Prokuratura ma się ponownie zająć niewpuszczeniem do Sejmu uczestniczek czarnego protestu
Sąd Rejonowy dla Warszawy Śródmieścia uchylił postanowienie Prokuratury Okręgowej w Warszawie, która umorzyła śledztwo dotyczące niewpuszczenia do Sejmu przedstawicielek tzw. czarnego protestu. Sprawa wraca do prokuratury.
Sędzia Agnieszka Modzelewska zajęła się we wtorek wydarzeniami z 6 października 2016 roku. Tego dnia w Sejmie odbywała się debata nad projektem ustawy mającej wprowadzić całkowity zakaz aborcji. Na posiedzenie chciało wejść około 20 kobiet.
"Chciałam posłuchać, co posłowie mówią na ten temat. Byłam przerażona, jakiego języka używają. Poruszano problem, który dotyczy mnie i wszystkich kobiet. Chciałam od razu wiedzieć, jakie są wnioski" – powiedziała PAP Klaudia Lewandowska, jedna z tych kobiet.
Biuro przepustek wpuściło do Sejmu tylko pięć kobiet reprezentujących tzw. czarny protest. "Uważam, że w tym przypadku emocje są tak duże, że tutaj mojej zgody nie będzie" - mówił wtedy marszałek Sejmu Marek Kuchciński.
Organizacja Watchdog Polska w imieniu kobiet złożyła zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez marszałka Kuchcińskiego. Miałoby dotyczyć przekroczenia uprawnień i nieudostępnienia informacji publicznej, czyli naruszenia praw zagwarantowanych ustawowo i konstytucyjnie.
"Prokuratura odmówiła wszczęcia postępowania w tej sprawie, uznając, że marszałek Sejmu naruszył swoją decyzją jedynie przepisy porządkowe. Złożyliśmy zażalenie do sądu, który je uwzględnił" – poinformował Szymon Osowski z Watchdog Polska.
Sprawa wróciła do prokuratury. Przesłuchano dodatkowych świadków, w tym przedstawicielki "czarnego protestu", marszałka Kuchcińskiego, szefa Kancelarii Sejmu, ówczesnego szefa Straży Marszałkowskiej, pracowników Kancelarii Sejmu i pracownika działu przepustek.
"Prokuratura Okręgowa w Warszawie umorzyła śledztwo wobec braku znamion czynu zabronionego" – powiedział rzecznik Prokuratury Okręgowej prok. Łukasz Łapczyński.
"W oparciu o zeznania świadków oraz uzyskaną dokumentację ustalono, że przyczyną, dla której osoby nie zostały wpuszczone na galerię sejmową, było niedotrzymanie 24-godzinnego terminu zgłoszenia. Ponadto kluczowe znaczenia miała kwestia ograniczonej pojemności galerii sejmowej oraz fakt, iż tego dnia na teren Sejmu wpuszczane były grupy zwiedzające. Względy bezpieczeństwa nakazywały zatem ograniczenie liczby osób starających się o wejście na galerię sejmową ponad te, które już dysponowały wydanymi przepustkami. W tym dniu wydano ich ponad 1000" – tłumaczy Łapczyński.
Prokuratura poinformowała również, że konstytucyjne prawo wstępu na posiedzenia Sejmu nie ma "charakteru absolutnego i doznaje ograniczeń" ze względu m.in. na ochronę porządku publicznego i bezpieczeństwa.
Przedstawicielki "czarnego protestu" złożyły do Sądu Rejonowego dla Warszawy Śródmieścia zażalenie na umorzenie śledztwa. Sędzia Agnieszka Modzelewska zdecydowała we wtorek, że prokurator będzie musiał podjąć śledztwo na nowo i przeprowadzić kolejne dowody. Jeżeli podtrzyma decyzję o umorzeniu, kobietom będzie przysługiwało prawo skierowania do sądu prywatnego aktu oskarżenia.(PAP)