Sejm odrzucił wniosek o wyrażenie wotum nieufności wobec ministra sprawiedliwości
Sejm odrzucił w środę wieczorem wniosek posłów klubu PO-KO o wyrażenie wotum nieufności wobec ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry.
Za wyrażeniem wotum nieufności Zbigniewowi Ziobrze głosowało: 177 posłów, 233 było przeciw, a 23 wstrzymało się od głosu. Ustawowa większość do potrzebna do wyrażenia wotum nieufności wynosi 231 głosów.
Wniosek w tej sprawie został złożony w Sejmie przez posłów PO-KO i opublikowany na stronie sejmowej w końcu stycznia. W poniedziałek sejmowa komisja sprawiedliwości i praw człowieka negatywnie zaopiniowała ten wniosek. Wnioskodawcy zarzucili ministrowi m.in. niedopełnianie obowiązków oraz przekraczanie uprawnień ws. afer SKOK oraz KNF, a także działanie zmierzające do wyprowadzenia Polski z UE. We wniosku podkreślono, że Zbigniew Ziobro pełniąc funkcję ministra sprawiedliwości osłabia pozycję resortu, w efekcie obniżając praworządność oraz poczucie bezpieczeństwa obywateli. Zdaniem wnioskodawców, sprawowanie przez Ziobrę funkcji ministra sprawiedliwości doprowadziło też do drastycznego spowolnienia funkcjonowania sądów, w szczególności sądów powszechnych.
Podczas rozpatrywania wniosku o wotum nieufności w obradach Izby uczestniczyli m.in. premier Mateusz Morawiecki, minister Ziobro i kierownictwo resortu sprawiedliwości.
Wniosek podczas debaty prezentowała wiceszefowa klubu PO-KO Kamila Gasiuk-Pihowicz. Posłanka zarzucała kierowanej przez Ziobrę prokuraturze upolitycznienie wyrażające się m.in. w braku wszczęcia przez nią śledztwa ws. nagrań z udziałem prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego i austriackiego biznesmena Geralda Birgfellnera.
- "Kasta stojąca ponad prawem" (...) to nie była ocena politycznej rzeczywistości, to był tak naprawdę pański polityczny plan, bo dzisiaj trudno oprzeć się wrażeniu, że stworzyliście system, w którym osoby ze środowiska PiS to są osoby, które tworzą kastę stojącą ponad prawem - mówiła wiceszefowa klubu PO-KO, zwracając się do ministra sprawiedliwości.
Zarzuciła też Ziobrze, że odpowiada za czystkę wśród prezesów sądów powszechnych, asystowanie przy atakach na niezależność Trybunału Konstytucyjnego oraz podważanie konstytucyjnie gwarantowanej sześcioletniej kadencji I prezes SN. - Te wszystkie działania zaowocowały tym, że zwykły obywatel będzie teraz dłużej czekał na wyrok, dłużej czekał na jakiekolwiek działania prokuratury - przekonywała Gasiuk-Pihowicz.
Działania ministra sprawiedliwości przyczyniły się też - jej zdaniem - do podważenia pozycji Polski na arenie międzynarodowej. - Byliśmy wzorem demokratycznych przemian, byliśmy przykładem podawanym innym krajom, a teraz jesteśmy wytykani, jako ci, którzy łamią unijne standardy, którzy wyłamują się z zachodnioeuropejskiej wspólnoty - podkreśliła posłanka.
W imieniu klubu PiS stanowisko w sprawie wniosku przedstawił wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki. - Czegoś tak żałosnego merytorycznie jeszcze w tej izbie nie widziałem - powiedział Jaki o wniosku PO-KO.
Wiceminister ocenił, że sądy w Polsce pracują sprawnie. - W ciągu trzech kwartałów 2018 r. sądy rejonowe rozpatrzyły niemal dwukrotnie więcej spraw dot. praw pracy niż przed rokiem. Wyraźna poprawa nastąpiła też w przypadku spraw karnych - mówił. Dodał, że czas trwania postępowań rozpatrywanych przez sądy okręgowe skrócił się o prawie trzy miesiące w stosunku do 2015 r.
Jego zdaniem wprowadzona przez rząd PiS reforma sprawiedliwości przyczyniła się do efektywniejszej pracy sędziów. - Średnia liczba załatwionych postępowań przypadających na sędziego w sądach okręgowych już wzrosła o 5 proc; w sprawach cywilnych już o 10 proc. w porównaniu do roku 2016 - wyliczał.
