Po akcji Greenpeace na PKiN większość zatrzymanych aktywistów wypuszczona
Czterech spośród 46 aktywistów Greenpeace zatrzymanych po czwartkowej akcji na Pałacu Kultury i Nauki nadal przebywa w komendach policji; pozostali po przesłuchaniach zostali zwolnieni do domów - poinformowała w piątek PAP Komenda Stołeczna Policji.
Czterej ekolodzy, wisząc na linach na PKiN od strony ulicy Marszałkowskiej, wywiesili transparent z napisem "Save the Arctic – free our activists" ("Chrońmy Arktykę – uwolnić naszych aktywistów"). Pozostali przebywali w pałacu. Po kilku godzinach wszystkich zatrzymała policja.
W stosunku do czterech zatrzymanych - jednego Polaka i trzech cudzoziemców - policja nadal gromadzi materiał dowodowy. Prawdopodobnie usłyszą oni zarzut naruszenia miru domowego, za co grozi kara grzywny, ograniczenia wolności lub do roku więzienia.
Kilka dni wcześniej policja zatrzymała 47 aktywistów Greenpeace, który weszli na dach resortu gospodarki i rozwiesili transparent. Postawiono im zarzuty; kilku Polaków zostało ukaranych grzywnami, natomiast sprawy wobec ekologów z zagranicy Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście odroczył.
Jak mówił PAP rzecznik Greenpeace Polska Jacek Winiarski członkowie tej organizacji chcieli zwrócić uwagę na to, że w trakcie odbywającego się w Warszawie szczytu klimatycznego rządy Polski, Australii, Japonii oraz Kanady reprezentują wyłącznie interesy korporacji węglowych i paliwowych, a nie obywateli. Ponadto ekolodzy domagają się oczyszczenia z zarzutów aktywistów Greenpeace, którym pomimo zwolnienia za kaucją, grożą nadal wysokie kary więzienia w Rosji za udział w pokojowym proteście przeciwko eksploatacji zasobów arktycznych. Chodzi o protest, który odbył się na Morzu Barentsa dwa miesiące temu.
Policjanci, z którymi rozmawiała w czwartek PAP, przyznają, że możliwość podejmowania takich akcji, jak wtargnięcie na PKiN wynika m.in. stąd, że aktywiści, którzy 18 listopada byli zatrzymani w związku z akcją na dachu ministerstwa, zostali przez sąd zwolnieni bez wymierzenia kary.
W ocenie rzecznika prasowego KGP insp. Mariusza Sokołowskiego takie decyzje sądu oznaczają, że cała praca policji, która zatrzymuje osoby łamiące prawo, pójdzie na marne.
"Bez względu na to, jakie cele im przyświecają, osoby, które łamią polskie prawo, są zatrzymywane. Jedni w trybie przyspieszonym są karani grzywnami, a inni na podstawie tego samego materiału dowodowego wychodzą na wolność, ponieważ sądy wyznaczają odległe terminy rozprawy. Nasuwa się pytanie, czy się wtedy stawią i kto ma ich szukać. Możemy się zastanawiać, czy praca policji nie poszła na marne. Podejrzewam, że w styczniu będziemy szukać wiatru w polu" - powiedział PAP Sokołowski.
Piątek jest ostatnim dniem COP19 - trwającej od 11 listopada w Warszawie konferencji klimatycznej ONZ. Uczestniczy w niej ponad 10 tys. osób z blisko 200 krajów. (PAP)