Profesor Krzysztof Herdzin

2024-03-08
Krzysztod Herdzin w studiu Polskiego Radia PiK. Fot. Magda Jasińska

Krzysztod Herdzin w studiu Polskiego Radia PiK. Fot. Magda Jasińska

Polskie Radio PiK - Zwierzenia przy muzyce - Krzysztof Herdzin

Kompozytor, aranżer, multiinstrumentalista i pedagog.

...myślę, że każdy kompozytor jednak marzy o tym, żeby jego twórczość, jego dzieła były wykonywane. Muzyka współczesna ma to do siebie, to nie ja wymyśliłem, ale pojawiło się to w wypowiedziach kilku wybitnych postaci z kręgu muzyki współczesnej, w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat siłą rzeczy nastąpił pewien odwrót od publiczności. Kompozytorzy mniej więcej w połowie XX wieku zaczęli pisać głównie dla siebie. Tworzyli jakieś oryginalne dzieła, które niekoniecznie zyskiwały akceptację u słuchaczy, bo nie chodzi o to, żeby się ludziom przypodobać, ale jednak wydaje mi się istotne jest to, że każdy twórca, czy pisarz, czy malarz, czy kompozytor tworzy dzieła po to, żeby one były wykonywane, żeby były czytane, żeby były słuchane (...) każdy kompozytor chciałby, żeby jego dzieła wybrzmiewały w przestrzeni koncertowej, żeby były nagrywane na płytach. A czy to będą piosenki, czy to będą dzieła symfoniczne, to już jest kwestia indywidualnego wyboru...”

Sobota, 9 marca 2024 o godz. 17:05
„Profesor” ładnie to brzmi, prawda? Cały czas ogrywamy tego „profesora”, ale to wynik Twojej ciężkiej pracy.
- To rzeczywiście buduje poczucie własnej wartości, natomiast nie nadużywałbym tego, absolutnie.

Aranżer roku ubiegłego i drugie miejsce w kategorii Kompozytor roku w ankiecie magazynu Jazz Forum - „Jazz Top”. To jest taka ankieta, powiedziałabym wręcz kultowa, legendarna. Kiedy byłeś dorastającym chłopcem, to pewnie zaglądałeś do tej ankiety.
- Tak, ale to jest zabawa. Nie należy się tak emocjonować, chociaż bardzo wielu słuchaczy, czytelników i również muzyków traktuje te wyniki ankiety jako prawdę objawioną. To jest ankieta popularności, ankieta pewnej sympatii. Jest mnóstwo wspaniałych twórców, którzy znajdują się na dalekich miejscach, albo w ogóle ich nie ma. Grają muzykę trudną, niekomunikatywną, ale fantastyczną i na bardzo wysokim poziomie. Wiadomo, że oni nie znajdują takiej uwagi i takiej sympatii.

Kiedyś, Ty możesz tego nie pamiętać, ale były jednocześnie dwie ankiety, jedna tworzona przez czytelników, a druga przez krytyków, czy kapitułę.
- Teraz też mamy dwie przemiennie publikowane. Jedna przez czytelników, druga przez dziennikarzy. W tym roku, czyli ankieta za ubiegły rok była przygotowana przez czytelników, a z kolei w 2023 oceniano 2022 rok i to robili dziennikarze. Oczywiście te wyniki są bardzo różne, bo dziennikarze zwracają uwagę na aspekty artystyczne, więc bardzo często, kiedy dziennikarze odpowiadają za ostateczny wynik tej ankiety, pojawiają się w niej osoby, które w oczach czytelników i słuchaczy nie znajdują takiego zainteresowania i nadal twierdzę, że to jest zabawa. Oczywiście miło jest znaleźć swoje nazwisko w tej ankiecie. Zdaję sobie sprawę, że nasza twórczość trafia do ludzi i nie trafia w próżnię, ale nie przeceniałbym tego.

