Profesor Piotr Salaber

2024-07-06
Profesor Piotr Salaber. Fot. Magda Jasińska

Profesor Piotr Salaber. Fot. Magda Jasińska

Polskie Radio PiK - Zwierzenia przy muzyce - Profesor Piotr Salaber

Dziekan Wydziału Dyrygentury, Jazzu, Muzyki Kościelnej i Edukacji Muzycznej Akademii Muzycznej w Bydgoszczy.

...różnorodność, z którą mam szczęście mieć do czynienia w życiu, jeżeli chodzi o pisanie muzyki jest chyba najciekawszą rzeczą (...) Gdybym chciał powiedzieć z punktu widzenia kompozytora i jego możliwości wpływu na ostateczny kształt, to z całą pewnością radio, które nie dostarcza bodźców wzrokowych, zostawia większe pole do popisu dla kompozytora, bo mamy tę słuchową uwagę odbiorcy zajętą w taki sposób, że można mocniej dotrzeć do naszych słuchaczy...”

Sobota, 6 lipca 2024 o godz. 17:05
Ostatnio zasiadałeś w jury kolejnego już festiwalu „Dwa Teatry” w Sopocie. Ten festiwal jest policzalny?
- Jest policzalny – XXIII i w tym roku trafił znowu do Sopotu, z czego się bardzo cieszę.

Również się z tego cieszę, bo Zamość chyba nie był najlepszym pomysłem na robienie tego festiwalu, szczególnie latem.
- Festiwal powstał w Sopocie i jest z nim absolutnie nierozerwalnie związany. Wszyscy cieszyliśmy się z tego, że ponownie się tam spotykamy.

Profesor Piotr Salaber. Fot. Magda Jasińska/PR PiKPo raz pierwszy byłeś w jury tego festiwalu?
- Pierwszy raz, wcześniej jako uczestnik, kiedy prezentowane były słuchowiska i teatry telewizji z moją muzyką, ale pierwszy raz byłem jako juror.

I jak?
- To niezwykłe przeżycie, muszę powiedzieć, poczynając od najbardziej prozaicznych rzeczy. Cały tydzień poprzedzający festiwal miałem równolegle przygotowania do premiery w Gdyni Orłowie i mieszkałem w „Domu Aktora”, a tu się przeniosłem do „Sheratona”, więc nawet na tym poziomie była dosyć odczuwalna różnica. Jako jurorzy byliśmy traktowani z ogromną atencją: zadbani, zaopiekowani, dbała o nas głównie pani Jola Wyszyńska z Teatru Polskiego Radia. To też okazja do spotkań na gruncie towarzyskim z osobami, które znamy, z którymi bardzo się lubimy, a ze względu na to jak zwariowane są nasze kalendarze, rzadko mamy okazję, żeby się spotkać, żeby wypić kawę, porozmawiać.

Pierwsze spotkanie było w Warszawie?
- Pierwsze dwa spotkania były w Warszawie dlatego, że tych słuchowisk na początku było 38. Podczas pierwszego spotkania wybraliśmy 16, które były brane pod uwagę i jeszcze jedno spotkanie odbyło się w Warszawie, także wybór nie był prosty. Przede wszystkim różnorodność zaproponowanych form, nawet w obrębie tego, czym jest teatr Polskiego Radia, była tak ogromna, że było nam naprawdę trudno wybrać. Natomiast to, co było zaskakująco miłe i przyjemne, to że zgadzaliśmy się, przynajmniej w obrębie samego jury nie mieliśmy dużych rozbieżności. Na przykład z tych 16 utworów, które ostatecznie były w finale festiwalu, 14 to były też moje typy, pokrywały się z wyborami pań jurorek.

Byłeś takim rodzynkiem w tym gronie?
- Byłem jedynym mężczyzną we wspaniałym damskim gronie.

Też bardzo interesująca sytuacja, bo po latach, kiedy właściwie liczyły się w tym ścisłym gronie finałowym słuchowiska z Warszawy z Polskiego Radia, teraz dołączyła całkiem interesująca grupa z rozgłośni regionalnych.
- Dlatego, że one są inne. Są też nieco inaczej realizowane. Przede wszystkim otwieramy się na te inne środki, zresztą sam miałem przyjemność wręczyć nagrodę realizatorowi dźwięku z Radia Kraków.

Czyli to jest takie kolejne Twoje doświadczenie, bo przecież byłeś w jury konkursu Artystycznych Form Radiowych Grand PiK, gdzie tutaj też były słuchowiska do oceny.
- Tak, nawet pomyślałem sobie, że to dosyć podobny system, bo ten pierwszy moment, kiedy dostaje się na przykład 38 słuchowisk, to wtedy dociera do ciebie, ile tak naprawdę materiału trzeba przesłuchać. Pierwszy moment jest trochę paraliżujący, czy będę w stanie zrobić to rzeczywiście rzetelnie, ale ponieważ mieliśmy na to trochę czasu, mogłem oddać się przyjemności słuchania. To jest też duża odpowiedzialność.

