Doktor Tomasz Marcysiak

2022-09-16
Doktor Tomasz Marcysiak. Fot. Magda Jasińska

Doktor Tomasz Marcysiak. Fot. Magda Jasińska

Polskie Radio PiK - Zwierzenia przy muzyce Tomasz Marcysiak

Socjolog, Wyższa Szkoła Bankowa.

Zawsze marzyłem o tym, żeby mieć takich znajomych, którzy będą mieli luksusowy dom na wsi, gdzie będę mógł pojeździć na koniku i będą mieli ładną żaglówkę nad jeziorem, gdzie mogę w taki ekskluzywny sposób spędzić czas wolny. Ale jak się okazało, nie mam w tym kręgu znajomych. Za to mam nowych, całkiem sympatycznych, wspaniałych znajomych na wsi, których poznałem podczas swoich badań i których domy stoją dla mnie dzisiaj otworem...”


Piątek, 16 września godz. 20:05
Czy powinnam dodać jeszcze – socjolog wsi?
- To ładnie brzmi, socjolog obszarów wiejskich, a szczególnie tych obszarów peryferyjnych.

A po co „poetyzować” jak można po prostu powiedzieć socjolog wsi?
- Wieś już nie jest tą samą wsią co 50, 60 lat temu. Mamy 150 różnych kategorii wsi, stąd też te nasze podziały.

Kiedy przyszło Ci do głowy, żeby zajmować się wsią? Skąd ta miłość?

- Chyba z podróży do dalekich krajów. Kiedyś pojechałem do miejsca gdzie nie ma wsi. Jest państwo, miasto i pewnie części państwa już się orientuje, że chodzi o Singapur. Przepiękne miejsce na ziemi. Później jeszcze odwiedziłem Malezję, Japonię i zdałem sobie sprawę, że strasznie mało wiem o swoim regionie. I tak się właśnie zaczęła ta moja przygoda, trochę naukowa, trochę taka turystyczna z eksploracją naszego województwa.

I rzeczywiście polska wieś może być interesująca?
- Wieś polska jest po prostu taką piaskownicą dla socjologów. Tam będziemy mieli pracę jeszcze przez najbliższe kilka pokoleń.

Czyli znalazłeś taką niszę.
- Mamy duże tradycje wśród socjologów wsi, które sięgają ponad 100 lat, że tak chociażby wspomnimy o Florianie Znanieckim, czy o Józefie Chałasińskim. To byli znakomici badacze.

Ale mówisz o zamierzchłej przeszłości.
- Tak, to jest zamierzchła przeszłość, ale wciąż odwołujemy się do klasyków, bo oni otworzyli nam tę naukową ścieżkę, która stała się dla nas pasją.

Doktor Tomasz Marcysiak w studiu Polskiego Radia PiK. Fot. Magda Jasińska
A sam mieszkasz na wsi?
- Nie, zawsze marzyłem o tym, żeby mieć takich znajomych, którzy będą mieli luksusowy dom na wsi, gdzie będę mógł pojeździć na koniku i będą mieli ładną żaglówkę nad jeziorem, gdzie mogę w taki ekskluzywny sposób spędzić czas wolny. Ale jak się okazało, nie mam w tym kręgu znajomych. Za to mam nowych, całkiem sympatycznych, wspaniałych znajomych na wsi, których poznałem podczas swoich badań i których domy stoją dla mnie dzisiaj otworem. Spędzam czas z nimi, nie tylko po to, żeby się czegoś nowego dowiedzieć, ale po to, żeby ich po prostu odwiedzić.

I co takiego odkrywasz w tej polskiej wsi, bo badań trochę robisz?
- Można robić badania o wsi nie spędzając czasu na wsi. Są tacy, którzy twierdzą, że najważniejsze źródła danych są w bibliotekach, ale wtedy nazywamy ich „socjologami gabinetowymi”. Na pewno do nich nie należę. Nie dość, że mam ADHD, to jeszcze koniecznie w mojej pracy potrzebny jest kontakt z drugim człowiekiem. A najlepiej jeżeli to są miejsca, które mnie zaskakują, które wydaje mi się, że już może gdzieś o nich czytałem, ale nigdy tego nie mogłem doświadczyć. I to jest właśnie fascynujące, że nawet w sąsiedniej wsi może się okazać, że jest coś zupełnie innego, niż w tej, którą poznałem przed chwilą. Ale to, co wydaje mi się najbardziej aktualne w tej chwili, to taka zmiana, nie tyle zmiana pokoleniowa. Taka zmiana, którą obserwujemy od końca lat 60, kiedy wieś była modernizowana, kiedy wzrastały aspiracje edukacyjne. Nawet mała wioska, która miała 200, 300 mieszkańców to spełniała prawie wszystkie funkcje potrzebne do normalnego życia, czyli był jakiś mały dom kultury, powstawała świetlica wiejska, powstawały organizacje i musiała powstać Ochotnicza Straż Pożarna, powstawały nawet punkty medyczne. Zmieniały się gospodarstwa rolne, pojawiały się nowe rodzaje nawozów, ciągniki, maszyny i tak dalej, więc na przestrzeni nawet kilku lat ludzie na wsi widzieli jak ich wieś się zmienia.

