W Parlamencie Europejskim debata na temat kontrowersyjnych działań niemieckich Jugendamtów
W PE w Strasburgu odbyła się debata na temat kontrowersyjnych działań niemieckich Urzędów ds. Dzieci i Młodzieży (Jugendamtów) w sporach rodzinnych dotyczących dzieci.
Punktem wyjścia jest projekt rezolucji, który mówi o dyskryminowaniu w tych sporach rodziców, którzy nie są Niemcami.
W debacie wzięła udział unijna komisarz ds. sprawiedliwości Viera Jourova oraz kilkunastu europosłów, w tym kilku polskich. Projekt rezolucji powstał, bo do komisji petycji PE dotarło wiele skarg w sprawie dyskryminowania przez Jugendamty rodziców niebędących obywatelami niemieckimi. Europosłowie wzywają w nim do przeprowadzenia dokładnych kontroli procedur i praktyk stosowanych w niemieckim systemie prawa rodzinnego.
Europarlamentarzyści PiS skrytykowali podczas debaty działania niemieckiego urzędu. Ich zdaniem w sporach rodzinnych Jugendamt dyskryminuje tych rodziców, którzy nie są Niemcami.
Zdaniem Urszuli Krupy (PiS) urząd, który w założeniu miał dbać o dobro dzieci, w rzeczywistości działa często przeciwko dzieciom, odbierając je rodzicom, szczególnie obcokrajowcom z krajów Europy Środkowo-Wschodniej, bardzo często „z błahego lub wyimaginowanego powodu”.
„Wielu moich rodaków mieszka z rodzinami w Niemczech i wielokrotnie słyszymy skargi zrozpaczonych rodziców, którym Jugendamt odebrał dzieci, zakazując spotkań z rodzicami, nawet zakazując porozumiewać się w języku polskim. (…)Spory z Jugendamtami trwają latami” - zaznaczyła.
Kosma Złotowski (PiS) podkreślił, że działania niemieckich urzędów ds. dzieci i młodzieży wielokrotnie budziły oburzenie opinii publicznej w Polsce, ale problem jest dużo szerszy i dotyczy wszystkich państw UE, których obywatele zetknęli się z tą instytucją. „Bezprawne, a legalne niestety w świetle niemieckiego prawa odbieranie dzieci czy zakazywanie używania języka ojczystego w kontaktach z rodzicami to częste praktyki Jugendamtów. W Polsce mamy jak najgorsze historyczne skojarzenia z tego typu działaniami" - oświadczył.
Złotowski przypomniał, że we wtorek kanclerz Niemiec Angela Merkel mówiła w PE w Strasburgu, że narodowe egoizmy stoją w sprzeczności z wartościami europejskimi. „Nie przeszkadza jednak jej to, że niemieccy urzędnicy faworyzują niemieckojęzycznych rodziców i dyskryminują obywateli innych państw w rodzinach mieszanych” – wskazał. Dodał, że ma nadzieję, iż PE i KE nie zabraknie determinacji, aby stanąć po stronie m.in. polskich rodziców.
Podobnego zdania jest Beata Gosiewska (PiS), która podczas debaty pytała – jak mówiła, „w imieniu tysięcy pokrzywdzonych polskich rodziców" – kiedy zostaną zlikwidowane Jugendamty, a w ich miejsce utworzony zostanie urząd wspierający rodziców w wychowywaniu dzieci. Już po debacie powiedziała dziennikarzom, że zaproponowała, aby polskie placówki dyplomatyczne zapewniły wsparcie prawne mecenasów, którzy będą mogli reprezentować polskich rodziców w różnych krajach. "Ten pomysł spotkał się z uznaniem ministerstwa sprawiedliwości. Mam nadzieję, że wkrótce polscy rodzice otrzymają to wsparcie prawne” – dodała.
Inne zdanie podczas debaty wyraziła Julia Pitera (PO). Według niej sprawa ma charakter "polityczny". Jak oceniła, temat Jugendamtów regularnie powraca, stając się narzędziem w walce politycznej, zasiewa niepokój i podważa zaufanie w ramach wspólnoty.
Europosłanka PO podkreśliła podczas debaty, że komisja petycji PE w toku prac zazwyczaj dysponowała jedynie relacją autora skargi. „Do większości petycji nie było dołączonego wyroku, pomimo - a może właśnie dlatego - że wyrok sądu jest jedynym pełnym źródłem wiedzy o problemie - opiera się na zeznaniach obojga rodziców, dzieci i świadków” - powiedziała.
Jak mówiła, skierowała do Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu zapytanie, ilu spośród 62 autorów petycji, którzy złożyli skargę do Trybunału, nie było Niemcami. „Uzyskałam odpowiedź, że tylko siedemnastu skargę taką złożyło i że wszystkie te skargi zostały uznane za niedopuszczalne” - zaznaczyła.
Pitera przypomniała też m.in., że w 2011 r. w trakcie misji do Niemiec członkowie komisji nie stwierdzili nieprawidłowości związanych z tamtejszym Urzędem ds. Dzieci i Młodzieży. „Tymczasem temat regularnie powraca, stając się podobnie jak +histeria antyszczepionkowa+ narzędziem w walce politycznej, zwłaszcza w okresach przedwyborczych” - podkreśliła.
