Renata Weiss

2021-09-30
Renata Weiss Fotografia została wykonana podczas otwarcia wystawy "Wojciech Weiss. Duma sztuki Polskiej" w Gemeentemuseum w Hadze.

Renata Weiss Fotografia została wykonana podczas otwarcia wystawy "Wojciech Weiss. Duma sztuki Polskiej" w Gemeentemuseum w Hadze.

Polskie Radio PiK - Zwierzenia przy muzyce Renata Weiss

Wnuczka znanego artysty Wojciecha Weissa

Mój dziadek, będąc uznanym artystą, niejednokrotnie powoływany był do uczestnictwa w jury. Było to jednakże wbrew jego naturze, gdyż nie lubił zasiadać w jury i unikał ferowania wyroków na temat prac kolegów. Również on sam nie lubił, gdy na temat jego malarstwa wypowiadali się krytycy, a nawet miłośnicy jego sztuki.

Piątek, 1 października godz. 20:05
Dla mnie to jest sytuacja niebywała, porozmawiać z wnuczką wielkiego malarza — Wojciecha Weissa. Zanim będziemy rozmawiać o różnych inspiracjach, bo trudno się oprzeć wrażeniu, że Wojciecha Weissa inspirowało niemal wszystko, może zaczniemy w ogóle od tego, czego na pewno nie wyczytamy w żadnej z książek, czyli jak to jest być wnuczką wybitnego artysty, a właściwie wybitnych artystów?

- Powiem krótko, jest to bardzo przyjemne, ale równocześnie jest to odpowiedzialność i zobowiązanie. Co jest przyjemnego? Otóż to, że po Dziadkach odziedziczyłam niesamowitą wrażliwość na wszystko, co mnie otacza, a zwłaszcza na naturę. I to mnie cieszy. Czasami mam wrażenie, że inni ludzie nie potrafią tak patrzeć na świat, jak ja. Za to jestem im bardzo wdzięczna. To jest taki specjalny bonus, który dostałam od życia.

Trzeba tu przypomnieć słuchaczom, że Pani swojego Dziadka nie zdążyła poznać, bo urodziła się Pani znacznie później.

- Tak. Niestety urodziłam się dobrych kilkanaście lat po jego śmierci, natomiast bardzo dobrze poznałam Babcię, która przez wiele lat z nami żyła. Pamiętam jak opowiadała o Dziadku, o tym jak wyglądało ich wspólne życie. Poza tym sama była osobą wyjątkową — artystką, osobą niezwykle towarzyską, lubiącą zapraszać gości.

Wracając jeszcze do Pani pytania – jak to jest być wnuczką Wojciecha Weissa, to chciałabym wspomnieć jeszcze o kilku sprawach. Oczywiście mam tę przyjemność obcowania ze sztuką na co dzień. I to ze sztuką naprawdę na najwyższym poziomie. Codziennie mogę spoglądać na piękne obrazy wiszące na ścianach, na portrety moich najbliższych, na pejzaże z południowej Francji, które zawsze poprawiają humor, na pejzaże znad Bałtyku, na płótna malowane w naszej ukochanej Kalwarii.
Tu muszę wyjaśnić, że w Kalwarii jest letni dom Wojciecha Weissa, który nadal pozostaje w rękach rodziny i bardzo lubię tam przebywać. Pracujemy w jego ulubionym sadzie, pielęgnujemy rośliny, które były mu bliskie. Staramy się utrzymać wszystko to, co pozostało po Dziadkach.

Natomiast jeżeli chodzi o odpowiedzialność, o której mówiłam, to muszę przyznać, że czuję wewnętrzne zobowiązanie względem moich przodków. Staram się postępować tak, jakby oni tego chcieli. Pielęgnować kolekcję, rozbudowywać ją, pisać o niej, pokazywać ją ludziom. Zależy mi, aby ich sztuka „żyła”.

