Prezydent dokonał zmian w składzie rządu
Prezydent Bronisław Komorowski dokonał w środę zmian w składzie rządu; Elżbieta Bieńkowska została wicepremierem i szefową nowego resortu, nominacje odebrało też czworo nowych ministrów. Premier Donald Tusk podkreślił, że rekonstrukcja jego gabinetu musi służyć obywatelom.
Podczas uroczystości w Pałacu Prezydenckim najpierw odwołani zostali: Jacek Rostowski z funkcji wicepremiera i szefa ministerstwa finansów, Marcin Korolec z funkcji ministra środowiska (pozostanie on w rządzie na stanowisku pełnomocnika do spraw negocjacji klimatycznych), Michał Boni z funkcji szefa ministerstwa administracji i cyfryzacji, Krystyna Szumilas z funkcji ministra edukacji, Barbara Kudrycka z funkcji ministra nauki i szkolnictwa wyższego oraz Joanna Mucha z funkcji ministra sportu.
Następnie Bieńkowska odebrała nominację na stanowisko wicepremiera oraz ministra infrastruktury i rozwoju, Mateusz Szczurek został powołany na ministra finansów, Maciej Grabowski - na ministra środowiska, Joanna Kluzik-Rostkowska - na ministra edukacji, a Andrzej Biernat na ministra sportu. Nowi szefowie resortów cyfryzacji i administracji oraz nauki i szkolnictwa wyższego Rafał Trzaskowski i Lena Kolarska-Bobińska ze względu na konieczność dopełnienia obowiązków w Parlamencie Europejskim obejmą funkcje w rządzie 3 grudnia.
Prezydent ocenił, że w polityce zmiany, także zmiany personalne są czymś naturalnym i nieuchronnym. Podkreślił, że obecność w rządzie, to nie tylko władza, ale także ogromny obszar odpowiedzialności. "Ważna jest przysięga (którą składają ministrowie w trakcie zaprzysiężenia), w której jest odniesienie do konstytucji i do wspólnoty, którą tworzymy w imię wspólnie pojmowanych celów" - zaznaczył Komorowski.
Życzył nowym ministrom "powodzenia, szczęścia, odwagi i determinacji", bo - jak mówił - "każdy sukces rządu polskiego będzie zawsze cząstką sukcesu całej Polski". Podkreślił, że każdy z odwołanych i powołanych w środę ministrów "znajdzie cząstkę swojej odpowiedzialności i cząstkę swoich zasług" w osiągnięciach 25 lat polskiej transformacji. "Jestem pewien, że będzie widać z daleka, jako rzecz niezwykłej wagi, zdolność do przeprowadzenia Polski przez okres kryzysu gospodarki europejskiej" - przekonywał Komorowski.
"Jestem przekonany, że to (przypadające w przyszłym roku 25-lecie polskiej demokracji) będzie dobry moment do podsumowania zasług wszystkich prezydentów, premierów, wszystkich rządów, ministrów, wszystkich polskich parlamentów. To będzie ważny i dobry moment, aby podsumować i podkreślić również zasługi obecnej ekipy władzy, obecnego premiera, także ministrów, którzy dzisiaj kończą swoją służbę w tym rządzie i ministrów, którzy rozpoczynają służbę w dniu dzisiejszym" - dodał Komorowski.
Z tej perspektywy - mówił prezydent - "zyska też niesłychanie walor umiejętnego zbudowania perspektywy dobrego finansowania Polski, która się cały czas przebudowuje i modernizuje, poprzez wynegocjowanie wielkich szans, wielkich kwot stojących do dyspozycji Polski w następnej perspektywie budżetowej Unii Europejskiej".
Prezydent wyraził nadzieję, że "wspólnym wysiłkiem nie tylko rządu, ale też całej sfery politycznej, w tym samorządów, uda się tę wielką kwotę pieniędzy unijnych - 400 mld zł - wykorzystać jak najlepiej, tak aby pieniądze te stwarzały szansę na trwały rozwój gospodarczy Polski". Jak ocenił, to wymaga umiejętnych, odpowiedzialnych, ale też odważnych decyzji.
Komorowski powiedział, że za wielkie stojące przed Polską wyzwanie uznaje problem polityki prorodzinnej, mającej na celu przełamanie kryzysu demograficznego, który staje się "zmorą całej Europy i poważną barierą rozwojową dla Polski". Prezydent zachęcał też nowo powołanych ministrów do działań - poprzez rozwój gospodarczy - na rzecz zatrudnienia. "Bez tego nie ma ani dobrej rodziny, ani dobrej gospodarki, ani dobrej przyszłości przed całą ojczyzną" - podkreślił.
Premier Tusk przekonywał, że rekonstrukcja jego gabinetu musi służyć obywatelom. "Potrzebujemy dzisiaj w Polsce ludzi z nową energią, zdeterminowanych i wierzących w sens swoich działań" - przekonywał szef rządu.
Zdaniem szefa rządu, Polska ma zbudowane fundamenty swojego rozwoju. "Ojczyzna jest bezpieczna, państwo jest w dużym stopniu zreformowane, najwyższy czas, żeby ludzie, Polacy, polskie rodziny, zaczęli odczuwać te piękne zmiany 25-lecia, coraz bardziej we własnym domu i we własnej kieszeni" - powiedział premier.
Podkreślił, że jest przekonany, że "nowa konstrukcja rządu i nowi ludzie będą świetnie pracowali na rzecz wykorzystania europejskich możliwości i tego wspaniałego dziedzictwa 25-lecia na rzecz każdej polskiej rodziny". Zapewnił, że zdaje sobie sprawę z wyzwań stojących przed nową ekipą, także tych związanych z problemami demograficznymi Polski.
Premier zadeklarował, że nowi ministrowie wykorzystają wszystkie możliwości na rzecz każdej polskiej rodziny. "To jest wielkie zadanie także dla nowych ministrów" - podkreślił.
"Na szczęście mają oni swoje doświadczenia. Kiedy pan prezydent wspomniał o wyzwaniu demograficznym, od razu pomyślałem o paniach ministrach; pani Bieńkowska - trójka dzieci, pani Kluzik-Rostkowska - trójka dzieci i nowy rekordzista, pan minister Mateusz Szczurek - piątka dzieci. Pomyślałem, że to doświadczenie - to nie jest żart - ono pokazuje, że wrażliwość na problemy polskiej rodziny, na problem dzietności jest obecna z natury rzeczy w tej części naszej rządowej ekipy" - powiedział premier.
Tusk podziękował ministrom odchodzącym z rządu. Przyznał, że wzruszająca jest sytuacja, gdy "żegna się ludzi, z którymi współpracowało się dobrze i długo". Jak ocenił, "wszyscy bez wyjątku" odchodzący ministrowie "dobrze przysłużyli się ojczyźnie".
Premier wyraził też nadzieję, że ministrowie nie zawiodą zaufania prezydenta. "Jestem przekonany - ponieważ pan prezydent zna większość nowych ministrów - że to nie jest tylko zaufanie na kredyt, to jest zaufanie do ludzi, którzy potwierdzili całym swoim życiem, że Polska i dobrobyt jej obywateli, jest dla nich najważniejsza" - podkreślił szef rządu.(PAP)