja nie lubię w ogóle ograniczeń. Od dziecka nie lubiłam tego jak ktoś mówił mi, że czegoś nie mogę, to właśnie ja udowodniałam, że mogę. Mam taki charakter, nie wiem czy to dobre, czy nie, ale taka jestem.
Kasia Moś. Fot. Magda Jasińska/arch. PR PiK
Na koniec muszę Cię o to zapytać: jak tam Twoje stado zwierząt?
- Bardzo dobrze. Na razie nie rośnie, bo mamy małe kotki, dwa oddałam do adopcji. Dwa zaadoptowała Tatiana Okupnik, muszę się pochwalić. Kolejne za moment odbiera Iza Połońska też wokalistka, a u nas zostaje na razie mama.
To jaki jest stan kotów i psów?
- Teraz jest 11 psów, a kotów mamy 15.
I to wszystko na głowie mamy.
- Przede wszystkim na głowie mojej kochanej mamusi, która można powiedzieć, że pracuje na 40 etatów.