Poseł Wipler: zostałem pobity przez policjantów; inna wersja policji
Poseł niezrzeszony Przemysław Wipler napisał w środę rano na Twitterze, że został "brutalnie pobity przez policję". Z kolei według policji, która interweniowała w nocy przed klubem na ul. Mazowieckiej, mężczyzna zachowywał się agresywnie, wulgarnie, chciał wydawać policjantom polecenia.
"Wciąż jestem w szpitalu. Tomografia, RTG, seria innych badań. Nie mam telefonu. Zostałem brutalnie pobity przez policję, czytam jej wersję..." - napisał rano Wipler na portalu społecznościowym.
Dodał, że ma "obrażenia klatki piersiowej, szyi, głowy i nie tylko". "Oddałem krew, poproszę o monitoring" - podkreślił.
Jak powiedział PAP rzecznik stołecznej policji Mariusz Mrozek, ok. godz. 4 policjanci zostali wezwani na ul. Mazowiecką, gdzie miało się bić kilka osób. Patrol nie natrafił na bójkę, zastał natomiast dwóch nietrzeźwych mężczyzn. Gdy ich legitymowano, do policjantów podszedł inny mężczyzna. Zaczął im ubliżać, wygrażać, jednego z nich szarpał i kopał, uszkodził mu mundur. Policjanci obezwładnili napastnika używając siły i gazu pieprzowego. Został odwieziony do izby wytrzeźwień.
Jak powiedział Mrozek, kiedy przez radio podawano dane mężczyzny, jeden z policjantów zorientował się, że może chodzić o parlamentarzystę. Zostało to potwierdzone. "Ten mężczyzna nie przedstawiał się, nie mówił, że jest posłem, nie mówił, że ma immunitet i nie miał przy sobie legitymacji poselskiej" - zaznaczył Mrozek. Poseł trafił na komisariat, został poproszony o poddanie się badaniu alkomatem, ale odmówił.
Pomocy posłowi udzieliło pogotowie. Został przewieziony do szpitala.
"Policja zabezpiecza monitoring z klubu, przed którym doszło do zdarzenia. Będziemy sprawdzać, czy nie nagrały go inne kamery w okolicy. Będziemy przesłuchiwać świadków interwencji" - powiedział Mrozek.
Zapowiedział, że cała dokumentacja zostanie przekazana do prokuratury. To do niej należy decyzja o dalszych czynnościach, w tym np. czy wystąpić o uchylenie immunitetu.
Na Twitterze Wipler zaprzeczył informacjom policji. "To kompletna nieprawda. Mam nadzieję, że jest monitoring na Mazowieckiej" - zaznaczył były poseł PiS, szef stowarzyszenia "Republikanie".
Dodał, że "zanim oddano mu torbę z iPadem, bez telefonu, wypuszczono do mediów tekst z policyjną wersją zdarzeń, gdy nie mógł nic zrobić". (PAP)