Wojciech Burdelak

2023-08-25
Wojciech Burdelak w Polskim Radiu PiK. Fot. Magda Jasińska

Wojciech Burdelak w Polskim Radiu PiK. Fot. Magda Jasińska

Polskie Radio PiK - Zwierzenia przy muzyce - Wojciech Burdelak

Pisarz z Barcina, który przed momentem wydał swoją dziesiątą powieść.

„...Ktoś mi kiedyś powiedział z wyrzutem, że moje książki nie kończą się dobrze i tak jest, bo ja zawsze wychodziłem z założenia, że życie nie jest usłane różami. Jeżeli chcę troszeczkę realizmu wylać, wtedy wymyślone przeze mnie osoby, zmyślone całkowicie, przeze mnie stworzone, czasami jednak zyskują cechy charakteru osób fizycznych z mojego otoczenia, ale to nie zmienia faktu, że są wymyślone. Niestety, a może stety, tak to nasze życie jest poukładane, że raczej nigdy nie zdobyłbym się na coś takiego, żeby zakończyć powieść: *złapali się za ręce i spojrzeli w kierunku zachodzącego słońca*. Chociaż być może wiele osób tego by chciało...”

Piątek, 25 sierpnia 2023 o godz. 20:05
„Franca”. Ależ Pan nazwał swoją ostatnią powieść.
- Kontrowersyjny pomysł, kontrowersyjny tytuł i kontrowersyjna fabuła i co nie bez znaczenia kontrowersyjne intencje, które mną kierowały.

A skąd te intencje?
- Przy poprzedniej pozycji, czyli tej symbolicznej dziewiątce, złapałem się na tym, że jestem cały czas w tym samym miejscu, w którym byłem pisząc drugą, trzecią, czy też piątą powieść i stwierdziłem, że może przyszła pora na to, żeby zaszokować. Chciałem jakoś wstrząsnąć czytelnikami, a może i wydawcami.

Na czytelników to Pan nie może narzekać...
- … bo gdyby nie wsparcie ze strony czytelników, to raczej nie byłbym w tej chwili w tym studiu i nie byłbym z pozycją numer 10.

W związku z tym chciał Pan zaszokować wydawców?

- Między innymi, bo jeżeli takie nazwisko jak Wojciech Burdelak nie zrobi jakiegoś wrażenia na tym, kto przegląda maile z propozycjami wydawniczymi, to wydawało mi się, że być może tytuł „Franca” może okazać się frapujący.

Okazało się, że kolejną, pozycję - dziesiątą powieść wydał Pan przez „swoje wydawnictwo”, ale przynajmniej nie musi Pan iść na kompromisy.

- No tak, rzeczywiście nie muszę, jestem sobie sam panem, nie mam żadnego przełożonego, chodzi mi oczywiście o wydawnictwo, ale z drugiej strony, bardzo bym pragnął mieć pomoc w postaci ręki wydawcy, bo wtedy te moje książki trafiły by do większej liczby odbiorców. Problem ze mną być może polega na tym, że ja nie jestem typem menadżera. Sam nie potrafię się też przebić przez ten mur.

Nie ma Pan takich łokci?
- Być może nie umiem się rozpychać aż tak mocno i szeroko jak by należało.

Wojciech Burdelak w Polskim Radiu PiK. Fot. Magda Jasińska
Pana książki, historie, które Pan opisuje wydarzyły się naprawdę, czy wydarzyły się w Pana głowie?
- Wydarzyły się na pewno w mojej głowie. Pewne aspekty fabuł są wyciągnięte z życia. Tak na przykład jest w przypadku książki pod tytułem „Pomyłka”, gdzie opisuję losy kobiety, która się zakochała w niepełnosprawnym intelektualnie mężczyźnie. Tutaj jest wiele takich aspektów związanych z moją przeszłością, z moim życiem. Ale głównie jest to wymysł autora, czyli co autorowi siedzi w głowie. To wytwór pomysłów, jakiejś fantazji, czasami majaków sennych, które przelewamy na papier, bo najlepsze pomysły przychodzą nam najczęściej wtedy, kiedy się ich nie spodziewamy. Miałem takie momenty, że próbowałem zasnąć i nagle pojawił się ciekawy pomysł. Bagatelizowałem go, bo wychodziłem z założenia, że jak się zbudzę to wróci. Przyszedł ranek i niestety z głowy wszystko gdzieś uleciało. Nie wiem czy przez uszy, czy przez nos, ale generalnie gdzieś tam sobie poleciało i teraz nauczyłem się na własnym doświadczeniu, że jeżeli przyjdzie jakiś fajny pomysł do głowy, to należy go zaraz spisać.

