Wichura sparaliżowała transport w Wielkiej Brytanii
W wyniku silnego huraganu co najmniej 40 tys. domów w płd. Anglii zostało w poniedziałek odciętych od prądu, z czego 7 tys. w Bristolu i Bath. Wiele dróg jest nieprzejezdnych, ruch pociągów wstrzymano na niektórych trasach. Zawieszono połączenia promowe.
Huragan św. Judy (od Judy Tadeusza patrona spraw beznadziejnych, którego święto przypada w poniedziałek) powalił liczne drzewa, wymusił odwołanie około 130 lotów na lotnisku Heathrow i zawieszenie połączeń promowych na Morzu Irlandzkim i w kanale La Manche. Do odwołania zamknięto port w Dover.
Drugie lotnisko pod Londynem, Stansted, skąd do Polski lata m. in. Ryanair, jest czynne, ale w poniedziałek rano nie można było do niego dojechać pociągiem Stansted Express. Z kolei na lotnisku Gatwick odwołano siedem lotów. Także i tam nie można było dojechać pociągiem.
W niektórych miejscowościach obfite opady spowodowały podtopienia gruntu. Agencja ochrony środowiska w Anglii i Walii wystosowała 17 ostrzeżeń przeciwpowodziowych.
Największe szkody odnotowano w Kornwalii i hrabstwach Dorset, Hampshire i Sussex. Dwie osoby zmarły – jedna utonęła, a drugiej nie zdołano odratować. W Londynie do godziny 10 czasu lokalnego wstrzymano ruch pociągów podmiejskich.
Największą siłę wiatru w porywach do 99 mil na godzinę (ok. 160 km/godz.) odnotowano w punkcie Needles w zatoce Alum na wyspie Wight, będącej znaną atrakcją turystyczną. W południowo-zachodniej i południowej Anglii siła wiatru dochodziła do 70 mil na godzinę (ok. 112 km/godz).
W Londynie zakłócenia wystąpiły na sześciu liniach metra, a wiele firm odwołało spotkania biznesowe, polecając pracownikom, by pracowali z domu. W zastępstwie osobistych spotkań organizowano telekonferencje.
Ogólnie wichura wywołała mniejsze szkody materialne niż tzw. Wielki Sztorm z 1987 r. Sztormowa pogoda ma się przemieścić nad Morze Północne. (PAP)