Krzysztod Herdzin w studiu Polskiego Radia PiK. Fot. Magda Jasińska
Dużo ostatnimi czasy grasz jazzu?
- Nie

Zamieniłeś koncerty na katedrę w Akademii Muzycznej?
- Zamieniłem się w ojca i w męża i rezygnuję z aktywności koncertowej. Niedawno grałem po 200, 300 koncertów w roku. Trudno sobie to wyobrazić. Nagrywałem mnóstwo płyt. A dzisiaj raczej siedzę w domu i biorę sobie pracę do domu jako kompozytor. Jak jest potrzeba, to od czasu do czasu, ale naprawdę są to sporadyczne przypadki, wyjeżdżam na jeden, czy drugi mniejszy koncert, bądź czasem na dłużej, żeby przygotować jakiś koncert filharmoniczny, bądź zadyrygować spektakle w teatrach, ale robię to okazjonalnie. Oczywiście, jak wspomniałaś, praca na uczelni również zajmuje czas.

I to nie jest okazjonalna praca.
- No nie jest okazjonalna. Szkoda, że Bydgoszcz jest tak daleko od Warszawy, ale tak wygląda moje życie, że rzeczywiście już nie pracuję tak aktywnie.

I dobrze Ci z tym?
- I dobrze i niedobrze, bo tęsknię za tym bardzo. To jest jedyna rzecz, jaką potrafię robić. Jestem muzykiem z powołania.

W końcu muzyka towarzyszy Ci od urodzenia, jak to mówią - genu nie wydłubiesz.

- No nie. Kiedy jestem w domu przez dłuższy czas, przez kilka tygodni i nawet mam jakieś zamówienie do napisania, to brakuje mi tego, żeby wystąpić przed publicznością, bo to jest zastrzyk energii, to ładuje akumulatory, ale wybrałem sobie taki scenariusz i będę się tego trzymał.

Rozmawiamy w momencie, kiedy przyjechałeś do Bydgoszczy nie tylko jako profesor Akademii Muzycznej, ale też jako kierownik muzyczny fantastycznego przedsięwzięcia, jakim jest musical „Sunset Boulevard”. Grany od 3 lat w bydgoskiej Operze Nova, za każdym razem ściąga publiczność nie tylko z naszego regionu, ale z całej Polski.
- Tak to prawda, to jest niezwykły spektakl - epicki. Przedstawienie jakiego w polskiej przestrzeni teatralnej nie było i nie będzie. Nie każdy teatr ma warunki, żeby wystawić ten musical, bo to wymaga przede wszystkim wyjątkowej orkiestry, wspaniałej scenografii. Na olbrzymiej scenie teatru operowego, jaką posiada Opera Nova można to wystawić z przepychem i z wielkim pietyzmem. A muzyka jest po prostu cudowna, to jest coś nieprawdopodobnego. Wśród musicali, które goszczą na polskich scenach, w teatrach muzycznych jak: „Król lew”, „Aida”, czy „We Will Rock You”, to w ogóle nie staje w szranki z rangą, z jakością artystyczną „Bulwaru zachodzącego słońca”. Muzyka napisana genialnie. To jest cała historia tak naprawdę tradycji muzycznej, tam są zapożyczenia z Verdiego, z Pucciniego, z Brücknera, z Mahlera, pojawia się też granie big-bandowe, granie swingowe, więc jest to niesamowicie inspirujące i cudownie wymyślone, cudownie napisane jak wspomniałem z miejscem na scenografie i kostiumy i to wszystko, co czaruje widzów wizualnie i powoduje, że ten spektakl rzeczywiście jest niezwykły. Może się powtarzam, ale cieszę, że dyrektor Figas obdarzył mnie zaufaniem i dał mi szansę. Oby jak najdłużej ta przygoda trwała.

Krzysztod Herdzin w studiu Polskiego Radia PiK. Fot. Magda Jasińska
Czy Ty za każdym razem, jak ten spektakl jest wznawiany, to musisz się trochę przygotować, bo to nie jest najłatwiejsza partytura?
- To jest największe wyzwanie w moim życiu dyrygenta, w mojej pracy dyrygenta i kierownika muzycznego tego spektaklu. Bardzo wiele się nauczyłem i jako dyrygent i jako szef muzyczny. Do wszystkiego trzeba się przygotować.

