Rodowita góralka z Zakopanego. Wokalistka, pasjonatka życia, muzyki i głosu, od trzech lat studentka bydgoskiej Akademii Muzycznej.
„...Jestem góralką. Możecie mówić co chcecie, zawsze godom po góralsku. Czasami może być ciężko, bo wtedy człowiek musi sobie włączyć taki guziczek z tyłu głowy, żeby automatycznie zacząć mówić, ale tak, śpiewam, mówię, tańczę. I nigdy się nie wstydziłam góralszczyzny. Uważam, że to jest szczęście, że tam mogłam się urodzić i mogę to teraz wykorzystywać właśnie czasami w tworzeniu. Ktoś na pewno przyklei mi taką łatkę, że to ta góralka i tak dalej, ale dla mnie to jest dobra łatka...”
Piątek, 14 lipca 2023 o godz. 20:05
Czy to, co się ostatnio zadziało oznacza, że żegnasz się z Bydgoszczą. Przed chwilą zaśpiewałaś tu swój dyplom.
- Absolutnie nie, raczej znaczy, że zostaję jeszcze bardziej, o ile dostanę się na magisterkę, to z wielką chęcią i sercem tutaj zostaję.
Ile dostałaś z dyplomu?
- 25 punktów.
Maks, to chyba już nie ma obaw, zostajesz.
- Czeka mnie rozmowa kwalifikacyjna, wtedy wszystko się okaże.
Jak oceniasz, może inaczej, jakie wspomnienia pozostaną Ci po tych trzech latach?
- Ojej, ogromnie piękne. Nie jestem w stanie tego chyba wyrazić słowami to, co się działo przez trzy lata na Akademii Muzycznej, szczególnie w Bydgoszczy, bo niekoniecznie w innych miastach. W Bydgoszczy uczą nas bycia sobą, uczą nas kochać siebie. Chcą nas jak najbardziej popchnąć do tego, żebyśmy tworzyli własną muzykę, żebyśmy byli pełnoprawnymi artystami, a nie kopią jakiegoś artysty, więc myślę, że to będą najpiękniejsze wspomnienia. Tutaj mogłam tworzyć. Mogłam się rozwijać.
Dyplom w Akademii Muzycznej jest dwuetapowy, bo najpierw musisz pokazać praktycznie co potrafisz, a jeszcze musisz to poprzeć pracą magisterską, czy licencjacką.
- Dokładnie tak. Ja miałam taką możliwość, że zdawałam dyplom później, ze względów zdrowotnych i trzeba było najpierw zaśpiewać dyplom, a później właśnie obronić pracę licencjacką. I się obroniłam. Ale ja lubię dużo mówić, więc się udało obronić. Wszystko miałam w jednym dniu, więc były ogromne nerwy, bo ze stroju koncertowego przebierałam się w strój góralski, ponieważ pisałam pracę licencjacką o korzeniach i znaczeniu śpiewu białego na skalnym Podhalu. Także trzeba było obronić też się, że tak powiem, ubiorem. Musiałam pokazać, że jednak pochodzę z tego skalnego Podhala. To był dobry wybór, że jedno i drugie zdarzyło się tego samego dnia.
A Ty potrafisz śpiewać biało?
- Tak, potrafię śpiewać biało.
A wykorzystujesz tę umiejętność w tworzeniu swojej muzyki?
- Jak najbardziej staram się to przekazywać. Staram się to łączyć, co też jest bardzo ciekawe. Jestem osobą, która bardzo kocha etniczność w ogóle, w każdym aspekcie. Jak się broniłam, zapytali się mnie, co bym poprawiła i jakie mam wrażenia po dyplomie. Wówczas przyznałam się, że chciałabym bardziej poprawić moją improwizację, bo jest bardziej etniczna niż jazzowa. To mi się też spodobało, bo komisja powiedziała: „ale ona nie musi być jazzowa, ona musi być tobą, to ty musisz być tą swoją improwizacją, więc jak najbardziej rób swoje, twórz swoje i może kiedyś pójdziesz właśnie w tę stronę i stworzysz coś nowego”. To było bardzo piękne i jest kolejnym plusem do tego, że jak najbardziej chciałabym zostać w Bydgoszczy i tutaj tworzyć, bo nie zawsze można spotkać na swojej drodze takich profesorów, którzy powiedzą ci: nie kopiuj.
Martyna, czy był taki czas w Twoim życiu, że chciałaś oczyścić się z góralszczyzny?
- Nie, ja tego nigdy nie przeżyłam. Miałam znajomych, którzy się tego po prostu wstydzili, jak byli młodsi. A ja tego nigdy nie przeżyłam. Jestem góralką. Możecie mówić co chcecie, zawsze godom po góralsku. Czasami może być ciężko, bo wtedy człowiek musi sobie włączyć taki guziczek z tyłu głowy, żeby automatycznie zacząć mówić, ale tak, śpiewam, mówię, tańczę. I nigdy się nie wstydziłam góralszczyzny. Uważam, że to jest szczęście, że tam mogłam się urodzić i mogę to teraz wykorzystywać właśnie czasami w tworzeniu. Ktoś na pewno przyklei mi taką łatkę, że to ta góralka i tak dalej, ale dla mnie to jest dobra łatka.
