Za dwa tygodnie wyrok NSA w sprawie zakazu sprzedaży dopalaczy
Naczelny Sąd Administracyjny wyda 11 grudnia wyrok w sprawie decyzji Głównego Inspektora Sanitarnego, na podstawie której w październiku 2010 r. zamknięto sklepy z dopalaczami i zabroniono handlu nimi.
W środę, ze względu na wątpliwości prawne, przewodniczący składu sędziowskiego Włodzimierz Ryms odroczył ogłoszenie wyroku.
Skargę złożyła właścicielka jednego z koszalińskich sklepów, w których sprzedawano dopalacze. Sklep był oznaczony jako punkt sprzedaży wyrobów kolekcjonerskich.
Na skutek decyzji Głównego Inspektora Sanitarnego (GIS) z października 2010 r. koszaliński sklep wyrobów kolekcjonerskich, został zamknięty. GIS, powołując się na ustawę o Państwowej Inspekcji Sanitarnej, zakazał na terenie całej Polski sprzedaży dopalaczy. Dodatkowo decyzja nakazywała zamknięcie punktów, w których wyroby takie były produkowane lub sprzedawane.
Pełnomocnik właścicielki koszalińskiego sklepu, radca prawny Maciej Kamieniarz, powiedział PAP, że decyzja GIS została skopiowana w wielu egzemplarzach, a jej kopie były dostarczone właścicielom sklepów z dopalaczami w całej Polsce. Nie było na nich danych indywidualnych każdego adresata - dodał Kamieniarz.
Z tego m.in. powodu właścicielka sklepu podważała decyzję GIS, ale inspektor utrzymał ją w lipcu 2011 r. w mocy. Uzasadniał to licznymi, nagłymi zachorowaniami młodych ludzi, co budziło podejrzenie zatruć substancjami psychoaktywnymi, najprawdopodobniej po zażyciu dopalaczy. GIS twierdził, że dopalacze stanowią zagrożenie dla życia i zdrowia i nie powinny być sprzedawane, a decyzja powinna być wykonana natychmiastowo.
Sprawa trafiła do sądu. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie nie podważył decyzji z października 2010 r., natomiast uchylił drugą decyzję, utrzymującą w mocy poprzednią. Sąd uznał, że GIS, rozpatrując wniosek właścicielki o ponowne rozpatrzenie sprawy, powinien był zbadać, jakie substancje znajdowały się w jej sklepie i czy miały one wpływ na zdrowie i życie ludzi.
Mimo częściowej wygranej, właścicielka złożyła skargę kasacyjną do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Zaskarżyła pierwotną decyzję z 2010 r. z tego powodu, że decyzja nie wskazywała właścicielki sklepu jako adresata. (PAP)