70 lat temu urodził się Jim Morrison
Jeden z najsłynniejszych wokalistów rockowych w historii, Jim Morrison, lider grupy The Doors, urodził się 70 lat temu, 8 grudnia 1943 r. Nazywający sam siebie "królem jaszczurem", Morrison roztaczał wokół siebie aurę "rockowego poety wyklętego".
Jim Morrison powiedział o koncertach The Doors, że są jak "zgromadzenia zwołane by przeprowadzić krytyczną, zbiorową wymianę zdań". Zespół, na którego czele stał, miał być czymś więcej niż tylko grupą rock and rollową. The Doors chcieli wynieść muzykę rockową do poziomu wyrafinowanej sztuki, mającej moc przeprowadzania politycznych i społecznych zmian. Morrison widział koncert Doors'ów jako bachanalia, podczas których zawieszone zostają obowiązujące zwyczaje i podziały społeczne.
James Douglas Morrison urodził się 8 grudnia 1943 r. w Melbourne na Florydzie. W wieku 4 lat był - jak twierdził - świadkiem wypadku samochodowego na pustyni, w którym zginąć miała niemal cała indiańska rodzina. Wokalista odwoływał się do tego wydarzenia, m.in. w utworach "Peace Frog" i "Ghost Song". Jego rodzina nie przypominała sobie podobnej sceny.
Uczęszczał do szkoły filmowej Uniwersytetu Los Angeles. Zaczytywał się w pismach Friedricha Nietzschega, poezji Arthura Rimbaud i Williama Blake'a a także powieściach Franza Kafki i Jacka Kerouaca. Eksperymentował z substancjami psychoaktywnymi jak LSD i haszysz. Wstępując do szkoły, podał fałszywą informację o śmierci obojga swoich rodziców.
Istnieje apokryficzna opowieść o spotkaniu Morrisona i Raya Manzarka - również studenta "filmówki" i przyszłego klawiszowca The Doors - na plaży Venice Beach. Mieli wówczas zdecydować, że założą zespół. Skończył szkołę filmową w 1965 r. jednak nie zjawił się na ceremonii wręczania dyplomów. W tym czasie Morrison wiódł żywot cyganerii - spał na dachu domu przyjaciela z "filmówki", pił i pisał teksty piosenek.
Wkrótce do Manzarka i Morrisona dołączył perkusista John Densmore i gitarzysta Robbie Krieger. Swój zespół nazwali The Doors - drzwi, nawiązując do tytułu książki Aldousa Huxleya "Drzwi percepcji" oraz do poematu Williama Blake'a "Zaślubiny nieba i piekła". "Gdyby udało się otworzyć drzwi percepcji/ wszystko ukazałoby się człowiekowi takim, jakim jest: nieskończonym" - pisał angielski mistyk.
The Doors zadebiutowali na scenie w 1966 r., występując w klubie Whisky a Go-Go. Podczas tych występów publiczność po raz pierwszy usłyszała takie piosenki jak m.in. "Break on Through (to the Other Side)", "Moonlight Drive" czy "Light My Fire".
W 1967 r. ukazał się debiutancki album zespołu pt. "The Doors". Krążek przyniósł grupie ogromną popularność, zwłaszcza dzięki singlowi "Light My Fire" a tajemniczym i charyzmatycznym wokalistą fascynowała się prasa. Morrison udzielał enigmatycznych odpowiedzi na pytania o swoje pochodzenie i rodzinę. Nazywał samego siebie "królem jaszczurem" i przekonywał, że w jego ciele mieszka duch starego Indianina.
Tego samego roku The Doors zostali zaproszeni by wystąpić w programie Eda Sullivana. Mieli zagrać "Light My Fire", pod warunkiem jednak, że usuną z tekstu słowo "higher", mające konotacje narkotykowe. Muzycy zgodzili się, jednak gdy znaleźli się na scenie, Morrison nie tylko użył kłopotliwego słowa ale nawet specjalnie je zaakcentował.
Popularność zespołu rosła a koncerty zamieniały się niemal w wiece polityczne, podczas których wokalista mówił o obalaniu rządów, wolnej miłości, seksie, narkotykach i absurdzie współczesnego świata. Coraz częściej koncerty kończyły się po zaledwie kilku utworach, gdy na scenę wkraczali policjanci, by aresztować go za "obrazę moralności". W 1967 r. ukazała się płyta "Strange Days" a następnie "Waiting for the Sun" (1968) i "The Soft Parade" (1969).
Podczas nagrywania tej ostatniej, Morrison walczył z silnym uzależnieniem od alkoholu i narkotyków. Nie był w stanie pracować nad materiałem wraz z resztą zespołu, stawał się coraz bardziej niedyspozycyjny. Zapuścił brodę i przybrał na wadze. Podczas części koncertów w Europie, Morrison po prostu tracił przytomność na scenie lub w ogóle nie się nie zjawiał; obowiązki wokalisty brał wówczas na siebie Manzarek.
W tym samym roku ukazała się jeszcze "Morrison Hotel". Kolejne przeboje pozwalały The Doors utrzymać się na fali jednego z najpopularniejszych zespołów rockowych w Ameryce. "People are Strange", "Roadhouse Blues", "Hello, I Love You", "The End" czy "When The Music's Over" stawały się nieoficjalnymi hymnami pokolenia "dzieci-kwiatów".
1 marca 1969 r. Morrison usiłował wywołać zamieszki podczas koncertu w Miami. Nie udało mu się; został skazany za domniemane obnażenie się na scenie. Po wpłaceniu wysokiej kary finansowej, pozostał na wolności by nagrać z The Doors ostatnią płytę w historii zespołu, "L.A. Woman".
Czując niechęć do życia gwiazdy rocka, zdecydował się na przeprowadzkę do Paryża - związaną również z jego problemami z amerykańskim wymiarem sprawiedliwości - by pisać swoje wiersze, które czasem nagrywał w studio. Jego recytacje ukazały się na albumie "American Prayer" (1978).
Zmarł w swoim paryskim mieszkaniu w Le Marais z powodu przedawkowania heroiny. Został pochowany na cmentarzu Pere-Lachaise, na którym znajdują się także groby Chopina, Balzaka, Edith Piaf i Oscara Wilde'a.
Kilka lat temu w Paryżu rozgorzała dyskusja nad projektem przeniesienia grobu muzyka do Los Angeles. Władze "miasta miłości" miały dość corocznego użerania się z nastolatkami, przeskakującymi w nocy przez mury cmentarza by przespać noc na grobie Jima Morrisona. (PAP)