Zdaniem europosłanki temat ten „zasiewa niepokój i podważa nie tylko zaufanie do władzy, ale i wzajemne zaufanie w ramach wspólnoty europejskiej”. „Ten aspekt powinien zwrócić naszą szczególną uwagę” - przekonywała.
Na pytanie europosła PiS Kosmy Złotowskiego skierowane do niej, czy uważa działanie Jugendamtów za prawidłowe, a zarzuty w stosunku do Urzędu za „wyimaginowane”, Pitera odparła, że "każdy polityk powinien opierać się na faktach i dokumentach”. „Nie na doniesieniach prasowych, często opartych na emocjach jednej osoby, która czuje się skrzywdzona” - dodała.
„Również w Polsce wydziały opieki społecznej o podobnej strukturze jak Jugendamty też czasem nie dopilnowują swoich obowiązków” - podsumowała europosłanka PO.
Europoseł partii Wolność Dobromir Sośnierz podkreślił, że nie może być tak, "żeby w imię dobra dziecka jacyś urzędnicy mogli ingerować we władzę rodzicielską”. „Jedynie popełnienie czynu karalnego, jedynie popełnienie poważnego przestępstwa może upoważniać do zabierania dzieci, a nie dobro dziecka, bo dobro dziecka każdy może rozumieć inaczej” - przekonywał. Jego zdaniem problemem jest to, że budowane są państwa totalne, które „nie uznają innej władzy poza własną” i dlatego „walczą z władzą rodzicielską”.
W debacie wypowiedziało się też kilku zagranicznych europosłów, większość z nich krytycznie na temat działań niemieckich urzędów.
Europoseł Sean Kelly (EPL) ocenił, że zarzuty wobec działań Jugendamtów należy traktować „bardzo poważnie”. Zaznaczył jednak, że podczas wizyt w Niemczech komisja PE nie wykryła problemów systemowych. „Jednakże jeśli pojawiają się obawy wśród rodziców, to trzeba rodziców zapewnić, że wszystko jest w porządku” - dodał. Jego zdaniem potrzeba więcej dowodów, aby ustalić, czy w Jugendamtach mamy do czynienia z dyskryminacją.
Według europosła socjalistów Andrejsa Mamikinsa Komisja Europejska „musi kontrolować stale działalność Jugendamtów”. „Musimy korzystać z protokołów dwustronnych, musimy także angażować dyplomację państw członkowskich, abyśmy w żaden sposób nie kwestionowali tutaj dobra dzieci" - apelował.
Ivan Jakovczić z ALDE podkreślił, że jego grupa jest „mocno zaniepokojona funkcjonowaniem Jugendamtów”. Zaznaczył, że dbałość o prawa dzieci powinna być priorytetem Unii Europejskiej. „Oczekuję od Komisji Europejskiej, że ta poprosi Radę (UE) o zharmonizowanie struktur prawnych w UE, ażeby dyskryminowanie dzieci i rodziców było niemożliwe” - powiedział.
Włoska europosłanka Eleonora Evi (EFDD) przypomniała, że komisja petycji przedstawiła zalecenia dla rządu niemieckiego w sprawie Jugendamtów, lecz nie ma żadnych konsekwencji tych zaleceń. „Widzimy, że rząd niemiecki nie wspierał nas; także widzieliśmy niestety, że KE podchodziła do tego tematu w sposób bardzo formalny i dość powierzchowny, a przecież widzimy, że jest jakiś problem, jeżeli chodzi o prawo rodziny w Niemczech” - powiedziała. Wyraziła też nadzieję, że czwartkowy projekt rezolucji sprawi, że działania podejmą zarówno Komisja Europejska, jak i państwa członkowskie.
Na koniec głos w imieniu Komisji Europejskiej zabrała unijna komisarz ds. sprawiedliwości. Zapowiedziała, że KE przyjrzy się problemowi w związku ze składanymi przez rodziców skargami na działania niemieckiego Urzędu ds. Dzieci i Młodzieży i będzie starała się zaproponować jego rozwiązanie.
"Jestem świadoma liczby skarg, które wpłynęły do komisji petycji Parlamentu Europejskiego. Będę starała się znaleźć ścieżkę prawną, by zająć się tym problemem i zaproponować jakieś rozwiązania. Oczywiście w pełni muszę szanować podział kompetencji ustanowiony w prawie pierwotnym. (...) Prawo rodzinne, obszar bardzo wrażliwy, jest w gestii państw członkowskich. Unia Europejska ma tutaj bardzo ograniczone możliwości działania" – powiedziała komisarz.
Jourova zaznaczyła też, że sądy krajowe są najlepszym miejscem oceny tego, na czym polega dobro dziecka w każdym indywidualnym przypadku. "Jeśli zaś chodzi o uprawnienia Unii Europejskiej, chcę wyjaśnić raz jeszcze – jesteśmy ograniczeni tylko do wspólnych reguł w zakresie jurysdykcji i wykonywania wyroków w różnych państwach członkowskich" – wskazała.
Głosowanie nad projektem rezolucji odbędzie się na sesji plenarnej pod koniec listopada.
Ze Strasburga Łukasz Osiński i Agnieszka Ziemska (PAP)