Chcę zachęcać młodych, (mój Dziadek, jako profesor Akademii Sztuk Pięknych był związany z młodymi), aby poznawali jego malarstwo, czerpali z jego doświadczeń. Jako wnuczka Wojciecha Weissa uważam to za moją powinność.
Natomiast teraz przejdźmy do pewnych ograniczeń, jakie niesie ze sobą to, że jestem wnuczką sławnego artysty i otaczają mnie na co dzień pamiątki rodzinne.

A są jakieś ograniczenia?

- Tak, oczywiście. Byłam wychowywana w rygorze związanym z dbałością o dziedzictwo, które pozostało po Dziadkach. Przykładowo mogę powiedzieć, że osoby odwiedzające nasz dom zazwyczaj musiały być z tzw. polecenia (względy bezpieczeństwa kolekcji), oraz ogromna dbałość o wszelkie meble, sprzęty domowe związane z Dziadkiem.

Ktoś słusznie kiedyś powiedział, że my — ludzie jesteśmy epizodem w życiu tych rzeczy, tego sprzętu.

- Prawda, to na pewno. Teraz staramy się, aby te zachowane przez lata sprzęty domowe pokazywać na ekspozycjach, aby szersza publiczność mogła też z tego skorzystać. Zauważam, że to jest bardzo atrakcyjne dla ludzi, że mogą spojrzeć na przykład na krzesło, na którym siedział Wojciech Weiss, na fotel, który pojawia się na obrazach.
Zamierzamy bardziej, nie wiem jak to powiedzieć, przekazać tę dbałość kolejnym pokoleniom Weissów.

A te następne pokolenia Weissów też czują taką misję utrzymania pamięci?

- Tak, wydaje mi się, że jak najbardziej. Moja córka, która jest już po studiach, kiedy dowiedziała się, że idę na nagranie audycji o Dziadku, powiedziała: Mamo ja też bym tak chciała. Jest to zatem pozytywny znak. Obecnie wychowuje dwójkę malutkich synków, więc jest troszkę czym innym zajęta, ale widzę, że atmosfera domu na nią mocno oddziałuje. Córka odczuwa także ten swoisty związek emocjonalny z przeszłością, która nas otacza.

W którym momencie Pani wiedziała, że powinna się zająć właśnie twórczością i zachowaniem pamięci po dziadkach? Czy skoro była Pani wychowana w takim rygorze w domu, to nie uciekała Pani wręcz stamtąd ?

- Nie, to jakoś tak pozytywnie na mnie oddziaływało, że bardzo szybko poczułam więź pokoleniową. To były też inne czasy, pamiętam kiedy byłam dzieckiem, ojciec chodził (na I piętro) do swojej mamy, czyli do mojej Babci Aneri i tam razem porządkowali wszystkie dokumenty, opracowywali pozostawioną spuściznę. Ja z racji tego, że miałam wtedy niewiele lat, dopiero po później zrozumiałam, jakie to miało wielkie znaczenie dla kształtowania mojej osobowości. Między innymi dzięki temu, pojawiła się u mnie więź emocjonalna z tym wszystkim, co mnie otacza, co pozostało po nich.

Natomiast, w okresie mojej „prawdziwej” dorosłości zaczęłam na poważnie zajmować się tym, co odziedziczyłam, a zwłaszcza wspaniałą kolekcją. Mój ojciec przedwcześnie zmarł, ponad 30 lat temu, więc należało zatroszczyć się o to, co przetrwała i zacząć pokazywać światu, jakim znakomitym malarzem był Dziadek. W muzeach narodowych prezentowane są głównie dzieła młodopolskie, znakomite, ale należy pamiętać, że Weiss również w kolejnych dziesięcioleciach świetnie malował, czego niestety wiele osób nie do końca zdaje sobie sprawę.

Jeżeli mogłabym jeszcze spytać, o to co babcia mówiła o dziadku? Czy to była wielka miłość?

- O tak. Gdy opowiadam o Dziadkach, to niektórzy twierdzą, że Babcia „poświęciła” swoją twórczość malarską, dla dobra twórczości męża. To jest oczywiście zrozumiałe, gdyż jako malarka, osoba wykształcona, doskonale potrafiła docenić wielkość talentu swojego męża. Chciałabym uniknąć takiego stereotypu, że pozostawała w tyle. Ona była świadoma tego, że mąż został obdarzony wyjątkowymi zdolnościami, przez naturę, przez Stwórcę.