Robisz sobie notatki słuchając? Jaki masz system?
- Robię notatki i to w kolorach. To pomaga później, kiedy tego jest tak bardzo dużo, dosyć szybko syntetycznie spojrzeć na całość i dokonać wyboru.

W ramach konkursu Teatru Telewizji Polskiej był spektakl z Twoją muzyką?
- Tak, w zeszłym roku był pokazany „Rewolwer”, a w tym roku „Skiz” Gabrieli Zapolskiej, w reżyserii Wojciecha Adamczyka. Byłem na tym pokazie. To też bardzo ciekawe przeżycie, bo w końcu pracujemy w studiu, później montujemy to w studiu dźwiękowo-wizyjnym, jeszcze później jest to emitowane, a oglądamy to najwyżej w gronie najbliższych, na własnym telewizorze. Nie znamy odbioru pozostałych osób. Byłem bardzo miło zaskoczony, bo to była sobota, dziesiąta rano, lało okropnie akurat w tym dniu i była prawie pełna sala.

No właśnie, bo to jest coś niesamowitego, że na pokazy teatrów telewizji, ale również na przesłuchania słuchowisk do Multikina przychodzą całkiem pokaźne grupy.
- Tak, to jest bardzo budujące. Rzeczywiście na wszystkich tych imprezach było pełno. Poszedłem między innymi na spotkanie z panią Jadwigą Jankowską–Cieślak, ponieważ pracowaliśmy wspólnie kilka miesięcy nad spektaklem „Judaszek”, w warszawskim teatrze „Ateneum”, jeszcze żył pan Jerzy Kamas, który też grał w tym przedstawieniu i troszkę sobie z panią Jadwigą powspominaliśmy te czasy, ale najpierw było spotkanie z widzami.

To są wyjątkowe spotkania, gdzie mogą paść najróżniejsze pytania, których zwykle prowadzący by nie zadał, a na te wszystkie pytania goście – najsłynniejsi aktorzy, bardzo ochoczo odpowiadają.
- Troszkę wynika to z charakteru tego festiwalu. Myślę, że duża zasługa też w tym Katarzyny Stoparczyk, która prowadziła te spotkania i chyba to cecha jej osobowości, która powoduje, że ludzie się przed nią otwierają.

Na kolejnym festiwalu też będziesz w gronie jurorów?
- Nie wiem, jednak jury cały czas się zmienia. Na razie bardzo się cieszę z tego spotkania, z tych wszystkich wydarzeń. Były obie gale: otwarcia i zamknięcia, bardzo precyzyjnie i szczegółowo przygotowane. Duża satysfakcja i wielki ukłon w stronę organizatorów. Poza tym, kiedy rozmawiałem z dyrektorem gdańskiego ośrodka telewizji i z pozostałymi osobami z władz Sopotu, to okazało się, że to było bardzo trudne, nagle w miejscu, w którym przez ostatnich kilka lat festiwalu nie było, zorganizować go ponownie. Życie nie znosi próżni i te wszystkie miejsca, terminy, daty były już pozajmowane, co wymagało dużej pracy, takiej nawet dyplomatycznej i negocjacyjnej, żeby to wszystko ułożyć.

Który z tych światów lubisz bardziej mówię o Tobie – kompozytorze, czy wolisz pisać muzykę do Teatru Telewizji, czy do słuchowisk?
- Najbardziej lubię robić jedno i drugie i w ogóle ta różnorodność, z którą mam szczęście mieć do czynienia w życiu, jeżeli chodzi o pisanie muzyki jest chyba najciekawszą rzeczą. Nie potrafiłbym odpowiedzieć. Gdybym chciał powiedzieć z punktu widzenia kompozytora i jego możliwości wpływu na ostateczny kształt, to z całą pewnością radio, które nie dostarcza bodźców wzrokowych, zostawia większe pole do popisu dla kompozytora, bo mamy tę słuchową uwagę odbiorcy zajętą w taki sposób, że można mocniej dotrzeć do naszych słuchaczy. Z drugiej strony telewizja daje jeszcze taką możliwość - przyznam, że nie znam wyników słuchalności teatrów radiowych - z dużą satysfakcją odnotowałem, że właściwie każdy z tych spektakli, które zrobiliśmy w teatrze telewizji spotkał się już w pierwszy wieczór z publicznością rzędu pół miliona widzów. W klasycznym teatrze wymagałoby to wielu miesięcy powtarzania tego samego spektaklu.

