Dawid Runtz

2020-09-11
Dawid Runtz. Fot. Magda Jasińska

Dawid Runtz. Fot. Magda Jasińska

Polskie Radio PiK - Zwierzenia przy muzyce - Dawid Runtz

28-letni dyrygent, absolwent m.in. Uniwersytetu Muzycznego w klasie dyrygentury Antoniego Wita. Pierwszy dyrygent Polskiej Opery Królewskiej – przygotowuje w bydgoskiej Operze Nova premierę „Cosi fan tutte” Wolfganga Amadeusza Mozarta.

„Bardzo chciałem komponować i będąc w klasie właśnie maturalnej nawet zdobyłem pierwszą nagrodę na ogólnopolskim konkursie młodych kompozytorów w Warszawie. Bardzo silnie interesowałem się tym zagadnieniem, natomiast równolegle z tym moje zainteresowania biegły w stronę dyrygentury, czyli jednak ta druga strona odczytywania i strona interpretowania muzyki.”


Piątek, 11 września godz. 20:05
Dzień dobry i jak Pan się czuje w Bydgoszczy?
- A dziękuję, to bardzo piękne miasto.

To jest Pana pierwsza praca w Bydgoszczy?
- Tak, to jest mój pierwszy kontakt z jakąkolwiek instytucją muzyczną w Bydgoszczy i bardzo się cieszę, że do tej współpracy z Operą Nova doszło.

Przygotowuje Pan operę do najbliższej premiery Cosi fan tutte Mozarta , czyli można powiedzieć – wszystko muzycznie jest tu jak na patelni, to bardzo trudne dzieło.
- Trudne dzieło, wymagające właściwie od każdego i od śpiewaków, przede wszystkim od orkiestry i od dyrygenta takiej pracy pełnej, wymagającej dokładności i precyzji w wykonawstwie, żeby ten Mozart był jak najbardziej prawdziwy.
Dawid Runtz. Fot. Magda Jasińska

Dawid Runtz. Fot. Magda Jasińska

Najpierw w Pana życiu był flet?
- Tak. Pierwszy i drugi stopień szkoły muzycznej ukończyłem w klasie fletu, ale będąc już w klasie maturalnej, a nawet wcześniej, moje zainteresowanie skierowało się bardzo mocno w stronę kompozycji. Bardzo chciałem komponować i będąc w klasie właśnie maturalnej nawet zdobyłem pierwszą nagrodę na ogólnopolskim konkursie młodych kompozytorów w Warszawie. Bardzo silnie interesowałem się tym zagadnieniem, natomiast równolegle z tym moje zainteresowania biegły w stronę dyrygentury, czyli jednak ta druga strona odczytywania i strona interpretowania muzyki. Pamiętam pierwsze doświadczenie z pracy, kiedy w moje ręce, jeszcze młodego człowieka (też brzmi to pewnie dla wielu zabawnie) ale będąc jeszcze młodszy niż jestem teraz, ciekawiła mnie partytura Igora Strawińskiego do Święta wiosny. Nie mogłem wtedy zrozumieć jak to możliwe, żeby taką muzykę zapisać i jak to możliwe, żeby ją potem wykonywać i dyrygować.

Czyli rozgryzał Pan tę partyturę.
- Tak - pamiętam nawet , że na zajęciach właśnie w szkole gdzieś podczas języka polskiego czy historii ja ciągle siedziałem nad tymi nutami, bo w szkole była jedna partytura w bibliotece, a ja ją przez przez dłuższy czas przetrzymywałem i studiowałem to Święto wiosny. Dopiero na studiach, bo studiowałem dyrygenturę u maestro Antoniego Wita w Warszawie, wtedy razem wspólnie przestudiowaliśmy partyturę, a w tym roku, w styczniu, na szczęście jeszcze przed tym całym zamieszaniem koronawirusowym, pierwszy raz w życiu zadyrygowałem Świętym wiosny i to była orkiestra filharmonii w Chorwacji.

To Pan sobie wybrał profesora czy profesor wybrał Pana?

- Do pana profesora Antoniego Wita było kilku chętnych kandydatów, ale po egzaminach wstępnych, kiedy już kilku zostało przyjętych na uczelnię maestro Antoni Wit zaprosił jeszcze nas na dodatkową rozmowę do swojego gabinetu w Filharmonii Narodowej, kiedy to jeszcze był dyrektorem, no i tam zaczął się prawdziwy egzamin z dyrygowania. Z wiedzy, ale także co ciekawe z grania partytury na fortepianie. Było dosyć zaskakujące, gdy Maestro zapytał „czy jest pan w stanie zagrać wyciąg z Symfonii na fortepianie”. W gabinecie stał fortepian i zacząłem grać wstęp do piątej Symfonii Czajkowskiego. Jak się później okazało na koniec studiów, podczas mojego koncertu dyplomowego z orkiestrą Filharmonii Narodowej w Warszawie dyrygowałem właśnie piątą symfonią Czajkowskiego, więc ta symfonia jest takim no można powiedzieć wiążącym kluczem mój początek i koniec tego okresu edukacji w Warszawie.

