Pianista, kameralista, pedagog, manager rozpoczętego przed kilkoma dniami "Paderewski Piano Academy".
"Powiedziałbym, że czuję się muzykiem i potem zacząłbym się zastanawiać na jakim instrumencie gram – parafrazując wyśmienitego bydgoskiego muzyka i kameralistę Marcina Sikorskiego, to jest jego motto. Bardzo mi się podoba, ale on już je zabrał więc jest zastrzeżone..."
W środę, 9 sierpnia 2017 – o godz. 18.10
Tych funkcji, zespołów, projektów, formacji, w których bierze Pan udział czy też jest współtwórcą jest bardzo dużo.
- Troszkę się tego nazbierało, niektóre żyją swoim życiem, niektóre są bardziej trwałe, a inne mniej. Staram się być aktywny i szukać w okół siebie ludzi, którzy mają coś ciekawego do zaoferowania.
Niektóre Pana zajęcia jak "Paderewski Piano Academy" to praca niekiedy bardziej administracyjna niż artystyczna.
- Nawet na pewno. Ja tego się uczyłem, ponieważ cała moja strona artystyczna to też poniekąd w części praca administracyjna.
Czyli pełni Pan funkcje swojego agenta?
- Tak, ale dzięki temu doświadczeniu łatwiej później przeskoczyć na funkcje managerskie.
Paderewski Piano Academy mimo dziewięciu edycji po raz drugi odbywa się w Bydgoszczy.
- Przez pierwsze edycje gościliśmy w pałacu w Ostromecku, tam miałem styczność z Paderewski Piano Academy jako uczestnik – kiedy grałem uczyli: profesor Andrzej Jasiński i profesor Ilya Sheps. Znam więc tę inicjatywę od środka i być może to miało wpływ na propozycję przejęcia funkcji managera "Paderewski Piano Academy". Te przenosiny do Bydgoszczy mają swoje plusy i minusy.
Co Pana fascynuje w kameralistyce. Bo przedstawiając wszystkie Pana funkcje zawsze na początku powiedziałabym - kameralista.
- Ja też o sobie tak myślę. Być może powiedziałbym że czuję się muzykiem i potem zacząłbym się zastanawiać na jakim instrumencie gram – parafrazując wyśmienitego bydgoskiego muzyka i kameralistę Marcina Sikorskiego, to jest jego motto. Bardzo mi się podoba ale on już je zabrał więc jest zastrzeżone. To co mnie fascynuje …. powód może mało poważny, ale lubię być z kimś na estradzie.
Czuje się Pan pewniej, bezpieczniej?
- To nie jest kwestia bezpieczeństwa .
Czyli lubi Pan konwersować i dialogować na estradzie.
- Właśnie to, bo samemu ze sobą trudno się rozmawia. To jest wyższa sztuka, a ta obecność kogoś zawsze działa na mnie bardziej inspirująco. Poza tym uwielbiam repertuar kameralny, który jest zupełnie inny niż solowy. Nastawiony na inne elementy, w dużej mierze soliści muszą się mierzyć z oczekiwaniami, które od solisty wymagają takiej potrzeby popisywania się, takiego olśnienia i oszołomienia. W muzyce pisanej na większą liczbę instrumentów jest od razu element duchowości, ekspresji czy emocji. Często muzyka jest pisana, żeby w małym gronie coś komuś bez słów przekazać. Tu od razu stykamy się z jakimś przekazem.
Pamięta Pan swój pierwszy zespół kameralny?
- Pamiętam, że był, to był przełom szkoły podstawowej i średniej. natomiast pierwsze granie z kimś, to był akompaniament siostrze. W rodzinnych archiwach zachowało się to nagranie. Byłem tak zdenerwowany, że po zagraniu ukłoniłem się tak jak ona, a Kasia dygnęła. Tak byłem zapatrzony w nią, żebyśmy dobrze wypadli. Później były różne układy – bardzo dużo mi dało od wczesnej edukacji granie w big-bandzie jazzowym. Mój tata, który jest saksofonistą i klarnecistą, założył chyba w 1991 roku pierwszy w województwie opolskim big-band. Pamiętam, że z nimi jeździłem na próby, co było niekiedy niemile widziane przez niektórych starszej daty pedagogów. Miałem szczęście bo moja nauczycielka nie miała z tym problemu. To była też praca w grupie i to dość sporej.