Tym razem to jest życie, a właściwie krótka historia modelki.
- Tak, to jest historia topowej modelki, żeby już nie używać tego tytułowego określenia – „Zołzy”, czyli złej kobiety, jak to mawiał Bogusław Linda w jednym z filmów. Ona zostaje uprowadzona przez psychopatę, ale się okazuje, że ten psychopata nie chce żadnego okupu. Po prostu chce ją złamać psychicznie. A ponieważ z niej jest też niezłe ziółko, to trafił swój na swego.

Dlaczego utożsamia Pan modelki z zołzami?
- Akurat to było przypadkowe. Równie dobrze mógłbym obsadzić w roli głównej bohaterki główną księgową, czy menadżerkę w jakiejś firmie, ale akurat taki pomysł przyszedł mi do głowy. No bo wydaje mi się, że pewne środowiska są może nie tyle zepsute, ale po prostu bardziej podatne na zepsucie niż inne. Nasza psychika jest specyficzna, ona działa na pewnym takim poziomie, gdzie czasami sami siebie zaskakujemy, czasami zaskakują nas inni ludzie i trudno jest nawiązać relacje. Czasami ta droga kariery jest tak ułożona, że praktycznie po tych przysłowiowych trupach dążymy do celu, nie oglądając się na to, co o nas myślą ludzie, czy wyrządzamy komuś jakąś krzywdę i tak dalej. To jest właśnie taka kobieta, która bezwzględnie dąży do celu. Ona się nie liczy z nikim i okazuje się, że jednak ta jej natura jest wręcz patologicznie przewrotna.

Czy jak Pan zabiera się za pisanie kolejnej książki, to już zakończenie ma w głowie?
- Nie, absolutnie, chociaż była kiedyś taka powieść, gdzie zacząłem ją pisać od końca. Od razu na wstępie pojawiły się pomysły na fajne zakończenie i w tym przypadku akurat pisałem od samego końca, czyli napisałem sobie zakończenie, a później rozwijałem fabułę. Może inni autorzy mają inaczej, nie wiem, gdyż mogę bazować jedynie na własnym doświadczeniu. Wtedy zacząłem od tego przysłowiowego końca, gdyż uznałem, że zakończenie, które się urodziło w głowie jest tak fajne, tak oryginalne, że dobrze by było, póki jestem tak świeżo na tej fali, aby to napisać.

Zaczynając pisać daną powieść, wie Pan, jak ona będzie wyglądała, tak do końca?

- To nie jest tak, że rozpisuję sobie jakiś kręgosłup, jakiś scenariusz i tego się trzymam. Zawsze jakieś korekty wchodzą w rachubę, bo coś mi się z czasem przestaje podobać i stwierdzam, że jednak to nie pasuje do całości. Historia się rodzi wraz z pisaniem. Ja nie jestem uporządkowanym człowiekiem, chociaż chaotyczny umysł akurat w tym przypadku jest jakimś plusem. Efekty są takie, że osoby, które czytają moje powieści twierdzą, że się je fajnie czyta i są wciągające? Wydaje, że o to chodzi, a nie o detale, jaki kto ma warsztat, w jaki sposób sobie układa pracę.

A jak Pan dokumentuje swoich bohaterów? Wcześniej Pan nakreśla ich osobowości?
- W przypadku tego aspektu, to właśnie tak jest, że muszę stworzyć sobie jakiś tam zasób postaci, które będą występowały na kartach powieści i po prostu rozpisuje na te przysłowiowe role, gdzie główna osoba jest taka, a taka, np. jest średniego wzrostu. Łapię się często na tym, że moje postaci męskie są średniego wzrostu, przez ten mój kompleks, który mam związany z moim wzrostem. Rozpisuje cechy na poszczególne postacie, role, czasami coś zmodyfikuję, ale generalnie to zaczynam od tego, że muszę mieć jakoś rozpisane dane osoby, jak one wyglądają, jak się zachowują, jakie mają cechy, charaktery i tak dalej…

Zaprzyjaźnia się Pan, że swoimi bohaterami?
- Tak, czasami, ale nie z wszystkimi. Ktoś mi kiedyś powiedział z wyrzutem, że moje książki nie kończą się dobrze i tak jest, bo ja zawsze wychodziłem z założenia, że życie nie jest usłane różami. Jeżeli chcę troszeczkę realizmu wylać, wtedy wymyślone przeze mnie osoby, zmyślone całkowicie, przeze mnie stworzone, czasami jednak zyskują cechy charakteru osób fizycznych z mojego otoczenia, ale to nie zmienia faktu, że są wymyślone. Niestety, a może stety, tak to nasze życie jest poukładane, że raczej nigdy nie zdobyłbym się na coś takiego, żeby zakończyć powieść: „złapali się za ręce i spojrzeli w kierunku zachodzącego słońca”. Chociaż być może wiele osób tego by chciało.