Tomku, jesteś kulturalnym człowiekiem, tutaj patrzę na twoją playlistę, bo poprosiłam Cię o utwory muzyczne, które będą nam towarzyszyć i powiem szczerze, że to jest prawdziwy tygiel muzyczny.
- No bo to jest trochę tak, jak ktoś mi kiedyś powiedział, że mam osobowość narcystyczną i specjalnie dla mnie wymyślają w niektórych miejscach bardzo szerokie kratki, żeby mógł się zmieścić mój podpis. W każdym razie ta wewnętrzna moja osobowość, pełna jest czasami takich dwubiegunowych nastrojów i chyba jest odzwierciedleniem tego, co podałem w swoje playliście. Faktycznie mam w sobie i taką duszę, która refleksyjnie chce się nastroić do rzeczywistości, a czasami chce wykrzyczeć coś z siebie. Niekiedy piosenki mnie naładowują pozytywnie, a mają w sobie jakiś taki przekaz.

To czego słuchasz?
- Słucham najczęściej w samochodzie, więc jak państwo będą mnie kiedyś na ulicy mijać i zobaczycie, że ktoś śpiewa do szyby Wodeckiego na cały regulator, to mogę być to ja.

I wtedy zwalniasz, że można Cię wyprzedzić, czy dodajesz gazu?
- Nie sądzę, żeby moja atrakcyjność interpersonalna wzrosła jak uchylę okno i wszyscy usłyszą jak śpiewam, wręcz przeciwnie.

Ale wiesz, że to często słychać nawet przy zamkniętych szybach?
- Serio??? O kurde, tego się nie spodziewałem, ale nie robię tego zbyt często. Skupiam się raczej na drodze. Lubię faktycznie jak gra głośno muzyka w samochodzie i wielokrotnie z radością oddawałem się swojemu talentowi, ukrytemu talentowi muzycznemu, ale oczywiście żartuję, bo trzeba być czujnym, patrzeć w lusterko i dobry słuch w samochodzie jest też potrzebny dla bezpieczeństwa innych.

Doktor Tomasz Marcysiak w studiu Polskiego Radia PiK. Fot. Magda Jasińska
Spod jakiego jesteś znaku zodiaku?
- No Ryby, raz w jedną stronę, raz w drugą.

To wiele tłumaczy, chociaż również mógłbyś być spod Bliźniąt, bo te Twoje ADHD bardziej pasuje do Bliźniąt.
- Już w tym miejscu, w studiu nie mogę usiedzieć spokojnie. Ja nawet kiedyś musiałbym zapytać studentów, ale nie mam odwagi, czy im przeszkadza jak ja chodzę po sali. Spytałbym, ale jak mi powiedzą: Panie weź pan stój w jednym miejscu, to będę miał problem. Nie mogę wygłaszać referatu na siedząco. Mam 20 minut do wygłoszenia i siedzę? Dramat…

A Ty piszesz sobie cały referat, czy po prostu notujesz sobie zagadnienia i masz taki kocyk bezpieczeństwa.
- Nie, moją kotwicą bezpieczeństwa są fotografie. Mam taką pamięć, że układam sobie historię z fotografii. Moja prezentacja opiera się zazwyczaj na fotografiach, które opisuje. To jest trochę takie fotostory. W każdym razie na podstawie zdjęć buduję narrację. To są najczęściej wspaniałe zdjęcia Darka Barei, które są spójne z tym co ja mówię. Wypracowałem sobie taką umiejętność mówienia o tym, co jest na zdjęciu i zdjęcie jest dopełnieniem tego o czym mówię. I w zasadzie mam wrażenie, że czasami jest taki dwugłos, że ja odpowiadam, a zdjęcie jest ilustracją. Pełnię rolę narratora, trochę jak czasami w kinie, czy gdzieś jakiś sufler w teatrze. Zdarzyło mi się, że na konferencji miałem tylko jeden slajd, mapę Gospodarskich zagród edukacyjnych. Musiałem mówić 20 minut i stwierdziłem, że jest to strasznie trudne, bo się trochę czułem jak aktor na scenie.

