Dzień Zaduszny dniem modlitwy za zmarłych
Dzień Zaduszny w zwyczaju Kościoła Powszechnego jest dniem modlitwy za zmarłych; za tych zmarłych, co do których osiągnięcia świętości czy zbawienia nie jesteśmy jeszcze pewni - powiedział redaktor naczelny tygodnika katolickiego „Idziemy” ks. Henryk Zieliński.
Dodał, że potocznie mówi się, iż jest to dzień pamięci szczególnie o tych, którzy przeżywają czyściec, czyli tych, którzy odeszli z tego świata pojednani z Bogiem, a być może nie zdążyli w swoim życiu zadośćuczynić za wszystkie swoje grzechy.
- Dlatego też w ich intencji - oprócz modlitwy - powinniśmy ofiarować odpust, który możemy uzyskać od 1 do 8 listopada, warto również ofiarować w ich intencji jakąś formę postu, umartwienia oraz wszelkie inne ofiary duchowe, które możemy przedstawić Bogu jako zadośćuczynienie za grzechy naszych bliźnich zmarłych, którzy nie są kanonizowani ani błogosławieni, i co do których szczęścia wiecznego mamy w tej chwili jakiekolwiek wątpliwości - podkreślił ks. Zieliński.
Zapytany, dlaczego w mniejszym stopniu w Kościele jest akcentowany Dzień Zaduszny niż uroczystość Wszystkich Świętych, ks. Zieliński powiedział:
- Nastąpiło pewne pomylenie pojęć, dlatego, że uroczystość Wszystkich Świętych jest jedną z największych uroczystości w Kościele katolickim. Wspominamy wtedy wszystkich świętych, począwszy od Matki Bożej aż po świętych żyjących dzisiaj, którzy są wyniesieni na ołtarze. Tak jakbyśmy skumulowali obchody wszystkich świętych jednego dnia.
Ks. Zieliński wyjaśnił jednocześnie, że ze względu no to, iż 1 listopada jest dniem wolnym od pracy „od zawsze”, natomiast 2 listopada jest wspomnieniem późniejszym, bo na cały Kościół zostało rozciągnięte dopiero przez papieża Benedykta XV w 1915 roku, wobec doświadczenia ogromu śmierci podczas Pierwszej Wojny Światowej, kiedy ludzie ginęli, umierali w okopach, czasem w straszliwych męczarniach, bez rozgrzeszenia i bez pojednania z Bogiem.
- Stąd też rozciągnięcie tego święta pamięci o zmarłych, którzy nawet grobów nie mają, bądź nie wiemy gdzie one są - podkreślił.
Zdaniem ks. Zielińskiego, ponieważ 1 listopada jest dniem wolnym od pracy, a 2 listopada nie jest, stąd też powstała praktyka - jeszcze przed Soborem Watykańskim II - że do nieszporów świętowano uroczystość Wszystkich Świętych w białym kolorze, bo to święto bardzo radosne.
- Natomiast według tradycji, po nieszporach rozpoczyna się już nowy dzień; nowy dzień w tradycji biblijnej, a także w tradycji żydowskiej zaczyna się zachodem słońca, a nie północą. A więc księża po odprawieniu mszy św. w uroczystość Wszystkich Świętych, odprawiali tego samego dnia nieszpory pokutne za zmarłych w kolorze fioletowym lub czarnym. Po nieszporach odbywała się procesja na cmentarz. Świętowanie Wszystkich Świętych i Dnia Zadusznych zostało skumulowane na jeden dzień. Dlatego, żeby Dzień Zaduszny nie przyćmił uroczystości Wszystkich Świętych rozdzielono je - wyjaśnił ks. Zieliński.
Dodał, że w związku z tym, że ludzie bardziej skupiają się na tym, co wymierne, fizyczne, m.in. zapalaniu świec na grobach, bo to jest pewien konkret, który bardziej wpisuje się w wyobraźnię ludzką niż liturgiczny obchód Wszystkich Świętych. - Stąd też zaczęła się taka praktyka, takie przekonanie, że Dzień Zaduszny przykrył radosną uroczystość Wszystkich Świętych, a więc je rozdzielono - zaznaczył ks. Henryk Zieliński.