Czyli nie jest Pan specjalistą od szczęśliwych zakończeń?
- Mnie się wydaje, że szczęśliwe zakończenia w powieściach są szybko zapominane. Ja chciałbym, aby moja książka, którą ktoś odłoży po przeczytaniu na półkę, w jakiś sposób zapadła w pamięć. Niestety tak to działa, tak mi się wydaje, że złe rzeczy dłużej pamiętamy.

Kolejna książka też będzie właśnie z takim smutnym zakończeniem?
- To będzie inna powieść, będzie specyficzna. Do tej pory napisałem thriller, dramat obyczajowy, kryminał, książkę z pogranicza science fiction. A moja poprzednia powieść to jest typowy horror, gdyż chciałem się zmierzyć z tym gatunkiem. Teraz natomiast napiszę coś z pogranicza dramatu. Nawet sam na tym etapie nie wiem, jak to będzie. Tytuł będzie troszeczkę dramatyczny i jednocześnie mający zapaść w pamięć - „Pamiętnik napisany w grobie”. Wspomnienia osoby, która miała rodzinę i przeszła przez pasmo nieszczęść. Oczywiście zakończenie będzie nieprzewidywalne dla czytającego, bo zawsze staram się tak pisać, żeby czytelnik był zaskoczony.

Jest Pan takim bardzo uporządkowanym pisarzem? To znaczy wstaje Pan rano i wtedy, kiedy ma Pan wolny czas, to siada do komputera i pisze?
- Absolutnie, nie. Ja mogę całymi dniami nie napisać ani jednej strony, a później potrafię usiąść i napisać tych stron 10, kilkanaście. Dopóki byłem tylko czytelnikiem, a nie byłem jeszcze pisarzem, to nie zdawałem sobie sprawy, jak ciężkim kawałkiem chleba jest pisanie, ile tych znaków trzeba wystukać na klawiaturze, żeby powstała strona do czytania? Po przeżyciu 57 lat już chyba na walkę ze swoim charakterem jest za późno.

Wojciech Burdelak w Polskim Radiu PiK. Fot. Magda Jasińska
W tej chwili dla Pana pisarstwo jest zawodem?
- To jest pasja, to jest coś, co może nie tyle chciałem robić od bardzo dawna. Ja po prostu dojrzałem w pewnym momencie do różnych rzeczy. Pierwszą książkę, gdy zacząłem pisać to miałem 50 lat, być może wszedłem wtedy w taki wiek, kiedy człowiek zaczyna szukać swojego miejsca w życiu, pytać o jakiś cel. I przyszedł taki moment w 2015 roku kiedy zasiadłem do klawiatury i napisałem tę swoją pierwszą powieść, była ona całkowicie surowa, nikt mnie nie sprawdzał. Zresztą nie chciałem, żeby ktokolwiek korygował mój tekst, bo chciałem zobaczyć i spotkać się z opiniami czytelników, jak wygląda książka napisana przez kogoś, kto nie miał wcześniej pojęcia, jak się pisze. Efektem była czysta amatorszczyzna i improwizacja. Po prostu sobie pisałem, to co miałem na sercu, w głowie i byłem ciekaw, jaki będzie efekt. Gdybym się spotkał wtedy ze złymi opiniami, to podejrzewam, że ani druga, ani trzecia powieść by nie powstały. A tak mamy już dziesiątą.

Zobacz także

Michał Pepol

Michał Pepol

Józef Eliasz

Józef Eliasz

Kasia Moś

Kasia Moś

Sławek Wierzcholski

Sławek Wierzcholski

Krzysztof Trebunia-Tutka

Krzysztof Trebunia-Tutka

Stanisław Drzewiecki

Stanisław Drzewiecki

Damian Ukeje

Damian Ukeje

Co tydzień jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką, z niecodziennymi gośćmi, niecodziennymi tematami...
„Zwierzenia przy muzyce”
zaprasza Magda Jasińska
Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej Polityce prywatności

Zamieszczone na stronach internetowych www.radiopik.pl materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazą danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Polskie Radio Regionalną Rozgłośnię w Bydgoszczy „Polskie Radio Pomorza i Kujaw” S.A. na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek wykorzystywanie przedmiotowych materiałów przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.

Rozumiem i wchodzę na stronę