Łukasz Drapała

2024-03-27
Łukasz Drapała. Fot. Julita Górska

Łukasz Drapała. Fot. Julita Górska

Polskie Radio PiK - Zwierzenia przy muzyce - Łukasz Drapała

Warszawianin pochodzący z Węgorzyna, z wykształcenia magister ekonomii i historii oraz menedżer kultury, a z zamiłowania i zawodu: muzyk - prezentuje nowy singiel pt. „Nie będziesz sama”.

...Myślę, że muzykiem się jest po prostu i mam wrażenie, że ja byłem nim zawsze (...) Ja mam wrażenie, że od dziecka zawsze nim byłem, ponieważ muzyka mnie pociągała i rodzice zamiast jakichś innych wymyślnych prezentów, kupowali mi po prostu instrumenty. Pierwsze z tych instrumentów to były właśnie klawisze, na których uczyłem się grać (...) Pracowałem w zawodzie ekonomisty, czyli w sprzedaży, marketingu i tak dalej. W pandemii musiałem wrócić za biurko i tak się wziąłem za robotę, że w okresie próbnym zostałem szefem działu. Dziś chwalę się tym i podkreślam to do wszystkich, że jak się chce, to naprawdę można...”

Sobota, 30 marca 2024 o godz. 17:05
„Nie będziesz sama”, to taki utwór, który zapewne sygnuje coś większego?
- Oczywiście, tam jest dedykacja dla mojej żony.

To jest numer o miłości, ale jaki numer o miłości? Prawdziwy, mocny, bluesowy i piękny.
- Bardzo dziękuję. Zawsze dzielę się tym, co uważam za dobre, ale i to z czym się spotkałem.

Jak długo pisze się taki numer, który może być przebojem? Ostrzegam, moim zdaniem ten utwór ma potencjał, aby stać się hitem?
- Nie ma ani przepisu, ani żadnej reguły, ponieważ tak jak to kiedyś powiedział Leonard Cohen o zazdrości Bobowi Dylanowi, że on potrafi w pięć minut napisać wielki przebój, ponieważ sam czasami pisze przebój w trzy lata i myślę, że w każdym z nas jest to samo, że czasami piosenka potrzebuje szlifu przez długi czas, a czasami powstaje błyskawicznie. Na przykład tekst do tej piosenki powstał właściwie w kilka minut. Melodię tylko szlifowałem może kilka godzin. Natomiast to był jeden z szybszych numerów, jeśli chodzi o powstawanie.

Łukasz Drapała - „Nie będziesz sama” SP. Źródło: Agencja Muzyczna Polskiego Radia Coś Pan „przeskrobał”, że napisał taki tekst?

- (śmiech) Na szczęście nie. Nie wiem, czy to są takie etapy w związku, czy takie etapy miłości, ale ja staram się nic nie „przeskrobywać”, a właściwie to może nawet nie staram się, tylko jakoś mi to kompletnie nie wychodzi, bo nie mam na takie rzeczy ochoty. Chciałem napisać coś o naszej miłości, w końcu, kiedy ona już trwa, kiedy jest szczęśliwa, kiedy jest prawdziwa, coś dla mojej żony, a to było z okazji urodzin. Moja żona urodziła się w Dzień Kobiet, 8 marca, a ja napisałem o niej dużo wcześniej wiele piosenek. One zazwyczaj były smutne, że nie możemy być razem i tak dalej. A tu już jesteśmy razem i chciałem zrobić coś zupełnie innego.

Długo trwa Wasza miłość?
- Nasza miłość trwa zawsze. Ale w tym roku obchodzimy pięciolecie zaręczyn i małżeństwa.

Czy płyta, która się pojawi, może ma Pan już jakąś wizję, kiedy będziemy mogli posłuchać całego krążka?
- Ta wizja jest dopracowywana, obecnie zastanawiamy się, z kolegą Tomkiem Harrym Waldowskim, z którym piszę i tworzę utwory, czy zdążymy na jesień, bo bardzo bym chciał, aby tak było, ale najpóźniej płyta będzie wiosną.

A w jakim ona będzie gatunku i stylu?
- Myślę, że to będzie taka wypadkowa tych wszystkich piosenek, które wydałem w ostatnim roku, czyli „Jeszcze jestem”, którą może państwo pamiętają z Opola, „Idziemy do mnie”, która premierowo pojawiła się miesiąc temu i jest to bardziej mainstreamowa, popowa piosenka, no i ta „Nie będziesz sama” blues – rockowo - popowa i myślę, że wszystkie te utwory będą taką wypadkową tych myśli.