Tworzycie z rodziną też zespół, czy z rodziną się gra łatwiej?
- Tak wyszło, kiedyś to było bardzo naturalne, że z pokolenia na pokolenie przekazuje się zawód. Teraz od razu jest to obarczone negatywnym zabarwieniem. Tak sobie o tym myślę, bo sam mam córkę, która troszkę gra na fortepianie i chcę, żeby miała kontakt z muzyką. Gdybym miał jej pomóc w życiu to na czym ja się naprawdę znam – trochę na muzyce?
Ale to jest normalne, miał Pan w domu ojca muzyka, który jest pasjonatem tego co robi, to sam Pan poszedł w jego ślady.
- I tak się to potoczyło. Jesteśmy w trójkę: siostra, brat i ja absolwentami bydgoskiej Akademii Muzycznej.
Pan woli grać w większych formacjach kameralnych jak kwartety czy kwintety, a może duety?
- Tak naprawdę wolę tria. Trzy osoby jak ze sobą dyskutują to jest największa szansa, że z tego wyjdzie coś interesującego. Jeśli trzy osoby mając coś ciekawego do powiedzenia to ciekawe rzeczy powstają. Duet jest dość specyficzny i ustawia pianistę w roli instrumentu towarzyszącego. Pianista zastępuje często całą orkiestrę. Instrument czy głos, który dysponuje tylko jedną linią melodyczną po prostu nas – pianistów potrzebuje, żeby tę melodię otulić harmonią i nadać jej inne kolory.
Zobacz także
AG Carmen, laureatka konkursu radiowej Czwórki „Będzie głośno! Debiut na winylu”. „Green Tea” AG Carmen to drugi singiel ze składankowego albumu… Czytaj dalej »
Limboski, czyli Michał P. Augustyniak – muzyk związany z Krakowem, piosenkarz i gitarzysta, autor tekstów, dwukrotnie nominowany do „Fryderyków”. W niektórych… Czytaj dalej »
Aktor i wokalista debiutujący fonograficznie utworem pt. „Ten moment”. „...nie jestem aż tak sprawnym kompozytorem, natomiast otaczam się tak wspaniałymi… Czytaj dalej »
Wirtuoz skrzypiec. Pierwszy Polak, który zdobył zwyciężył w Międzynarodowym Konkursie Skrzypcowym im. Nicolae Paganiniego w Genui. „...jestem normalnym… Czytaj dalej »
Już w XXI wieku wygrał program „Droga do Gwiazd” w TVN i triumfował na Międzynarodowych Spotkaniach Wokalistów Jazzowych w Zamościu. Piotr Salata w dorobku… Czytaj dalej »
Kompozytor. Niedawno jego muzyka do filmu „Znachor” została zaprezentowana przez orkiestrę symfoniczną Filharmonii Pomorskiej i zespół SVAHY. „Przyznam… Czytaj dalej »
„Człowiek w kapeluszu”, który pomiędzy innymi zajęciami wystartował z nowym singlem. „czasami zdarza się, że piszę sam piosenkę od początku do… Czytaj dalej »
Dyrygent symfoniczny, operowy i wielkich widowisk muzyki filmowej. Urodzony w Brazylii, od blisko 40 lat mieszkający w Polsce. Każde spotkanie z nim to prawdziwa… Czytaj dalej »
Ewelina Flinta i Arkadiusz Lipnicki opowiadają o współpracy przy nowym albumie. „...Cała pandemia bardzo mocno też opóźniła wydanie płyty, bo tak… Czytaj dalej »
Reżyser spektakli muzycznych, od kilkunastu lat reżyser koncertów Sylwestrowo-Noworocznych w bydgoskiej Operze Nova, z którym spotkaliśmy się 27 grudnia… Czytaj dalej »