dr Paweł Rajewski

2021-05-02
dr Paweł Rajewski Fot. Magda Jasińska

dr Paweł Rajewski Fot. Magda Jasińska

Polskie Radio PiK - Zwierzenia przy muzyce - dr dr Paweł Rajewski

Konsultant wojewódzki w dziedzinie chorób zakaźnych, rektor Wyższej Szkoły Nauk o Zdrowiu w Bydgoszczy.

„Moim największym sukcesem są moje dzieci. To jest mój największy sukces. To, że jestem zdrowy, że żyją moi rodzice, że mam brata - to jest też mój sukces. Sukces zawodowy przychodzi sam. Jeżeli ktoś ma ulubioną pracę, jeżeli porządnie przykłada się do swoich obowiązków myślę, że pewien sukces przyjdzie sam. Zresztą zależy jak kto pojmuję sukces. Myślę, że jakieś sukcesy jeszcze są przede mną. Jestem lekarzem, uwielbiam to, co robię i jeżeli ten sukces przychodzi sam, to jest okej. Nie szukam go...”


Niedziela, 2 maja godz. 17.05
Czy można powiedzieć, że był Pan skazany na medycynę?

- Jak najbardziej. Już od wczesnego dzieciństwa byłem ukierunkowany na medycynę lub prawo. Jak powtarzali moi rodzice i moi dziadkowie, kiedy jeszcze żyli, kiedy pytano mnie kim chciałbym być, odpowiadałem: lekarzem albo prawnikiem. A kiedy pytali się dlaczego, to podobno odpowiadałem: dlatego, bo najczęściej rodzice chcą wydawać dziewczynę za lekarza albo prawnika. I tak mi zostało do końca. Aczkolwiek z uwagi na rodzinną tradycję wybrałem medycynę.

A w którym momencie wybrał Pan medycynę?

- Od początku wiedziałem, już w szkole podstawowej, że będę lekarzem. Pod tym względem wybierałem nawet liceum, bo uczęszczałem do I Liceum Ogólnokształcącego, do klasy autorskiej. Wtedy to była pionierska klasa biologiczno-chemiczna, z ukierunkowaniem medycznym. Z mojej klasy lekarzami zostało 16 osób.

A już wtedy Pan wiedział jaką specjalizację sobie wybierze?

- Nie. Myślałem, że będę kardiologiem inwazyjnym, ale w toku studiów, wybrałem choroby wewnętrzne, z tego względu, że interna jest olbrzymią działką medycyny. W chorobach wewnętrznych mieszczą się wszelkie schorzenia człowieka. Miałem taki cel kiedy przyjdzie do mnie pacjent czy znajomy - żeby go zbadać, wyciągnąć wnioski i pokierować, a nie wybierać takie wąskie specjalizacje, jak teraz wybierają młodzi ludzie. Oczywiście interna jest ciężką specjalizacją, ale miałem dobre wzorce.

Interna jest taką podstawą nauk medycznych?

- No tak, jedna z czterech podstawowych nauk medycznych. Choroby wewnętrzne jak najbardziej, obok chirurgii, pediatrii i ginekologii to są podstawowe działki medycyny. Ale sama interna jest to olbrzymia nauka. Dopiero od kilkunastu lat jest podział interny, chorób wewnętrznych, na te wszystkie specjalizacje. Kiedyś byli dobrzy interniści i kiedy przyszedł do nich pacjent, wiedzieli wszystko. Teraz już niestety coraz mniej jest takich internistów z prawdziwego zdarzenia. Autorytety albo są już na emeryturze albo za chwilę będą, a spora grupa, niestety, już zmarła. Ja miałem to szczęście uczyć się od bardzo dobrych specjalistów i to, mam nadzieję, procentuje. Bardzo bym chciał, żeby też młodzi lekarze wybierali sobie takiego swojego mentora, swój autorytet i żeby czerpali od niego wiedzę.

Możemy przestawić te autorytety na antenie?