Ale musisz mieć jakieś ukryte talenty artystyczne, bo Twojej córki też takimi talentami się legitymują.
- No to ja chyba muszę mieć bardzo głęboko ukryte te talenty i mimo, że mój ojciec tyle lat przecież pracował w szkole muzycznej i mam mnóstwo przyjaciół, którzy grają w filharmonii, w operze i miło mi, że i mojego ojca i mnie pamięta ktoś i pokiwa smyczkiem w naszą stronę. Powiem, że w takich momentach chciałbym czasami cofnąć czas, żeby chociaż podjąć próbę tej przygody ze szkołą muzyczną. Może tam faktycznie się jakiś talent udałoby wydłubać ze mnie, ale to już i za późno, chociaż Woody Alen zaczął grać na klarnecie ponoć w wieku 38 lat, a ja skończyłem 50 w tym roku, to ja nie wiem jaki instrument mi pozostał, może ktoś z państwa doradzi.

Może ukulele, bo nigdy nie stroi.
- Mamy w domu ukulele, ale to jest córki, Marceliny, ona szlifuję swoje umiejętności.

Doktor Tomasz Marcysiak w studiu Polskiego Radia PiK. Fot. Magda Jasińska
Jak rozmawialiśmy 6 lat temu, to jedna z Twoich córek, wtedy jeszcze uczyła się w szkole baletowej, a teraz?
- Teraz jest z tej samej szkole tylko, że w klasie maturalnej. Jestem dumny z mojej córki nie z tego kim będzie w przyszłości, bo tego przecież nikt nie wie, ale przetrwanie szkoły baletowej to już jest powód do dumy. Od 10 roku życia mieszka w internacie i myślę że to tylko ona wie jak tam jest od środka. Przeszliśmy kontuzje, wszelkiego rodzaju załamania, stany takie około depresyjne, związane właśnie z trudami kształcenia i zdobywania umiejętności w tej szkole, bo to jest naprawdę katorżnicza praca. Ale też ukończenie szkoły baletowej nie wiąże się z tylko włącznie z tym żeby swoją karierę kontynuować na deskach operowych, bo przecież mnóstwo teraz powstaje kierunków studiów związanych z choreografią, terapią tańca, gdzie można swój talent rozwinąć zupełnie w innym kierunku, ale ta podstawa tańca jest tam konieczna. No mamy kolejną zagwozdkę w domu, bo najmłodsza Liliana też rok już była w szkole baletowej, a obecnie tańczy w naszej szkółce baletowej przy Operze Nova. Dopóki będzie miała taką pasję to będziemy do pani Oli (Mioduskiej) jeździć i będę jej kibicował. I nie przeszkadza mi, że w tym roku prawdopodobnie 8 razy obejrzę Dziadka do orzechów. Mogę oglądać i Alicję w krainie czarów. Faktycznie Alicja w krainie czarów była czarująca. Takiego spektaklu z tak niesamowitą choreografią to naprawdę nie widziałem dawno. Ale szczerze mówiąc, czy wybrałbym się sam, z własnej nieprzymuszonej woli na Alicję w krainie czarów, wątpię.

Wiesz ile to jest wyrzeczeń, potu i wręcz krwi, żeby zatańczyć?
- Ja podziwiam tych artystów.

Widziałeś stopy tancerzy?
- Moje dzieci akurat mają jakiś taki dar genetyczny, chyba trochę po mnie, trochę po żonie, wysokie podbicie, elastyczne stopy i jak się śmiejemy z Marceliny, że ma „stópki żelkowe”. Chodzi w za małych butach i są wygodne. We wszystkich pointach czuje się jak ryba w wodzie i ona nigdy nie miała problemów ze stopami.

Zobacz także

Michał Pepol

Michał Pepol

Józef Eliasz

Józef Eliasz

Kasia Moś

Kasia Moś

Sławek Wierzcholski

Sławek Wierzcholski

Krzysztof Trebunia-Tutka

Krzysztof Trebunia-Tutka

Stanisław Drzewiecki

Stanisław Drzewiecki

Damian Ukeje

Damian Ukeje

Co tydzień jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką, z niecodziennymi gośćmi, niecodziennymi tematami...
„Zwierzenia przy muzyce”
zaprasza Magda Jasińska
Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej Polityce prywatności

Zamieszczone na stronach internetowych www.radiopik.pl materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazą danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Polskie Radio Regionalną Rozgłośnię w Bydgoszczy „Polskie Radio Pomorza i Kujaw” S.A. na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek wykorzystywanie przedmiotowych materiałów przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.

Rozumiem i wchodzę na stronę