Trzeba przyznać, że przecież to Wojciech Weiss sprawił, że kobiety mogły studiować na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie.

- Tak, oczywiście to było w roku 1918, gdy został rektorem ASP w Krakowie, w odrodzonej Polsce. Była to jego decyzja, aby dopuścić kobiety do uczestnictwa w studiach plastycznych, malarskich, gdyż dotychczas było to niemożliwe. Warto wspomnieć, że na początku swojej kariery artystycznej prowadził prywatne kursy malarstwa dla utalentowanych kobiet. Ponadto był człowiekiem otwartym i jakbyśmy dzisiaj powiedzieli — demokratycznym.

A jakim był człowiekiem, w przekazach babci Wojciech Weiss?

- Był człowiekiem niezwykle skromnym, w pewnym sensie stroniącym od ludzi, co może wydawać się trochę dziwne przy takiej pozycji społecznej. Podobno, nie lubił uczestniczyć w rautach i uroczystych spotkaniach w Warszawie, do czego był niejako zobligowany z racji pełnienia funkcji rektorskiej.

Mój Dziadek prowadził bardzo „uporządkowane” życie i to może dziwić miłośników jego twórczości głęboko osadzonej w epoce dekadentyzmu, a w późniejszych latach jego zmysłowych aktów kobiecych. I tu proszę państwa rozczarowanie, mój Dziadek nie był skandalistą, nie miał licznych kochanek, natomiast był kochającym mężem i ojcem.
Chciałabym wymienić trzy elementy jego postawy życiowej, które mogą państwa zainteresować. Przede wszystkim był wegetarianinem. W obecnej sytuacji jest to modne, więc warto ten temat poruszyć. Jego wegetarianizm miał podłoże „ideowe”, gdyż bardzo kochał zwierzęta i byłoby dla niego nie do pomyślenia zjadanie ich.

Od kiedy był wegetarianinem?

- Przez całe życie. I mój ojciec również… Nawet pamiętam gdy podczas wigilii nie był w stanie zjeść ryby i opowiadał, że jego ojciec, czyli Wojciech Weiss mówił: ryby to jest jedzenie dla krawca, mnie igły nie interesują. Mój ojciec opowiadał też, że pierwszy raz zjadł mięso, gdy moja mama jeszcze jako panna poczęstowała go kanapką z kiełbasą (i nie wypadało odmówić).

Mój dziadek, będąc uznanym artystą, niejednokrotnie powoływany był do uczestnictwa w jury. Było to jednakże wbrew jego naturze, gdyż nie lubił zasiadać w jury i unikał ferowania wyroków na temat prac kolegów. To nie było w jego naturze. Również on sam nie lubił, gdy na temat jego malarstwa wypowiadali się krytycy, a nawet miłośnicy jego sztuki.

Skończyłam historię sztuki, chociaż wiem, że mój Dziadek również do historyków sztuki odnosił się z pewną dozą dystansu.

Zobacz także

Michał Pepol

Michał Pepol

Józef Eliasz

Józef Eliasz

Kasia Moś

Kasia Moś

Sławek Wierzcholski

Sławek Wierzcholski

Krzysztof Trebunia-Tutka

Krzysztof Trebunia-Tutka

Stanisław Drzewiecki

Stanisław Drzewiecki

Damian Ukeje

Damian Ukeje

Hubert Gasiul

Hubert Gasiul

Co tydzień jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką, z niecodziennymi gośćmi, niecodziennymi tematami...
„Zwierzenia przy muzyce”
zaprasza Magda Jasińska
Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej Polityce prywatności

Zamieszczone na stronach internetowych www.radiopik.pl materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazą danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Polskie Radio Regionalną Rozgłośnię w Bydgoszczy „Polskie Radio Pomorza i Kujaw” S.A. na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek wykorzystywanie przedmiotowych materiałów przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.

Rozumiem i wchodzę na stronę