- Moimi autorytetami była stara szkoła profesora Edmunda Nartowicza, czyli mój ojciec, pani doktor Rozwadowska, pani doktor Bogdan, czy nieżyjący już pan doktor Burduk. To są osoby, które rzeczywiście o chorobach wewnętrznych widziały wszystko i widziały przede wszystkim pacjenta holistycznie, nie przez pryzmat jednego organu, przez serce, nerki…, a patrzyli na całego człowieka, bowiem trzeba zbadać całego człowieka, żeby dowiedzieć się na co on choruje.

I nigdy nie żałował Pan tego wyboru?

- Choroby wewnętrzne były bardzo trudne, ale nie, absolutnie nie żałuję. Oczywiście później był następny dylemat, jaką podspecjalizację wybrać. Początkowo wybrałem i tu Państwa zaskoczę – bo wybrałem nefrologię. Brałem udział w szkoleniu specjalistycznym z nefrologii, ale z uwagi na to, że oddział, w którym pracowałem został rozwiązany, to miałem dylemat, czy się przenosić poza Bydgoszcz, czy wybrać inną specjalizację. A że bardzo blisko mi było do wątroby, do chorób zakaźnych, wybrałem mało popularne, niekiedy traktowane po macoszemu i niszową specjalizację, jaką są choroby zakaźne. Uważam dziś, że to był jeden z najlepszych moich wyborów, bo rzeczywiście choroby zakaźne każdemu kojarzą się bardzo źle. Powiem, że taką ewolucję, jaką leczenie chorób zakaźnych przeszło w ostatnich latach, to chyba żadna inna działka medycyny nie przeszła. Inne specjalizacje medyczne, jak na przykład choroby wewnętrzne, związane są z bardzo dużą śmiertelnością pacjentów. W zakaźnictwie, a szczególnie w hepatologii zakaźnej, mamy od 2011 roku prawdziwy renesans, to za sprawą leczenia przewlekłego zapalenia wątroby typu C nowymi lekami. Dziś praktycznie każdego pacjenta, bez względu na wiek, bez względu na choroby współistniejące, możemy wyleczyć. Skuteczność tych leków sięga prawie 100 proc., więc to jest bardzo pocieszające. Jak również spektakularne leczenie pacjentów z ciężkimi zapaleniami opon mózgowo-rdzeniowych, kiedy oni z osoby nieprzytomnej, wychodzą w większości o własnych siłach i to bez względu na wiek. Także cięższe zakażenie HIV, a obecnie są to choroby uznawane za choroby przewlekłe i jakość życia pacjentów zakażonych HIV/ AIDS jest porównywalna, a nawet lepsza w badaniach, niż jakość życia pacjentów z cukrzycą. To są pacjenci, którzy długo żyją, jeżeli są dobrze prowadzeni. No i w końcu tym, czym się zajmuję również na co dzień, to choroby wątroby i tutaj takim moim założeniem jest objęcie, jako też internista, pacjenta z chorobami wątroby holistycznie. Stąd oczywiście współpraca z panem profesorem Maciejem Słupskim z kliniki transplantologii, który jest tutaj pionierem przeszczepu wątroby. Ścisła współpraca z zespołem pana profesora Słupskiego dała mi dalszy powód do działania, do kształcenia i skończyłem również specjalizacje transplantologii klinicznej, aczkolwiek COVID troszeczkę pokrzyżował moje plany ze zdawaniem egzaminu z transplantologii klinicznej. Kiedy już przygotowałem się do egzaminu, nadeszła druga fala SARS-CoV 2, a kiedy chciałem zdawać egzamin mamy trzecią falę koronawirusa. Tak, że niestety zdrowie moich pacjentów zakażonych COVID-19 jest ważniejsze niż moja specjalizacja. Ona może poczekać.

Czyli w życiu trzeba się uczyć do końca?

- Oczywiście, każdy się uczy do końca, a lekarz musi się uczyć ustawowo do końca. Ja sobie nie wyobrażam, żeby było inaczej i to rzeczywiście motywuje również, nauka młodszych kolegów studentów, jest to naprawdę bardzo duże pole do działania i siła napędowa.

