Beata Szydło nie będzie szefową komisji w Parlamencie Europejskim.
Była premier, w środowym (10.07.) głosowaniu nie została wybrana na stanowisko przewodniczącej komisji zatrudnienia i spraw socjalnych Parlamentu Europejskiego. Za jej kandydaturą było 21 posłów, 27 przeciw, a dwóch wstrzymało się od głosu.
Na wniosek socjalistów głosowanie było tajne. Według nieoficjalnych informacji PAP, przeciw kandydaturze Beaty Szydło głosowali przedstawiciele frakcji socjalistów, liberałów, Zieloni oraz lewicowa grupa GUE.
Zdaniem szefa frakcji EKR prof. Ryszarda Legutki (PiS) odrzucenie kandydatury Szydło to „odwet". - Duża część partii, grup politycznych, przede wszystkim socjaliści, jest w szoku po tym, co się stało na posiedzeniu Rady Europejskiej, że ten pakiet z Osaki padł, padł przede wszystkim za sprawą Europy Wschodniej i polskiego rządu. Mamy do czynienia z odwetem. Tu nie liczą się kompetencje ewentualnego przewodniczącego komisji zatrudnienia, bo nikt nie zakwestionował (kandydatury Szydło – PAP). Nie było żadnej uwagi krytycznej – powiedział dziennikarzom Legutko po głosowaniu. Europoseł odniósł się w ten sposób do sprzeciwu władz w Warszawie wobec kandydatury Fransa Timmermansa na przewodniczącego Komisji Europejskiej.
Z kolei europosłanka Beata Mazurek (PiS) wskazała, że za odrzucenie kandydatury Szydło odpowiada środowisko liberalno-lewicowe. - Za tym dzisiejszym głosowaniem stoi środowisko liberalno-lewicowe, które de facto krytykuje nas za nieprzyjmowanie imigrantów, krytykuje nas za to, że demokracja w Polsce zwyciężyła i rządzą ci, którzy rządzą. (...) Nie mogą się pogodzić z porażką (...), z tym, że Polska razem z V4 zablokowała zarówno Timmermansa, jak i (Manfreda) Webera – oceniła Mazurek.
Jej zdaniem bezprecedensowe jest to, że w głosowaniu tajnym, większości nie osiągnęła jedyna kandydatura. - Widocznie socjaliści i liberałowie bali się z otwartą przyłbicą zagłosować w świetle kamer i swoich kolegów i koleżanek przeciwko naszej kandydaturze – powiedziała.
Europoseł Ryszard Czarnecki (PiS) także nazywa tę decyzję aktem politycznej zemsty.
- Taka mała vendetta małych ludzi, którzy mają w ustach pełno demokracji, a jak dochodzi co do czego, tej demokracji nie przestrzegają. Ten lewicowo-liberalny establishment nie mógł się pogodzić z tym, że zablokowaliśmy pana Fransa Timmermansa, który cały czas atakował Polskę. No i nadarzyła się okazja do takiego rewanżu, zemsty, i to się stało - powiedział dziennikarzom w PE Czarnecki.