Rząd rekomenduje zmiany prawa przeciw pijanym kierowcom
Utrata prawa jazdy na minimum 3 lata i co najmniej 5 tys. zł nawiązki dla pijanych kierowców, wyższe kary, w tym bezwzględne więzienie dla recydywistów, oraz obowiązkowe alkomaty we wszystkich autach - to propozycje rządu, by zwiększyć bezpieczeństwo na drogach.
"Plaga pijanych kierowców w Polsce to ciągle bardzo duże zagrożenie" - ocenił po wtorkowym posiedzeniu rządu premier Donald Tusk. Rada Ministrów omówiła propozycje, które mają doprowadzić do tego, by na drogach systematycznie ubywało pijanych kierowców. To pokłosie m.in. wypadku w Kamieniu Pomorskim, gdzie 1 stycznie pijany kierowca zabił sześcioro pieszych, w tym dziecko.
Rząd proponuje, by kierowca, który po raz pierwszy zostanie przyłapany na prowadzeniu pod wpływem alkoholu, tracił prawo jazdy na okres od 3 do 15 lat (obecnie jest to od roku do 10 lat), płacił co najmniej 5 tys. zł nawiązki (jej maksymalna wysokość to już teraz 100 tys. zł). Wyrok w takiej sprawie ma być publicznie ogłaszany.
Osoby, które po raz drugi zostałyby przyłapane na jeździe pod wpływem alkoholu, traciłyby prawo jazdy na co najmniej 5, a maksymalnie 15 lat. W tym wypadku nawiązka ma wynosić minimum 10 tys. zł. Taki kierowca - jak mówił Tusk - raczej musiałby się spodziewać bezwzględnej kary więzienia. Od grudnia w konsultacjach jest projekt zmian w kodeksie karnym, który zmierza do generalnego ograniczenia stosowania kar w zawieszeniu. Zmiana ta ma dotyczyć też kierowców prowadzących po alkoholu.
Zwalczaniu pijanych kierowców służyć ma też przewidziana w projekcie zmian w prawie o prokuraturze możliwość wyznaczania przez rząd zasadniczych kierunków polityki karnej.
Prowadzenie pojazdów bez uprawnień stanie się przestępstwem (obecnie jest wykroczeniem).
Rząd proponuje też, by od 2015 r. w każdym aucie obowiązkowo znalazł się alkomat. "Nie będzie obowiązku korzystania z alkomatu, ale obowiązek posiadania alkomatu, jak sądzimy, spowoduje radykalny wzrost korzystania z tego urządzenia prewencyjnie przez samych kierowców" - powiedział premier. Wyjaśnił, że chodzi o tych, którzy pili poprzedniego dnia i siadają za kierownicą, tłumacząc sobie, że są trzeźwi.
Tusk ocenił, że tym, co sprawia, że tak wielu nietrzeźwych siada za kółkiem, jest przekonanie, że "to jest nic takiego". "Jestem przekonany, że za tymi zmianami, bo one w praktyce będą bardzo dotkliwe dla każdego, kto odważy się usiąść za kółkiem pod wpływem alkoholu, pójdą także zmiany kulturowe" - powiedział Tusk.
Jego zdaniem kary finansowe mogą być dotkliwe nie tylko dla sprawcy, ale i dla jego rodziny, "ale nie ma innego sposobu, aby wymusić na nas wszystkich, także na rodzinie, na wspólnotach, wyeliminowanie tej nieznośnej tolerancji dla picia kierowców".
Premier powiedział, że są to "pierwsze rekomendacje". Propozycja całościowej zmiany ma się pojawić w tym roku. Pytany przez dziennikarzy, Tusk pozytywnie ocenił pomysł automatycznego dożywotniego odbierania prawa jazdy kierowcom, którzy pijani spowodowali wypadek śmiertelny lub w wyniku którego osoba poszkodowana została kaleką.
Jego zdaniem statystyki nie są dramatyczne, ale nie zmiana to faktu, że oburzenie społeczne jest bardzo uzasadnione. "My te emocje podzielamy, ale nie możemy im ulegać" - powiedział Tusk. Zaznaczył, że zmiany w prawie mają przede wszystkim służyć prewencji.
Zdaniem Tuska stosowanie kar w zawieszeniu to najpoważniejszy problem dotyczący wyroków wobec pijanych kierowców. Minister sprawiedliwości Marek Biernacki powiedział, że w ostatnich latach sądy orzekały je w 98 proc. przypadków. W razie recydywy kary w zawieszeniu stanowiły 70 proc., co zdaniem szefa MS jest niepokojące.
Minister poinformował też, że w latach 2010-12 spadła liczba nietrzeźwych kierowców skazanych za spowodowanie wypadku (z 1016 do 805 osób), ciężkiego wypadku (z 390 do 360) oraz prowadzenie w stanie nietrzeźwości (z 73 tys. do 62 tys.). Zwrócił jednak uwagę, że wzrosła liczba kierowców powtórnie skazanych za jazdę po pijanemu - z 9,9 tys. w 2011 r. do 12,4 tys. w 2012 r.
Szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz zapowiedział, że nadal będzie rosła liczba kontroli trzeźwości prowadzonych przez policję. W 2013 r. było ich prawie 8,9 mln - o półtora miliona więcej niż rok wcześniej i cztery razy więcej niż cztery lata temu.
"Nadal uważamy, że jest to liczba niewystarczająca dla skutecznej prewencji. Chodzi o stworzenie sytuacji, w której ktoś, kto kieruje pojazdem po spożyciu alkoholu, ma w tyle głowy przekonanie, że istnieje wysokie prawdopodobieństwo, iż zostanie skontrolowany na drodze" - mówił szef MSW.
Zapowiedział też zwiększenie liczby policjantów, dokonujących kontroli na drogach. Podkreślił, że w 2013 r. policja uruchomiła na szeroką skalę tzw. trzeźwe poranki, czyli wyrywkowe sprawdzanie trzeźwości kierowców.
Zgodnie z obowiązującymi przepisami za jazdę po spożyciu alkoholu - gdy jego zawartość we krwi kierowcy wynosi od 0,2 do 0,5 promila - grozi zakaz prowadzenia pojazdów od roku do 3 lat, do 30 dni aresztu i do 5 tys. zł grzywny; jeśli stężenie alkoholu przekracza 0,5 promila, kierowcy grozi do 2 lat więzienia i utrata prawa jazdy nawet na 10 lat. (PAP)