A jakie będą kolejne Pana pomysły na kształcenie?

- Zobaczymy, aczkolwiek na chwilę obecną, jak Państwo wiecie, od marca 2020 roku praktycznie nie funkcjonuję, bo zajmuję się SARS-CoV2. Miałem zaledwie 3 dni urlopu od początku pandemii i marzę o tym, żeby skończyła się epidemia, aby mieć chwilę wolnego. Czuję się bardzo spełniony jako lekarz, bo zajmuje się tymi pacjentami i jako człowiek, bo mogę im pomagać.

No właśnie, czy pandemia dla zakaźnika, to jest takie żniwo i pole do jego własnego rozwoju zawodowego?

- Do rozwoju zawodowego może nie, z tego względu, że obecnie przy takim ogromie pacjentów jaki mamy z jednym schorzeniem, głównie SARS-CoV2 zajmujemy się jedną jednostką chorobową. To uczy przede wszystkim pokory do biologii, a w ogóle do chorób zakaźnych, bowiem niestety biologia nie lubi pustki. Skończy się pandemia SARS-CoV2, musimy być przygotowani, że za chwilę może być następna pandemia. Zresztą co roku Światowa Organizacja Zdrowia w swoich zaleceniach na dany rok wymienia oprócz nowotworów, oprócz chorób sercowo-naczyniowych, oprócz pandemii grypy, tak zwaną pandemię spowodowaną przez patogen X, który wywoła chorobę X. I rzeczywiście w 2019/20 roku był to i jest SARS-CoV2 i COVID-19 i niestety musimy być na to przygotowani. Co więcej, nasz klimat się ociepla, również w Polsce, my bardzo dużo podróżujemy, więc niewykluczone, że za chwilę możemy być w przeddzień chorób tropikalnych, egzotycznych, które będą do Polski przywleczone lub może Polska również stać się krajem takim, gdzie będą choroby tropikalne.

Przede mną długa lista Pana osiągnięć. Jaki jest przepis na sukces? Czy Pan jest tak nastawiony na osiąganie sukcesów w swoim życiu?

- Absolutnie nie. Moim największym sukcesem to są moje dzieci, to jest mój największy sukces. To, że jestem zdrowy, że żyją moi rodzice, że mam brata, to jest też mój sukces. Sukces zawodowy przychodzi sam. Jeżeli ktoś ma ulubioną pracę, jeżeli porządnie przykłada się do swoich obowiązków, myślę że pewien sukces przyjdzie sam. Zresztą zależy jak kto pojmuję sukces. Ja myślę, że jakieś sukcesy jeszcze są przede mną. Jestem lekarzem, uwielbiam to, co robię i jeżeli ten sukces przychodzi sam, to jest okej. Nie szukam go.

Ma Pan takie jeszcze marzenia zawodowe?

- Każdy ma jakieś, ja też, ale ich nie zdradzę.

Zobacz także

Michał Pepol

Michał Pepol

Józef Eliasz

Józef Eliasz

Kasia Moś

Kasia Moś

Sławek Wierzcholski

Sławek Wierzcholski

Krzysztof Trebunia-Tutka

Krzysztof Trebunia-Tutka

Stanisław Drzewiecki

Stanisław Drzewiecki

Damian Ukeje

Damian Ukeje

Hubert Gasiul

Hubert Gasiul

Co tydzień jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką, z niecodziennymi gośćmi, niecodziennymi tematami...
„Zwierzenia przy muzyce”
zaprasza Magda Jasińska
Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej Polityce prywatności

Zamieszczone na stronach internetowych www.radiopik.pl materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazą danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Polskie Radio Regionalną Rozgłośnię w Bydgoszczy „Polskie Radio Pomorza i Kujaw” S.A. na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek wykorzystywanie przedmiotowych materiałów przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.

Rozumiem i wchodzę na stronę