Czy to, że chciałby Pan, żeby ten album pojawił się jesienią, oznacza, że jest on „jesienny”?
- Nie, ale ja jestem taki troszeczkę jesienny, z takiej postawy.

Jesienny nie oznacza koniecznie smutny.
- Nie, to jest bardziej refleksyjny, to chyba będzie idealne słowo. Do tego ja nawet jak robię popową piosenkę, gdzie chcę, żeby było troszeczkę lżej czy też bez zadęcia, to i tak gdzieś tam pojawiają się smutne nuty.

Panie Łukaszu, porozmawiajmy o Panu, bo o mały włos nie byłby Pan muzykiem i wokalistą, prawda?
- Może o mały włos byłbym kimś innym. Myślę, że muzykiem się jest po prostu i mam wrażenie, że ja byłem nim zawsze. To są słowa jednego z moich ulubionych kolegów, pianisty Rafała Stępnia, którego państwo kojarzą z produkcji płyty chociażby Zbyszka Wodeckiego, a dzisiaj jest pianistą Agnieszki Chylińskiej. Powiedział mi coś takiego: „muzykiem się jest, po prostu jest”. Ja mam wrażenie, że od dziecka zawsze nim byłem, ponieważ muzyka mnie pociągała i rodzice zamiast jakichś innych wymyślnych prezentów, kupowali mi po prostu instrumenty. Pierwsze z tych instrumentów to były właśnie klawisze, na których uczyłem się grać. Potem pojawił się sport, pojawiły się też inne rzeczy. Ja z wykształcenia jestem historykiem, ekonomistą. Pracowałem w zawodzie ekonomisty, czyli w sprzedaży, marketingu i tak dalej.

I spełniał się Pan w tym zawodzie?
- Nie. Absolutnie nie bywałem w nim dobry, dlatego, że takie były potrzeby wynikające z sytuacji. Na przykład w pandemii, musiałem wrócić za biurko i tak się wziąłem za robotę, że w okresie próbnym zostałem szefem działu. Dziś chwalę się tym i podkreślam to do wszystkich, że jak się chce, to naprawdę można.

Miał Pan Plan B, po prostu.
- I po prostu jestem mężczyzną, mam żonę, mam dzieci, mam kredyty. Trzeba było coś z tym zrobić, trzeba było zamiast leżeć i zamartwiać się, jaki ten świat jest straszny i przeciwko mnie, wziąć się za siebie, ogarnąć, jeżeli można użyć takiego słowa i popracować. Dlatego też po pandemii, kiedy ten kurz opadł, zdecydowałem się pokrzyczeć trochę do ludzi, że jeszcze jestem, cytując właśnie mój singiel z zeszłego roku. Poszedłem do różnych „talent show”, aby przypomnieć o sobie, sprawdzić siebie i mam wrażenie, że ten cały plan się powiódł. Przypomniałem, widzę ten ruch wśród fanów, widzę zainteresowanie koncertami, co za tym idzie solowa kariera musi rozpocząć się tak naprawdę płytą.

Z „Chemią” się Pan pożegnał?
- Tak, pożegnałem się z „Chemią”, co nie znaczy, że pożegnałem się z muzyką rockową, ponieważ muzyka rockowa cały czas we mnie jest i ja już planuję osobny krążek rockowy, być może nawet nie stricte solowy. Może założę zespół, bo też takie akcje dzieją się wokół mnie. To wszystko przemyślę jeszcze w ciągu najbliższych miesięcy. Na razie skupiam się na solowym krążku, ale muzyka rockowa na pewno będzie nawet na tym krążku. Może nie w takiej dawce, jakiej mogliby oczekiwać słuchacze „Chemii”, ale tę dawkę przekroczymy jeszcze wiele razy.

Nie chciał Pan łączyć tych dwóch światów, czyli występów solowych i współpracy z zespołem „Chemia”?
- Nie, ja chciałem być odpowiedzialny za swoje działania, już absolutnie na swój własny sposób, dlatego, że w „Chemii” musiałbym dzielić pewne odpowiedzialności, albo ponosić odpowiedzialność za coś, co nie do końca było zgodne ze mną. Tak działało się do pewnego momentu. Od pewnego momentu moim zdaniem przestało działać i rozstaliśmy się, oczywiście w pokoju i w koleżeństwie. Tam nie ma żadnych problemów, ani jakiejś kłótni.