Jak Pan wspomina te 5 lat z profesorem Antonim Witem?
- No cóż, to nie były na pewno proste studia. Pan profesor jest dość pryncypialny i bardzo wymagający. Zresztą pamiętam, że na samym początku powiedział nam - „panowie jak moją szkołę przejdziecie, to was już w życiu nic nie zaskoczy”. No i coś w tym jest, to dokładne i precyzyjne przygotowanie jakiego on od nas wymagał dzisiaj procentuje. Po prostu idąc do orkiestry dobrze przygotowanym, mało rzeczy może mnie zaskoczyć. Oczywiście zdarza się, że muzycy zadają mi pytania i mamy pewne wątpliwości co do zapisu, interpretacji i tak dalej, ale to jest właśnie też umiejętność tego dialogu z muzykami, szacunku do nich. Do muzyków, którzy jednak są, nie bójmy się tego powiedzieć, bardziej doświadczeni w swoim zawodzie muzyka artysty i ja z tego staram się korzystać. Właściwie za każdym razem kiedy stoję przed orkiestrą.
Dawid Runtz. Fot. Magda Jasińska

Dawid Runtz. Fot. Magda Jasińska

Jak naliczyłam ma Pan 28 lat?
- Tak.

To doświadczenie mimo licznych nagród, jeszcze nie tak duże, czy już Pan pracował wcześniej nad Mozartem?

- Tak, jako pierwszy dyrygent Polskiej Opery Królewskiej w Warszawie. To stanowisko piastuję od 2017 roku. Jest to opera, która głównie wykonuje dzieła Mozarta, dzieła Rossiniego, więc moją pierwszą produkcją operową, którą przygotowywałem w Warszawie było Wesele Figara Mozarta. Właściwie to ja przejąłem tę produkcję jak przyszedłem do opery, natomiast moją pierwszą operą, którą robiłem od podstaw było właśnie „Cosi fan tutte”.

Jest Pan najmłodszym szefem w Polsce?
- Wydaje mi się, że na pewno jednym z młodszych, jeśli nie najmłodszym. Ale z tych instytucji, które znam i które są liczące się na scenie artystycznej w Polsce myślę, że tak jestem najmłodszy.

A czuł Pan taką potrzebę, żeby właśnie piastować jakieś stanowisko w tak młodym wieku?
- Nie, absolutnie nie. To nie był wynik mojej potrzeby, raczej szczęścia do tego, że otaczali mnie i nadal otaczają ludzie życzliwi i ludzie, którzy doceniają moją ciężką pracę, którzy chcą mi w tym jak najlepiej pomóc.
Dawid Runtz. Fot. Magda Jasińska

Dawid Runtz. Fot. Magda Jasińska

Trzeba mieć wyjątkowe cechy charakteru, żeby w tak młodym wieku móc poprowadzić zespół, bo to też może potem pokutować, jeżeli tych cech charakteru się nie nabędzie. To musi być pokora, ale z drugiej strony jednak to jest dowodzenie dużym ludzkim organizmem.
- Trzeba pamiętać o tym, że to jest współpraca z muzykami świetnie wykształconymi, ale jednak jest to współpraca z pozycji lidera, osoby która jest odpowiedzialna za przebieg prób, koncertu, no i za ten efekt końcowy.

Za okiełznanie tego zwierza?
- No tak, bywają zespoły, które na przykład bardzo lubią rozmawiać podczas prób i siedzieć głowami w komórkach, a tego żaden dyrygent nie lubi. Ale na przykład tutaj w Bydgoszczy muszę powiedzieć, że orkiestra jest znakomita pod tym względem. Tak profesjonalna, panuje takie skupienie na próbach, że dawno się nie spotkałem z takim podejściem muzyków.

Akurat trafił Pan na wyjątkowy czas. Muzycy są na pewno wygłodniali pracy.
- Tak, wszyscy jesteśmy już spragnieni tego powrotu nazwijmy to do normalności i zobaczymy, miejmy nadzieję, że ta premiera, która jest planowana na listopad się odbędzie i że żadne obstrukcje już nie nastąpią.

Zobacz także

Taki był rok...

Taki był rok...

Mariusz Kwiecień

Mariusz Kwiecień

Sebastian Gonciarz

Sebastian Gonciarz

Krzysztof Iwaneczko

Krzysztof Iwaneczko

Piotr Salaber

Piotr Salaber

Maria Sadowska

Maria Sadowska

Mateusz Smoczyński

Mateusz Smoczyński

Co tydzień jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką, z niecodziennymi gośćmi, niecodziennymi tematami...
„Zwierzenia przy muzyce”
zaprasza Magda Jasińska
Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej Polityce prywatności

Zamieszczone na stronach internetowych www.radiopik.pl materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazą danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Polskie Radio Regionalną Rozgłośnię w Bydgoszczy „Polskie Radio Pomorza i Kujaw” S.A. na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek wykorzystywanie przedmiotowych materiałów przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.

Rozumiem i wchodzę na stronę