"Milenijna powódź" na Sardynii
18 ofiar śmiertelnych, nieznana liczba zaginionych, 2700 osób ewakuowanych - to bilans nawałnic i powodzi na Sardynii. W czasie doby spadło tam tyle deszczu, ile w ciągu pół roku. Sytuacja na włoskiej wyspie jest dramatyczna.
Rząd wprowadził we wtorek stan kryzysowy na Sardynii, by uruchomić fundusze na pomoc. Natychmiast wyasygnowano pierwszych 20 milionów euro.
"To narodowa tragedia" - powiedział premier Enrico Letta.
Żywioł, jaki przeszedł niemal nad całą wyspą nazwano "cyklonem Kleopatra". Meteorolodzy ostrzegają przed następnymi gwałtownymi ulewami i wichurami.
Przewodniczący władz regionu Ugo Cappellacci powiedział, że to "milenijna powódź". "To zdarzenie, jakie notuje się raz na tysiąc lat; o sile, która przewyższa wszelkie przewidywania" - stwierdził.
Wiele rejonów Sardynii tonie w potokach wody i błota. Dramatyczna sytuacja jest między innymi w okolicach Olbii na północy, gdzie żywioł uderzył ze szczególną siłą. Wielkie zniszczenia zanotowano także w rejonie miast Oristano na wschodzie i Ogliastra na zachodzie wyspy.
Zawaliło się kilka mostów. Na jednym z nich zginęły trzy osoby, których samochód przejeżdżał w chwili katastrofy.
Ludzie zginęli też w zalanych domach.
Trwa zakrojona na ogromną skalę akcja ratunkowa i poszukiwanie zaginionych. Nie wiadomo jednak, ile osób może znajdować się w zniszczonych domach, zalanych wodą i lawinami błotnymi.
Obrona Cywilna informuje, że niektóre wsie i miejscowości są wciąż odcięte od świata.
Obliczono, że w ciągu doby w niektórych miejscach spadło nawet 470 milimetrów wody, czyli tyle, ile w pół roku.
Transport drogowy, kolejowy i lotniczy jest częściowo sparaliżowany.
Nawałnice przeszły we wtorek również nad Kalabrią na południu Włoch, gdzie doszło do lokalnych podtopień. Gwałtowne burze przetoczyły się we wtorek nad Rzymem. (PAP)