Był taki czas, że kursowałaś Bydgoszcz - Zakopane, Zakopane - Bydgoszcz i traktowałaś trochę pociąg jak tramwaj i to się skończyło.
- Skończyło się, bo wiedziałam, że trzeba napisać pracę, trzeba obronić się i nie dałam rady już fizycznie. Jednak ta podróż, ten tramwaj kursował za długo. Szczególnie, że co tydzień tam jeździłam, uczyłam młodych wokalistów z Podhala, ale nie dałam rady. Przez te pół roku musiałam się skupić na tym, żeby się obronić, żeby zaśpiewać dobrze dyplom, ale znając mnie to jeszcze do tego wrócę, będę kursować i będę dalej spać w pociągu.
Powiedzmy, że po dyplomie prosto jechałaś na koncert.
- Jechałam prosto na koncert z Turniokami. To też było ciężkie, ale dojechałam, zagraliśmy koncert i ciekawe bardzo przeżycie, zamiast ochłonąć z emocji, to człowiek od razu wchodzi w wir pracy. Dopiero teraz zaczynam myśleć o tych emocjach, które były. Zaczynam sobie analizować, co zaśpiewałam, co zrobiłam. Po prostu nie pamiętam wszystkiego przez emocje.
Jesteś jeszcze bardzo młoda, a już popróbowałaś różnych światów muzycznych, bo współpracowałaś z Adamem Sztabą, z Jackiem Piskorzem.
- Z kim jeszcze śpiewałam na scenie? Na przykład z Eweliną Lisowską, Haliną Młynkową, z Kubą Badachem. Także tych wokalistów, od których mogłam czerpać i uczyć się, było kilku. Na szczęście miałam taką wielką możliwość i ja nie traktuję tych osób, jako bóstwa takiego, do którego mogę podejść i poprosić o autograf. Tylko traktuję je jako wielką naukę na przyszłość, jako wielką moc do tego, żeby dążyć, żeby się pytać, żeby prosić o wytłumaczenie czegoś, czego nie rozumiem jeszcze muzycznie. Szczególnie praca z Adamem Sztabą i z Jackiem Piskorzem była dla mnie ogromnym rozwinięciem. Są to takie osoby, które nie mają żadnego problemu z tym, żeby usiąść i wytłumaczyć coś, co robią, młodej osobie, żeby po prostu być jeszcze bardziej w tej muzyce, żeby być coraz lepszym. No i to były cudne wspomnienia, bo też oni bardzo wszyscy lubią muzykę etniczną. To też ich bardzo cieszy, że jednak jest ktoś w młodym świecie, kto chce to łączyć?
Czyli ta Twoja gadka góralska jest atutem?
- Dla mnie tak.
Bardzo często tak Ciebie zapowiadają „stuprocentowa góralka”
- Właśnie było takie zdarzenie, że byliśmy na próbie z orkiestrą w Filharmonii w Bydgoszczy i przyszedł moment, w którym miałam zaśpiewać swój utwór. Pan Adam Sztaba wychodzi i mówi, że góralka z Zakopanego. „No to może zaśpiewaj coś?” No ja mówię: „po góralsku, nie ma problemu, tylko jakby te mikrofony panowie mogli wyłączyć, bo może być trochę głośno”. Wiedziałam, że akustyka tam jest bardzo dobra, więc zaśpiewałam po swojemu i po prostu poleciało. Pamiętam, że moja mama przychodziła wtedy do nas na próbę, bo przyjechała specjalnie do Bydgoszczy, żeby obejrzeć ten koncert i powiedziała, że w idealnym momencie trafiła, bo wiedziała dokąd iść, jak mnie usłyszała.
Masz rodzeństwo.
- Mam brata starszego.
Też poszedł w muzyczne ślady?
- Nie, on jest bardziej umysłem ścisłym. Zaczynaliśmy wspólnie muzycznie tak samo, ale on też jest tą osobą, która w pewnym momencie się wstydziła góralszczyzny. Kiedy poszedł na studia do Krakowa, to też się przez chwilę nie przyznawał, że jest z Podhala, a później już dojrzał i dziś nie ma takiego problemu. Ale to są takie momenty, że człowiek widzi, jak się się różni. Zaczynaliśmy razem w szkole muzycznej na skrzypcach. No i poszliśmy innymi drogami. Cieszę się, że też mam osobę, która mnie wspiera. Brat ma bardzo dobry słuch, więc jak słucha jakichś moich nagrań, to zawsze powie co jest źle. To jest też fajne, że jest osoba, która jest z innego świata, ale pomaga.
Po co Ci ten drugi fakultet? Za dużo masz wolnego czasu?
- Wszyscy się tak pytają. Właśnie nie ma tego wolnego czasu za dużo, ale ja zawsze lubiłam dużo robić. Lubiłam biegać z miejsca na miejsce. I tak zostało. Zastanawiam się, czy nie iść po prostu stricte w stronę wokalistyki jazzowej, czy nie odpuścić drugiego kierunku (prowadzenie zespołów), ale może mi czegoś brakować, więc zobaczymy.
Jakiś najbliższy konkurs?
- Nie ma konkursów najbliższych.
Najbliższa płyta?
- Tak, tworzy się, tworzą się najbliższe single. W następnym roku chciałabym wydać nowy album, z nową muzyką, która chce, żeby była stricte moja.