Ukraińcy wciąż demonstrują, politycy krytykują pacyfikację manifestacji
Ukraińcy nie zaprzestali w sobotę demonstracji w Kijowie, mimo że nad ranem milicja brutalnie zlikwidowała protesty zwolenników integracji europejskiej. Opozycja szykuje strajk. Polscy politycy ostro skrytykowali pacyfikację pokojowych protestów w Kijowie.
W sobotę nad ranem 35 osób zostało zatrzymanych, a kilkadziesiąt rannych w wyniku ataku milicyjnych oddziałów specjalnych Berkut na tzw. Euromajdan, gdzie ludzie od dziesięciu dni domagali się podpisania umowy stowarzyszeniowej Ukrainy z UE. Wśród pobitych jest dwóch obywateli Polski. Milicja, która biła ludzi pałkami i użyła gazu łzawiącego, całkowicie wyparła demonstrantów z placu.
Po akcji wkroczyły tam służby komunalne, które przystąpiły do montażu choinki noworocznej i lodowiska.
Komentując rozpędzenie przez ukraińską milicję pokojowej demonstracji zwolenników integracji europejskiej, premier Donald Tusk powiedział, że opinia publiczna w Polsce i opinia międzynarodowa na pewno nie będzie tolerowała tego typu drastycznych zdarzeń.
Tusk dodał, że nie dziwi się, iż niektórzy Ukraińcy, w tym jeden z liderów opozycji - Witalij Kliczko, wzywali do izolacji Ukrainy w związku z tymi zdarzeniami. "Mam nadzieję, że tego typu zdarzenia nie będą miały miejsca na Ukrainie. Z całą pewnością nasza wspólna praca, Ukraińców, Polaków i wielu innych Europejczyków, wspólna praca na rzecz zbliżania narodów w Europie, w tym narodu ukraińskiego, nie może być zmarnowana przez tego typu zdarzenia” - podkreślił premier.
„Dla Polski i Europy jest bardzo ważne, aby Ukraina była takim przykładem rozwoju, także rozwoju standardów demokratycznych" – zaznaczył. Według Tuska „obywatele Ukrainy przez ostatnie lata pokazywali, jak bardzo dojrzewa w nich demokracja, pragnienie wolności i samodzielności”.
Polski MSZ przestrzegł władze ukraińskie przed stosowaniem rozwiązań siłowych, które, jak napisano w oświadczeniu, nie służą integracji europejskiej Ukrainy i mogą mieć nieobliczalne i nieodwracalne konsekwencje.
Ambasada RP w Kijowie napisała, że sobotnie wydarzenia na Placu Niepodległości w Kijowie pogłębią nieufność wobec władz Ukrainy.
Sprzeciw wobec brutalnej akcji milicji ukraińskiej wyraził lider SLD Leszek Miller, a prezes PiS Jarosław Kaczyński zapowiedział w sobotę, że w niedzielę uda się do Kijowa w związku z ostatnimi wydarzeniami na Ukrainie.
Akcję milicji ukraińskiej potępił Związek Ukraińców w Polsce.
Przywódczy ukraińskiej opozycji powiadomili o powołaniu Sztabu Sprzeciwu Narodowego i przygotowaniach do ogólnokrajowego strajku. Ogłosili też, że po brutalnej akcji milicji w Kijowie będą się domagać przedterminowych wyborów prezydenta i parlamentu.
W sobotę po południu ok. dziesięciu tysięcy ludzi zgromadziło się na placu Mychajłowskim w Kijowie przed klasztorem, gdzie po porannym ataku milicji schronili się pobici demonstranci z rozpędzonego protestu zwolenników integracji europejskiej Ukrainy. Obecni na placu przywódcy opozycji obecni zaapelowali do zachodnich państw, by zareagowały na przeprowadzoną nad ranem pacyfikację pokojowego protestu na głównym placu Kijowa, Majdanie Niepodległości.
Na niedzielę opozycja zwołała wiec przeciwko rządom prezydenta Wiktora Janukowycza. (PAP)