Jaki zwrócił uwagę, że zanim PiS doszedł do władzy nie było żadnego systemu losowego przydzielania spraw sędziom. - Teraz mamy wreszcie obiektywny system przydzielania spraw. Jak można czynić z tego zarzut - podkreślił.
Wiceminister sprawiedliwości przekonywał też, że "przez pierwsze dwa lata pracy MS wprowadziło więcej projektów ustaw niż rząd PO-PSL przez 8 lat rządów. - Teraz przestępczość pospolita spada, przestępczość kryminalna spada, mamy spadek w siedmiu największych kategoriach przestępstw, w tym bójki i pobicia o 13 proc., rozboje, wymuszenia 16 proc - wyliczał Jaki.
Według niego w Polsce rośnie poczucie bezpieczeństwa. - O prawie 25 proc. Polacy czują się bezpieczniej w stosunku do roku 2015 - dodał.
Z kolei poseł PO-KO Borys Budka stwierdził, że Zbigniew Ziobro jest jedynym ministrem w historii, za którego czasów wydłużyły się zarówno postępowania sądowe, jak i prokuratorskie. - Prosty przykład, średnie postępowanie w sądzie pierwszej instancji w 2011 r. - 2,4 miesiąca, w 2017 r. - 5,5 miesiąca. To jest prawdziwy obraz wymiaru sprawiedliwości - mówił Budka, były minister sprawiedliwości w rządzie PO-PSL.
Wskazywał, że w 2017 r. - jeśli chodzi o służbę więzienną - najwięcej było napadów na funkcjonariuszy na służbie, najwięcej bójek i pobić wśród osadzonych, najwięcej przypadków posiadania narkotyków i dopalaczy, najwięcej przypadków znęcania się. - Jesteście ministerstwem kłamstwa i propagandy - stwierdził.
- Za co się nie weźmiecie, to to zepsujecie. Zepsuliście ustawę o IPN, zepsuliście nasze relacje z Komisją Europejską. Zamiast reformy wymiaru sprawiedliwości, zastosowaliście leninowską zasadę "kadry są najważniejsze". Twarzą waszych reform jest prokurator Piotrowicz - mówił poseł PO.
Budka zarzucił też kierownictwu resortu sprawiedliwości, że "osiągnęło mistrzostwo w zamiataniu pod dywan afer". - Już nie sposób zliczyć: afera KNF, afera GetBack, afera PCK, afera taśmowa pana Kaczyńskiego - wymieniał Budka. - Tym powinna się zajmować prokuratura, ale zamiast tego stworzyliście system patologiczny - dodał.
- To, co pana najbardziej cechuje: osobista vendetta. Wykorzystuje pan prokuraturę do osobistej vendetty na światowej sławy kardiochirurgu, bo nie umie pan zrozumieć, że wszyscy jesteśmy równi wobec prawa, ale wszyscy jesteśmy równi wobec śmierci. I to jest pana największy wstyd. Obiecuję z tego miejsca: już nikt, nigdy przez tego pana skrzywdzony nie będzie. I to już się stanie w październiku - zwrócił się do Ziobry Budka.
Poseł Kukiz'15 Jerzy Jachnik zapowiedział, że będzie rekomendował posłom Kukiz'15 "przynajmniej wstrzymanie się od głosu". - Muszę powiedzieć, że w 30 procentach pana ministra Ziobro popieram, dlatego, że trzeba było "przeorać" wymiar sprawiedliwości, ale niestety po tym już nie zrobiono nic, czyli nie zbudowano go dla obywateli Polski - powiedział Jachnik.
Z kolei Krzysztof Paszyk (PSL-UED) zaznaczył, że ludowcy poprą wniosek. Paszyk przekonywał, że od czasu kiedy rządzi PiS, nastąpił wzrost liczby przestępstw przeciw życiu i zdrowiu, przeciw wolności sumienia i wyznania, wolności seksualnej, prawu autorskiemu i wzrost liczby przestępstw skarbowych.
- Panie ministrze Ziobro, w pana sprawie trzeba by było co tydzień składać wniosek o odwołanie, bo jest pan niestety złym ministrem (...) Rozumiem, że pana głowę zaprzątają dziś inne sprawy, bo to prokuratura pod pana rządami będzie decydować czy przesłuchać prezesa (Jarosława - PAP) Kaczyńskiego, by się ze swoich przewinień wytłumaczyć - powiedział Paszyk, zwracając się do Ziobry.
