Tusk: słowa Camerona o Polakach - niestosowne
Premier Donald Tusk w środę ma rozmawiać z szefem brytyjskiego rządu nt. jego wypowiedzi o polskich imigrantach. Tusk uważa słowa Davida Camerona za niestosowne.
"Nikt nie ma prawa wskazywać Polaków jako szczególną grupę, która czegoś nadużywa czy wykorzystuje" - oświadczył Tusk.
Polski premier poinformował na wtorkowej konferencji prasowej, że na środowe popołudnie jest umówiony na rozmowę telefoniczną z Cameronem. "Niezależnie od intencji premiera Camerona na pewno z mojej strony ta sprawa zostanie jednoznacznie postawiona" - oświadczył.
W niedzielę Cameron zasygnalizował, że prawo do zapomogi dla imigrantów na dzieci, które pozostały w kraju ojczystym, będzie jednym z punktów negocjacyjnych Londynu z Brukselą w sprawie nowego statusu członkowskiego W. Brytanii w UE. Wskazał przy tym polskie dzieci. Z zapomogi przewidzianej w prawie unijnym korzysta w Wielkiej Brytanii 25 659 polskich dzieci, co czyni je największą grupą wśród beneficjentów.
"Rząd brytyjski ma pełne prawo (...) do wprowadzania przepisów dla wszystkich, którzy żyją na terytorium Wielkiej Brytanii, także przepisów socjalnych, ale nikt nie ma prawa wskazywać Polaków jako jakąś szczególną grupę, która czegoś nadużywa czy wykorzystuje" - powiedział polski premier.
Tusk dodał, że szef MSZ Radosław Sikorski "dość precyzyjnie wyjaśnił, jakim nieporozumieniem są słowa premiera Camerona, także te insynuacje czy sugestie, że Wielka Brytania traci na tym fakcie".
"Wystarczy odrobina zdrowego rozsądku, żeby wiedzieć, że jeśli dzieci polskiego imigranta są w Polsce i korzystają z polskiej pomocy, a rodzice są w Wielkiej Brytanii i płacą tam podatki, to jest to interes dla Wielkiej Brytanii" - ocenił.
Premier dodał, że ma "pełne zrozumienie dla rządów europejskich w różnych krajach, jeśli chcą wprowadzać własne przepisy, ale nie będzie akceptacji, nie będzie zgody na to, by były to przepisy, które stygmatyzują jakąś konkretną grupę narodową, w naszym przypadku chodzi oczywiście o Polaków".
"Jeśli premier Cameron chce zmieniać przepisy dotyczące nadmiernej opieki socjalnej, zwyrodniałej, umożliwiającej wykorzystywanie, nadużywanie, (...) to oczywiście ma prawo to zrobić, ale to nie może dotyczyć jakiejś grupy narodowej, tylko wszystkich potencjalnych beneficjentów tej opieki" - powiedział.
"Polska na pewno nie dopuści do zmian prawnych, które umożliwiłyby dyskryminowanie jakiejkolwiek grupy, w tym Polaków, gdziekolwiek w UE" - zaznaczył. Premier dodał, że jeśli ktokolwiek będzie chciał zmienić traktat europejski tak, aby to było możliwe, to Polska będzie to wetowała "dziś, jutro i zawsze".
Chyba - zastrzegł Tusk - że "będzie to zmiana zgodna z przepisami europejskimi i będzie dotyczyła wszystkich obywateli i wszystkich beneficjentów systemu w danym kraju". Szef rządu dodał, że Cameronowi przekaże także swoją osobistą uwagę, że uważa za rzecz "wysoce niestosowną i nie do zaakceptowania (...), aby używać jakiejś nacji jako przykładu do czegoś nagannego".
"Widziałem wielu Anglików, którzy zachowują się, delikatnie mówiąc, nagannie, w sposób niedopuszczalny w Krakowie, Gdańsku, Warszawie i nigdy do głowy by mi nie przyszło, aby użyć narodu Anglików, Brytyjczyków (...) en masse jako przykładu nagannych czy chamskich zachowań w polskich miastach" - powiedział premier.
Jak mówił, w każdym narodzie są jednostki, które przynoszą ujmę temu narodowi. "Ale to nie jest powód, aby używać takiego kwantyfikatora typu +Polacy tacy są, a Anglicy - tacy+, a już szczególnie w ustach premiera rządu uważam to za nieakceptowalne" - powiedział premier.
Tusk wyraził nadzieję, że w środę usłyszy "jakieś wyjaśnienia w tej kwestii". Jak dodał, jeśli tak się nie stanie, to będziemy trwali na swoich stanowiskach.
Premier był też pytany o wtorkowy list wicepremiera Janusza Piechocińskiego (PSL), w którym ten wezwał prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego do wystąpienia z frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKR). We frakcji tej, obok PiS, jest m.in. partia brytyjskiego premiera Davida Camerona.
"Frakcja w Parlamencie Europejskim, której częścią jest PiS, z reguły zajmuje takie stanowisko, które jest wbrew polskim interesom. I to nie jest ani pierwszy ani trzeci taki przypadek" - ocenił Tusk. Jak mówił, "było dużo więcej przypadków, gdy PiS jako część pewnej formacji politycznej w Parlamencie Europejskim obiektywnie działał wbrew polskim interesom i nie dlatego, że Jarosław Kaczyński tak chciał".
Premier ocenił, że "to nie jest sztuka deklarować patriotyzm, ale podejmować takie praktyczne działanie, które sprzyja polskim interesom". Jak dodał, nie sądzi, by list wicepremiera Piechocińskiego spowodował jakąś zmianę, "ponieważ upór trwania w tym zestawie, w jakim jest dziś Jarosław Kaczyński, to już jest długa tradycja i wiele razy różne osoby zwracały uwagę, że to jest wbrew polskim interesom".(PAP)