Marek Kaliszuk

2023-10-20
Marek Kaliszuk. Fot. Julita Górska

Marek Kaliszuk. Fot. Julita Górska

Polskie Radio PiK - Zwierzenia przy muzyce - Marek Kaliszuk

Aktor teatralny, musicalowy i filmowy, a ostatnio piosenkarz.

„...zamykałem się, jak nikogo nie było w domu, albo jak była babcia gdzieś w drugim pokoju i coś tam wyśpiewywałem. To były takie bardzo nieudolne próby, ale rzeczywiście coś mnie od najmłodszych lat ciągnęło w stronę sceny i w stronę estrady. Pamiętam, oglądałem festiwale w telewizji: Opole czy Sopot. Wtedy byłem jeszcze dzieciakiem i wtedy jeszcze nie wiedziałem dlaczego, ale dzisiaj tak z perspektywy czasu to patrzę, że chyba jednak gdzieś to powołanie mnie wciągało w ten świat. Potem zdecydowałem, że chcę iść w tę stronę, że chyba tylko w tym miejscu, gdzie dzisiaj jestem, tak wtedy mi się wydawało, że tylko tam będę szczęśliwy...”

Piątek, 20 października 2023 o godz. 20:05
Marek Kaliszuk, który twierdzi, że „inny nie będzie”…
- Zgadza się.

A skąd w ogóle pomysł na taki tytuł?

- Od zawsze chciałem być człowiekiem wszechstronnym i dokładałem wszelkich starań, żeby takim kiedyś być. Uzyskałem wykształcenie jako aktor i śpiewak, czyli jako wokalista i tą drogą chciałem podążać, ale niestety od wielu lat wciąż większość dziennikarzy zadaje mi takie pytanie: „Marek, ale ty jesteś bardziej aktorem, czy wokalistą? Właściwie to może byś się na coś zdecydował”. A ja zawsze odpowiadam, kurczę, dlaczego mam się decydować, dlaczego mam wybierać? Dlaczego mam siebie ograniczać, skoro lubię i to i to. Kocham scenę i nie ma to znaczenia, czy to jest scena teatralna, musicalowa, czy estrada, scena festiwalowa, czy plan filmowy. A jednak te pytania ciągle padają i ja ciągle na nie muszę odpowiadać i już jestem trochę tym zmęczony. A poza tym, to jest takie głębsze trochę przesłanie w tym utworze, czy w tym tytule „Inny nie będę”, że chcę być sobą, chcę być wierny swoim ideałom. Chcę realizować swoje plany, swoje marzenia artystyczne i też nie chciałbym, żeby ktoś mnie ograniczał, żeby ktoś próbował mnie włożyć do jakiejś szuflady.

Rzeczywiście są takie tendencje, żeby wszystko zdefiniować, żeby wrzucić do jakiejś szufladki.
- Niestety tak, ale powiem szczerze, że jeśli chodzi o publiczność, z którą się spotykam, czy to podczas spektakli teatralnych w całej Polsce, czy na przykład na scenie muzycznej, czy to jest duży festiwal, czy jakiś mały koncert kameralny, to jest niesamowite spostrzeżenie, bo dla publiczności nie ma to znaczenia, czy ja śpiewam, czy ja wcielam się w jakąś rolę na scenie. Oni po prostu to lubią, chłoną i jakby nie zastanawiają się nad tym: przecież on śpiewa, to dlaczego on gra w teatrze? Nie ma czegoś takiego i ci ludzie zawsze mnie bardzo serdecznie przyjmują, zarówno w takim wcieleniu muzycznym, standardowym, jako wokalistę, ale również jako aktora.

Ta wszechstronność zresztą Panu bardzo pomaga, chociażby kreując różne postaci w musicalach, czy w takich programach jak „Twoja twarz brzmi znajomo”?
- Tak, zdecydowanie tak. Gdyby nie to, że ukończyłem kiedyś dwie uczelnie właśnie takie muzyczne, aktorsko-wokalne, bo to było studium wokalno - aktorskie przy Teatrze Muzycznym w Gdyni i Akademia Muzyczna w Gdańsku też na Wydziale śpiewu klasycznego, to rzeczywiście nie miałbym podstaw takich technicznych do tego, żeby na tych przestrzeniach się sprawdzać. Nie potrafiłbym łączyć śpiewania z aktorstwem i jeszcze do tego z tańcem i ruchem. Z tym też miałem i właściwie cały czas dużo mam do czynienia, bo swego czasu sporo tańczyłem, więc, gdyby nie te moje jakieś predyspozycje i też lata ciężkiej pracy, bo to nie jest tak, że to się samo z siebie bierze. To są też lata ciężkiej pracy nad sobą, nad swoim warsztatem, nad swoimi umiejętnościami. Nie potrafiłbym tak tego wszystkiego łączyć i myślę, że nie wygrałbym drugiej edycji tego programu, bo po prostu nie dałbym rady, a to jest niezwykle ciężka przeprawa, taka artystyczna.