Chociaż byłeś szefem muzycznym w innych teatrach.
- Ale nie miałem do czynienia z tak trudnym, wyrafinowanym spektaklem. Ostatnio robiłem „Deszczową piosenkę” w Teatrze Muzycznym w Poznaniu, ale to naprawdę lekka zabawa i nie trzeba z taką dokładnością, z taką uwagą przygotowywać orkiestry, chociaż oczywiście mam swoje wymagania, jako że muzycznie doprowadzam do tego, żeby muzyka niosła i była perfekcyjnie wykonana. Ale Bulwar jest spektaklem, który od dyrygenta wymaga czegoś więcej, bo to jest musical, który jest bardzo bliski opery, a więc 90% tego musicalu to jest muzyka. Jest bardzo mało dialogów, jest bardzo dużo fragmentów, które wymagają niezwykłego skupienia, ponieważ startujemy synchronicznie, z gestem na scenie. Są niezwykle szybkie zmiany temp, zmiany metrum. Jest bardzo dużo muzyki granej Ad libitum, więc trzeba uważnie wsłuchać się i obserwować solistów. Ja bardzo często śpiewam sobie po cichutku, albo bezgłośnie w głowie, żeby przejąć frazowanie od solisty. Wtedy się zupełnie inaczej kieruje orkiestrą, kiedy myślimy o tym, że solista musi nabrać oddech, musi wykończyć jakąś frazę. Dla dyrygenta generalnie myślę, że praca w operze jest najbardziej kształcąca i najbardziej rozwijająca. Oprócz muzyków orkiestrowych, najważniejsze jest to, co dzieje się na scenie i trzeba reagować na wszystkie zmiany. W przypadku Bulwaru mamy różne obsady. Główna rola Norma Desmond jest kreowana przez 3 wspaniałe, bardzo różne artystki i każda z nich inaczej śpiewa, więc uwierz mi, że czasami ten sam utwór brzmi szybciej, czasami krócej, czasami są dłuższe fermaty, czasem to wymaga takiego skupienia dyrygenta, że z każdego spektaklu wychodzę zmęczony, jakbym rozładował ciężarówkę.

Czy po takim spektaklu jest ochota na jeszcze...?
- Zawsze.

W oczach masz już ten tytuł – zdradzisz?
- Jest wiele planów. Na razie nie będę zdradzał.

Czyli masz ochotę na coś równie wielkiego, epickiego?
- Ciężko będzie znaleźć coś równie epickiego. To jest wielkie szczęście, że akurat mi się trafił ten kąsek. Jeszcze raz wracam do tego, że to mnie właśnie dyrektor wybrał i zaproponował objęcie kierownictwa muzycznego. Natomiast teatry muzyczne w Polsce nie mogą sobie pozwolić na wystawianie takich potężnych spektakli. Naprawdę to są raczej małe sceny, małe orkiestry, więc siłą rzeczy realizatorzy i dyrektorzy tych scen skupiają się na tytułach, które są prostsze w przygotowaniach.

Jak długo będzie grany ten tytuł?

- Oj to nie do mnie pytanie.

Ponieważ na pewno są jakieś obostrzenia licencyjne.
- Są licencje, wykupuje się licencje na rok. W tej licencji jest określona ilość spektakli, które trzeba zagrać, więc teraz jesteśmy w połowie tego sezonu artystycznego i myślę, że przed wakacjami jeszcze będzie kolejna tura. A co dalej? Mam nadzieję, że licencja zostanie przedłużona, no ale tego nie wiem.

Krzysztod Herdzin w studiu Polskiego Radia PiK. Fot. Magda Jasińska
Sam napisałeś jeden musical. W ogóle lubisz takie duże formy muzyczne.
- Od pewnego czasu lubię.

