Organizator Marszu Niepodległości nie zgodził się na zmianę trasy
Miasto apelowało do organizatora, by ten, ze względu na sąsiedztwo m.in. ambasady rosyjskiej, zmienił trasę przemarszu, ale się na to nie zgodził - powiedziała we wtorek dyrektor stołecznego biura bezpieczeństwa i zarządzania kryzysowego Ewa Gawor.
Gawor dodała, że współpraca z organizatorem była podczas zgromadzenia bardzo trudna, np. nie odbierał on telefonów.
Prezydent miasta Hanna Gronkiewicz-Waltz poinformowała, że marsz, który wyruszył w poniedziałek ok. godz. 15.40, został rozwiązany po godzinie. Policja o godz. 16.25 zwróciła się do miasta o rozważenie takiej możliwości; decyzja taka została podjęta o 16.42.
"Rozwiązaliśmy wtedy, kiedy policja stwierdziła, że może być eskalacja różnych wydarzeń" - dodała.
Gronkiewicz-Waltz zapowiedziała też, że tęcza, która została spalona na pl. Zbawiciela, stanie ponownie.
"Musimy się nauczyć szanowania cudzej wolności. Nie może być tak, że ktoś niszczy dobro publiczne, nawet jeśli uważa, że ono jest nie w tym miejscu i nie tak powinno wyglądać. Dlatego uważam, że powinniśmy to za każdym razem odnawiać. Dlatego, że jeżeli pozwolimy i ustąpimy przed chuligaństwem, niszczeniem, to znaczy, że ono z nami wygrało. Ja sobie nie pozwolę na to, żeby to wygrało, także ile razy trzeba będzie odbudowywać, tyle razy będziemy" - powiedziała. (PAP)