Marek Kaliszuk. Fot. Julita GórskaJa dzisiaj ze zdziwienia przecierałam oczy, że to był rok 2014, kiedy Pan zwyciężył, że to tak szybko minęło, bo czas leci nieubłaganie.
- Niestety, ja też już czasami spoglądam z takim niepokojem na te daty, że mamy już 2023 rok i to za chwilę będzie 10 lat od momentu mojej wygranej. Mam takie poczucie, że to było rok temu, 2 lata temu, a to już prawie 10 lat.

No niestety albo i ...stety tego czasu upływającego po Panu nie widać.
- Dziękuję, staram się jak mogę. To na pewno dobre geny po rodzicach, ale też zdrowy tryb życia, dużo sportu, dużo ruchu, zdrowa dieta. Bardzo świadomie też się odżywiam i patrzę na to, co jem.

Rodzice Panu wybrali tę muzyczną drogę, posyłając Pana do szkoły muzycznej?
- Nie, ja sobie sam wybrałem. Rodzice mnie nigdy nie ukierunkowywali i właściwe kiedy byłem już w liceum i zastanawiałem się nad swoją przyszłością, to bałem się myśleć, nie miałem odwagi, żeby iść tą artystyczną drogą. Zastanawiałem się nad jakąś pedagogiką, nad filologią angielską, ale właściwie na rok przed maturą zdecydowałem, że zaryzykuję. Oznajmiłem rodzicom, że chyba chce pójść w stronę artystyczną, bo wcześniej jako nastolatek to tańczyłem w zespole ludowym.

To był zespół Warmia?
- Tak, dokładnie zespół Warmia w Olsztynie, ale ja wcześniej jako dzieciak w mieszkaniu sobie podśpiewywałem, zamykałem się, jak nikogo nie było w domu, albo jak była babcia gdzieś w drugim pokoju i coś tam wyśpiewywałem. To były takie bardzo nieudolne próby, ale rzeczywiście coś mnie od najmłodszych lat ciągnęło w stronę sceny i w stronę estrady. Pamiętam, oglądałem festiwale w telewizji: Opole czy Sopot. Wtedy byłem jeszcze dzieciakiem i wtedy jeszcze nie wiedziałem dlaczego, ale dzisiaj tak z perspektywy czasu to patrzę, że chyba jednak gdzieś to powołanie mnie wciągało w ten świat. Potem zdecydowałem, że chcę iść w tę stronę, że chyba tylko w tym miejscu, gdzie dzisiaj jestem, tak wtedy mi się wydawało, że tylko tam będę szczęśliwy.

I co?
- No i byłem szczęśliwy. Oczywiście ten świat jest bardzo trudny, bardzo brutalny. Nie ma tutaj jasnych zasad, komu się udaje, komu się nie udaje, kto odnosi sukces, kto tego sukcesu nie odnosi. Czasami mam wrażenie, że sukces odnoszą osoby, które albo nawet nie za bardzo tego chciały, albo stało się gdzieś to przypadkiem. Widzę też, że jest mnóstwo ludzi fantastycznie uzdolnionych, czy aktorsko, czy muzycznie i oni ciągle gdzieś tam są w takim drugim planie, nie mogą się przebić i się realizować i spełniać swoje marzenia, mimo że mają ogromny potencjał. No, ale to chyba jest właśnie kwestia szczęścia i tego, żeby się znaleźć w odpowiednim momencie, w odpowiednim czasie i spotkać odpowiednich ludzi.