To świeża sprawa?
- Tak, to się stało chyba miesiąc temu, ale ja życzę chłopakom jak najlepiej i myślę, że niektórzy z nich znajdą się w tym świecie bardzo szybko. A zresztą z częścią zespołu „Chemia” nadal grywam solowo, bo stanowią również skład mojego zespołu i projektów muzycznych. Tak więc, to nie jest tak, że obraziliśmy się na siebie. Jesteśmy w normalnych stosunkach, praktycznie takich samych jak przed rozstaniem.

Właściwie muzycy zespołu mogli się tego spodziewać w momencie, kiedy wystąpił Pan w „The Voice of Poland”.
- To nie było powodem, bo ja nie miałem takiego pomysłu, aby rozpocząć karierę solową. To stało się zupełnie obok tej całej sytuacji. Jeszcze rok temu sądziłem, że da się te dwie rzeczy, światy połączyć. No ale tu bardziej chodziło o wewnętrzne sprawy i pomysły muzyczne. Ja też czułem się troszeczkę wyczerpany formułą tworzenia i formułą tego, co może się zdarzyć. Było wiele też rozczarowań dotyczących tego, że wydaliśmy ostatni krążek, który ani nie został wydany, ani wypromowany po naszej myśli. To wszystko się tak nagromadziło i moim zdaniem ta historia zakończyła się w idealnym momencie, ponieważ wydaliśmy kilka bardzo dobrych krążków i tyle. Ta historia jest piękna i niech ona będzie taka, jaka jest.

Teraz pracuje Pan na swoje konto, prawda?
- W tym wypadku chcę pracować na swoje konto i chcę wziąć odpowiedzialność za wszystkie porażki i sukcesy.

Łukasz Drapała. Fot. Julita Górska
Wróćmy do tego Pana wykształcenia, bo przecież ekonomia i historia to dwa różne światy.
- Tak, ja to oczywiście wiedziałem w momencie, kiedy się podjąłem tych przygód, ale to są dwa światy, które pięknie potrafią się uzupełniać.

Rodzice Pana pchnęli i natchnęli, żeby miał Pan poważny zawód?
- Wręcz przeciwnie, ja nigdy nie zapomnę mojej rozmowy z ojcem, kiedy zdawałem egzaminy do liceum, bo kiedyś były i jechałem do jednego z lepszych wtedy liceów w województwie. Ojciec dzwonił i zapytał: „Synek, a może byś tak po prostu nie szedł tam? Przecież ty kochasz muzykę, muzyka przychodzi ci z taką łatwością. Codziennie o niej mówisz. Codziennie się nią zajmujesz. Może po prostu zrób sobie chwilę przerwy i pójdziesz do szkoły muzycznej”. A ja byłem wściekły, jak to usłyszałem, ponieważ tyle się uczyłem na ten egzamin, tyle czasu poświęciłem, a on mi mówi coś takiego. Pojechałem do liceum i potem z tego liceum zapragnąłem właśnie studiować, żeby zrobić coś innego. Z tego się wzięła właśnie historia, ekonomia. Myślałem że będę biznesmenem, ale życie napisało mi inną historię.

Zobacz także

Marcin Styczeń

Marcin Styczeń

Paweł Głodowski

Paweł Głodowski

Anna Rusowicz

Anna Rusowicz

Radek Łukasiewicz

Radek Łukasiewicz

Tadeusz Olchowski

Tadeusz Olchowski

Marcin Styczeń

Marcin Styczeń

Paweł Szkotak

Paweł Szkotak

Co tydzień jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką, z niecodziennymi gośćmi, niecodziennymi tematami...
„Zwierzenia przy muzyce”
zaprasza Magda Jasińska
Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej Polityce prywatności

Zamieszczone na stronach internetowych www.radiopik.pl materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazą danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Polskie Radio Regionalną Rozgłośnię w Bydgoszczy „Polskie Radio Pomorza i Kujaw” S.A. na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek wykorzystywanie przedmiotowych materiałów przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.

Rozumiem i wchodzę na stronę