Do tego trzeba dojrzeć. Co to daje kompozytorowi?
- Zadałbym pytanie inne? Nie chcę mówić ogólnie, co to daje kompozytorowi, ale odpowiem co to daje mnie. Spełnienie i uczenie się czegoś nowego, bo niezwykle trudno jest ogarnąć dużą formę. Dużo prościej pisze się krótsze utwory. W przypadku dużych form jak Msza, Te Deum czy musical to wymaga na pewno dojrzałości, dużego doświadczenia, uważności. Ja mam taki zwyczaj, że kiedy komponuję duże dzieło, to dotyczy również koncertów instrumentalnych, które trwają w moim przypadku około 30-40 minut, a sporo ich napisałem, więc mam taki zwyczaj, że przystępując do pracy nad koncertem, nakreślam tematy na zasadzie takiego planowania i wtedy łatwiej mi już kiedy przystępuję do przelewania moich myśli na papier konsekwentnie prowadzić tę narrację.

Czyli powrót do pisania piosenek raczej mało możliwy?
- Dlaczego? Wszystko można.

Potem kompozytorzy uważają piosenki za coś gorszego.
- Myślę, że w moim przypadku wszystko mnie interesuje. Jak dobrze wiesz, zawsze chciałem zajmować się muzyką, we wszelkich jej aspektach. Tyle samo radości daje mi pisanie piosenek, co tematów jazzowych, czy poważniejszych utworów. Krzesimir Dębski jest przykładem artysty, który głównie jest kojarzony przez pryzmat swojego jazzowego dorobku i napisał mnóstwo fantastycznych piosenek, które stały się przebojami, a nie wszyscy wiedzą, że Krzesimir napisał, mnóstwo bardzo trudnych, wyrafinowanych kompozycji muzyki współczesnej, takich operujących językiem sonoryzmu, atonalnych.

A mimo to „Diamentowy kolczyk” się do niego przykleił.
- W naszym kraju myślę, to ewenement.

Ale Ty byś chciał, żeby jakiś taki przebój właśnie typu „Diamentowy kolczyk” do Ciebie się przykleił?
- Oczywiście, myślę, że każdy kompozytor chciałby tak. Myślę, że każdy kompozytor jednak marzy o tym, żeby jego twórczość, jego dzieła były wykonywane. Muzyka współczesna ma to do siebie, to nie ja wymyśliłem, ale pojawiło się to w wypowiedziach kilku wybitnych postaci z kręgu muzyki współczesnej, w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat siłą rzeczy nastąpił pewien odwrót od publiczności. Kompozytorzy mniej więcej w połowie XX wieku zaczęli pisać głównie dla siebie. Tworzyli jakieś oryginalne dzieła, które niekoniecznie zyskiwały akceptację u słuchaczy, bo nie chodzi o to, żeby się ludziom przypodobać, ale jednak wydaje mi się istotne jest to, że każdy twórca, czy pisarz, czy malarz, czy kompozytor tworzy dzieła po to, żeby one były wykonywane, żeby były czytane, żeby były słuchane. Wracając do pytania każdy kompozytor chciałby, żeby jego dzieła wybrzmiewały w przestrzeni koncertowej, żeby były nagrywane na płytach. A czy to będą piosenki, czy to będą dzieła symfoniczne, to już jest kwestia indywidualnego wyboru.

Zobacz także

Jerzy Jan Połoński

Jerzy Jan Połoński

Michał Pepol

Michał Pepol

Józef Eliasz

Józef Eliasz

Kasia Moś

Kasia Moś

Sławek Wierzcholski

Sławek Wierzcholski

Krzysztof Trebunia-Tutka

Krzysztof Trebunia-Tutka

Stanisław Drzewiecki

Stanisław Drzewiecki

Co tydzień jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką, z niecodziennymi gośćmi, niecodziennymi tematami...
„Zwierzenia przy muzyce”
zaprasza Magda Jasińska
Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej Polityce prywatności

Zamieszczone na stronach internetowych www.radiopik.pl materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazą danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Polskie Radio Regionalną Rozgłośnię w Bydgoszczy „Polskie Radio Pomorza i Kujaw” S.A. na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek wykorzystywanie przedmiotowych materiałów przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.

Rozumiem i wchodzę na stronę