Rozpoczęło się przesłuchanie sprawcy wypadku w Kamieniu Pomorskim
W czwartek po południu rozpoczęło się przesłuchanie sprawcy wypadku w Kamieniu Pomorskim, w którym zginęło sześć osób. Może on usłyszeć zarzut doprowadzenia w stanie nietrzeźwym do katastrofy w ruchu lądowym, za co grozi do 15 lat więzienia.
Przed budynkiem prokuratury w Kamieniu Pomorskim, gdzie przesłuchiwany jest 26-letni Mateusz S., zgromadziło się, oprócz dziennikarzy, kilkudziesięciu mieszkańców miasta.
Przed przesłuchaniem mężczyzna został przebadany w Zakładzie Medycyny Sądowej w Szczecinie.
W Nowy Rok w Kamieniu Pomorskim kierowane przez 26-latka bmw wypadło z drogi i wjechało w grupę ludzi. Na miejscu zginęło pięć dorosłych osób, w tym spacerujący chodnikiem policjant z żoną, i jedno dziecko. 9-letni chłopiec zmarł w szpitalu podczas reanimacji. 8-letni chłopiec i 10-letnia dziewczynka przebywają w szpitalu w Szczecinie.
Kierowca nie mógł być przesłuchany w środę, bo był pijany; miał prawie dwa promile alkoholu w wydychanym powietrzu.
Jeszcze w środę prokurator przesłuchał młodą kobietę, która jako pasażerka jechała z nim samochodem. To są istotne dla śledztwa zeznania, jednak prokurator nie ujawnia ich szczegółów – poinformowała PAP rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Szczecinie Małgorzata Wojciechowicz.
Po wypadku policja informowała, że rozważa trzy jego przyczyny: brawurę, nadmierną prędkość i premedytację.
26-latek może usłyszeć zarzut doprowadzenia w stanie nietrzeźwym do katastrofy w ruchu lądowym, za co grozi do 15 lat więzienia. Sprawca wypadku odpowiadał już za jazdę pod wpływem alkoholu w 2006 roku. Odebrano mu wówczas prawo jazdy na rok.
Joanna Woźnicka, rzeczniczka szpitala, w którym przebywają ranne w wypadku dzieci, poinformowała, że ich stan nie zmienił się od środy. Chłopiec, który przebywa na oddziale intensywnej terapii, jest nadal w stanie zagrażającym życiu, a życiu dziewczynki, hospitalizowanej na oddziale chirurgii, nic nie zagraża.
Rodzinom ofiar pomoc zaoferowali zarówno samorząd lokalny, resort spraw wewnętrznych, jak i sama policja.(PAP)