Mówił, że szef MS obejmował resort z zapowiedziami reformy wymiaru sprawiedliwości i pomocy Polakom. - Tylko panie ministrze, jeśli ma pan wybitą szybę w mieszkaniu czy domu, to wymienia się szybę, a nie używa do tego buldożera. A ja mam takie wrażenie, że buldożerem zdewastował pan większość instytucji wymiaru sprawiedliwości w tym państwie. A chcieliśmy rozmawiać o sędziach pokoju, o przyśpieszeniu postępowań w sądach, zmniejszeniu opłat sądowych - bo tego się Polacy domagają; oni oczekują zupełnie co innego niż tej pana demolki - powiedział Paszyk, zwracając się do ministra sprawiedliwości.
Szefowa Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer zarzuciła Ziobrze ręczne sterowanie prokuraturą i obsadzanie stanowisk swoimi ludźmi. - Ręcznie to można sterować żaluzjami względnie samochodem, ale nie należy ręcznie sterować prokuraturą, od której zależy bezpieczeństwo Polaków - mówiła w środę w Sejmie. - Nic nie pozostanie bez kary. Dziś stoi pan przed wysoką izbą, ale w przyszłości stanie pan przed Trybunałem Stanu - zapewniła.
Zarzuciła też ministrowi, że "z prokuratury uczynił w zasadzie prywatny folwark", sprawy między prokuraturami i prokuratorami są przesuwane, "żeby znaleźć takiego, który wyda odpowiednie decyzje", a te, które dotyczą PiS - jak sprawa spółki Srebrna lub PCK we Wrocławiu - są blokowane. - Patryk Jaki powiedział, że Polacy mogą czuć się bezpieczniej. Rzeczywiście jest pewna grupa Polaków, która może czuć się bezpieczniej albo nawet bezkarnie – należy do tych, co siedzą po prawej stronie tej sali - wskazała na posłów PiS.
- Pod przykrywką reformy wymiaru sprawiedliwości mamy tak naprawdę karuzelę kadrową; nowi pasażerowie zawsze należą do krewnych i znajomych Zbigniewa Ziobry lub jego zastępców - mówiła Lubnauer.
Zarzuciła Ziobrze także udział "w napaści na niezależne sądownictwo". "To również pan stoi za zamachem na Trybunał Konstytucyjny, KRS, Sąd Najwyższy i sądy powszechne" - wyliczała. Wskazała też na "zastraszanie niepokornych sędziów sprawami dyscyplinarnymi" i odwoływanie prezesów oraz wiceprezesów sądów, którzy "nie są odpowiednio dyspozycyjni".
Natomiast Ryszard Petru (Teraz!) wytknął Ziobrze, że za rządów PiS proces w sądzie rejonowym trwa średnio o półtora miesiąca dłużej, a sądach gospodarczych o miesiąc dłużej; rośnie liczba skarg na przewlekłość, która też powoduje upadek wielu firm.
Zarzucił, że wymiar sprawiedliwości wykazuje pobłażliwość wobec propagowania symboli rasistowskich, nawoływania do nienawiści, fizycznych aktów agresji wobec manifestujących; w sądownictwie dokonuje się czystek, wszczyna dyscyplinarki "wobec sędziów odważnych" i blokuje awans tym, którzy wykazują niezależność.
- Na czym polega prawdziwa zmiana w wymiarze sprawiedliwości? Po leninowsku – na wymianie kadr, podobnie jak za czasów pana prokuratora Piotrowicza - powiedział Petru.
- Zamiast wyjaśnić aferę SKOK, zatrzymujecie byłych urzędników, którzy tę aferę wykryli – dodał, przypominając zatrzymanie byłego wiceszefa KNF Wojciecha Kwaśniaka, który nadzorował kontrolę w SKOK Wołomin i został przed kilku laty napadnięty i ciężko pobity.
Po zakończeniu głosowania minister Ziobro powiedział dziennikarzom, że podczas debaty nad wnioskiem oczekiwał od opozycji czegoś więcej. - Czułem, że usłyszę jakieś ciekawe argumentu, a tu niestety zawsze to samo - taka zdarta płyta. Czegoś więcej bym oczekiwał od opozycji z aspiracjami, ale jak powiedziałem ta opozycja zdaje się ulegać magii pewnego mecenasa, który stał się pełnomocnikiem jednej osoby i daje się wodzić za nos, by nie powiedzieć robić w konia i nad tym ubolewam - mówił w rozmowie z dziennikarzami po zakończeniu głosowania Ziobro.
Pytany, czy nie pojawił się w trakcie dyskusji żaden argument ze strony opozycji, który oceniłby jako merytoryczny, szef MS odpowiedział, że pojawiały się też argumenty, które "miały stworzyć pozór prawdy, ale zawsze sprowadzały się do żonglowania faktami".(PAP)