I mamy też coraz częściej powrót do nadawania Teatrów Telewizji Polskiej na żywo, transmisji spektakli również i słuchowisk, które są tworzone na żywo, coraz częściej możemy być uczestnikami takich wydarzeń.
- To prawda, jeżeli chodzi o słuchowiska na żywo, to miałem przyjemność tworzyć muzykę do takiego przedstawienia. To był chyba ostatni sopocki festiwal, przed tą przerwą. Wtedy na scenie kameralnej Teatru Wybrzeże przy sopockim Monciaku grałem na fortepianie preparowanym. Tomek Man reżyserował tekst Gombrowicza „Tancerz mecenasa Kraykowskiego” i to też było niezwykłe przeżycie, mogąc zobaczyć reakcje ludzi.

Też powiedzmy, że podczas „Dwóch Teatrów”, miałeś równolegle premierę spektaklu na plaży w Gdyni Orłowie.
- Tak i nie byłem niestety na tej premierze, bo nie było takiej możliwości. To było dokładnie w tym samym dniu, w sobotę o tej samej godzinie, rozpoczynała się gala otwarcia festiwalu, na której nie mogłem nie być jako juror, a z drugiej strony wiedziałem, że zostawiam moich aktorów, po ponad dwóch miesiącach pracy, z gotową muzyką, po tygodniu prób generalnych, w trakcie których byłem razem z nimi i po trzeciej generalnej z publicznością, która odbyła się dzień wcześniej. Jak powiedział mi reżyser Jacek Bała, premiera była najlepszym z przebiegów. Chyba jeszcze tylko raz mi się zdarzyło, że nie byłem na swojej premierze, dlatego że wówczas premiera w Polsce odbywała się w tym samym czasie, co moja inna premiera na drugim końcu świata, w Vancouver i po prostu nie dałbym rady dolecieć.

Kończysz swoją kadencję dziekana wydziału, teraz częściej mieszkasz w Bydgoszczy czy w Warszawie?
- Biorąc pod uwagę, że skończyłem maraton, codziennie po wiele godzin przy obronach, egzaminach wstępnych i końcowych, recitalach dyplomowych, to jeszcze cały czas mieszkam tu, ale już za chwilę będę mieszkał więcej w Warszawie, kilkaset metrów od miejsca, gdzie przed wojną mieszkali moi dziadkowie i pradziadkowie ze strony mamy. Oczywiście wracam do moich wykładów w Bydgoszczy po wakacjach.

Już tworzenie oratoriów zakończyłeś? Czy myślisz o kolejnym?
- Na razie myślę głównie o tym, żeby odrobinkę wypocząć. Te 4 lata były wspaniałe, ale niezwykle wyczerpujące. Troszkę muszę złapać oddech.

A potrafisz łapać oddech?
- Uczę się tego. Podobno, skoro młodość przychodzi z wiekiem, to może i taka umiejętność też przychodzi z wiekiem. Ostatnio spodobało mi się takie określenie: „młody mężczyzna w średnim wieku” i tak staram się o sobie myśleć, więc postaram się nauczyć trochę łapać oddech.

Profesor Piotr Salaber. Fot. Magda Jasińska
A potrafisz być dziadkiem na pełen etat?
- To trzeba by było zapytać moje wnuczki. Dwie z nich mieszkają w Szkocji, więc jest to trochę trudniejsze, z tymi, które mieszkają w Polsce wierzę, że potrafię.

To jeszcze opowiadaj na koniec, jak będziesz łapał oddech?
- Moja kadencja kończy się ostatniego sierpnia. W sierpniu wyjeżdżam, bardzo daleko, ale nie powiem gdzie…

Ale z telefonem i komputerem, czy reset totalny?
- Totalny reset, telefon wezmę jedynie ze względów praktycznych.

Zobacz także

Jerzy Jan Połoński

Jerzy Jan Połoński

Michał Pepol

Michał Pepol

Józef Eliasz

Józef Eliasz

Kasia Moś

Kasia Moś

Sławek Wierzcholski

Sławek Wierzcholski

Krzysztof Trebunia-Tutka

Krzysztof Trebunia-Tutka

Stanisław Drzewiecki

Stanisław Drzewiecki

Co tydzień jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką, z niecodziennymi gośćmi, niecodziennymi tematami...
„Zwierzenia przy muzyce”
zaprasza Magda Jasińska
Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej Polityce prywatności

Zamieszczone na stronach internetowych www.radiopik.pl materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazą danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Polskie Radio Regionalną Rozgłośnię w Bydgoszczy „Polskie Radio Pomorza i Kujaw” S.A. na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek wykorzystywanie przedmiotowych materiałów przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.

Rozumiem i wchodzę na stronę