Sam Pan sobie pisze teksty. Czy przychodzi to Panu z łatwością?
- To bywa bardzo różnie. Są takie teksty, które przychodzą mi bardzo szybko i i nawet pisze jakby cały utwór, czyli muzykę już łącznie z tekstem, a czasem bywa tak, że naprawdę się męczę, wręcz żeby ująć w jakimś trudniejszym utworze swoją historię. Zaledwie w kilku słowach, bo takie są piosenki, że to jest właściwie kilkanaście słów, może kilkadziesiąt, trzeba zmieścić całą jakąś historię, czy jakieś przeżycie, czy opisać jakąś sytuację, to naprawdę nie jest łatwe. A jeszcze trzeba pamiętać o tym, żeby tego się potem dobrze słuchało, żeby u słuchacza coś zostało w głowie, żeby to zostało zapamiętane, żeby był sens, żeby też to nie szeleściło, bo wiemy, jaki mamy piękny język, ale jednak nie do końca w muzyce jest łatwy w odbiorze. Więc dużo jest takich przeszkód, które napotykam pisząc teksty, ale bywa, że czasami coś wyrzucam do kosza i do tego nie wracam. Czasami się poddaje, muszę odłożyć jakiś tekst na 2 tygodnie, na miesiąc, bo po prostu muszę totalnie wyczyścić głowę, pomyśleć o czymś innym, napisać w międzyczasie coś innego, a potem do tego wracam i w końcu otwiera taka, nie wiem, klapka w mojej głowie, w mojej duszy i ten tekst się udaje napisać.

Cały materiał już jest przygotowany?
- Tak oczywiście, na płycie będzie 14 piosenek.

Dużo.
- Ale tak sobie myślę, że jak na tyle lat nagrywania i że tak długo moi słuchacze, moi fani czekają na tę płytę, to coś się im należy chyba ode mnie. Chciałem, żeby to była taka płyta dłuższa, taka jak się kiedyś wydawało, gdzie właśnie było po 12, 13, 14 utworów, a nie jak dzisiaj, często się zdarzają tak zwane EP-ki, czyli 4, 5 utworów i to wszystko. Chciałem, żeby to była taka obfita i dorodna płyta.

Marek Kaliszuk. Fot. Julita Górska

Mówi Pan, że tę płytę nagrywał latami, w jednym studiu?
- Nie, w różnych studiach, z różnymi producentami, w różnych okresach też mojego życia. Gdybym chciał w taki wziąć nawias chronologiczny, no to myślę, że tutaj jest to okres 5 lat, natomiast oczywiście, to nie jest tak, że ja cały czas ją nagrywałem. Nagrałem 2, 3 utwory, potem miałem przerwę, bo miałem zobowiązania teatralne, zawodowe i tej uwagi nie mogłem poświęcić na tworzenie muzyki. Wydarzały się też jakieś sytuacje prywatne, które mi uniemożliwiały nagrywanie. Nie zapominajmy o tym, że też mieliśmy pandemię, lockdown, który wywarł dosyć mocne piętno na mnie, jako na człowieku, na artyście. Dużo też przemyślałem. W tym czasie też powstały jakieś teksty i utwory, ale pandemia mi blokowała możliwość pracy i wchodzenia do studia, dlatego też tak długo ta płyta się nagrywała. Poza tym nie miałem tzw. „deadlinów”, nie miałem jakiegoś kontraktu, który by mnie zobowiązywał do tego, że tego i tego dnia płyta musi być skończona, zamknięta, nagrana i przekazana do tłoczenia, więc sobie tak na spokojnie, z biegiem lat, tak jak mi podpowiadało serce, jaki miałem pomysł, jakich ludzi spotykałem, to tak sobie to wszystko pomału nagrywałem.

Zobacz także

Jerzy Jan Połoński

Jerzy Jan Połoński

Michał Pepol

Michał Pepol

Józef Eliasz

Józef Eliasz

Kasia Moś

Kasia Moś

Sławek Wierzcholski

Sławek Wierzcholski

Krzysztof Trebunia-Tutka

Krzysztof Trebunia-Tutka

Stanisław Drzewiecki

Stanisław Drzewiecki

Co tydzień jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką, z niecodziennymi gośćmi, niecodziennymi tematami...
„Zwierzenia przy muzyce”
zaprasza Magda Jasińska
Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej Polityce prywatności

Zamieszczone na stronach internetowych www.radiopik.pl materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazą danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Polskie Radio Regionalną Rozgłośnię w Bydgoszczy „Polskie Radio Pomorza i Kujaw” S.A. na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek wykorzystywanie przedmiotowych materiałów przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.

Rozumiem i wchodzę na stronę