Poznań/Sąd ograniczył prawa rodzicielskie podejrzanemu o spowodowanie katastrofy kamienicy na Dębcu
Poznański sąd ograniczył w piątek prawa rodzicielskie Tomaszowi J. podejrzanemu o spowodowanie katastrofy kamienicy na poznańskim Dębcu i zabójstwo żony. Sąd zdecydował, że opiekę nad synem podejrzanego - Kacprem, obejmie tymczasowo ciotka chłopca.
Informację o ograniczeniu władzy rodzicielskiej Tomaszowi J. podała w piątek mediom wiceprezes Sądu Rejonowego Poznań Nowe Miasto i Wilda w Poznaniu sędzia Barbara Dolata.
Sędzia, ze względu na to, że posiedzenie w sprawie ustanowienia opieki i umieszczenia chłopca w rodzinie zastępczej toczy się z wyłączeniem jawności, nie chciała informować o decyzji sądu, dotyczącej wydanego w piątek postanowienia zabezpieczającego - tzn. ustanowienia opieki na czas prawomocnego orzeczenia w tej sprawie.
O opiekę nad kilkunastoletnim Kacprem przed poznańskim sądem walczy rodzina chłopca. Chłopcem chcą się zająć zarówno jego dziadkowie – rodzice Tomasza J., jak i siostra jego matki.
Strony nie chciały komentować w mediach postanowienia sądu. Informację o tym, że Kacprem zajmie się jego ciotka - potwierdziła PAP osoba zbliżona do sprawy.
4 marca wskutek wybuchu gazu zawaliła się część kamienicy na poznańskim Dębcu. W ruinach budynku odnaleziono ciała pięciu osób, w tym matki Kacpra – Beaty.
Pod koniec marca ojciec chłopca - Tomasz J. - usłyszał zarzut zabójstwa żony, znieważenia jej zwłok i spowodowania częściowego zawalenia budynku mieszkalnego. Podczas przesłuchania mężczyzna nie przyznał się do zarzucanych mu czynów i skorzystał z prawa do odmowy składania wyjaśnień. 29 marca poznański sąd rejonowy zdecydował o zastosowaniu wobec niego tymczasowego aresztu. Podejrzanemu grozi dożywocie.
Kiedy doszło do katastrofy kamienicy na Dębcu, chłopca nie było w domu. W styczniu Kacper uległ wypadkowi samochodowemu; podróżował wtedy autem wraz z ojcem. Tomaszowi J. w wyniku zdarzenia nic się nie stało, natomiast chłopiec od momentu wypadku przebywa w szpitalu.
Media podają, że do tego zdarzenia doszło krótko po tym, jak żona Tomasz J. oświadczyła mężowi, że od niego odchodzi. Beata J. miała zacząć oskarżać męża; mówić, że z zemsty próbował zabić ich syna. Po tym zdarzeniu kobieta miała zerwać kontakt z mężem.
Po jakimś czasie Beata J. zaczęła spotykać się z innym mężczyzną. Według nieoficjalnych informacji, to właśnie zazdrość o żonę miała być powodem morderstwa. Media wskazują, że Tomasz J. przyjechał niespodziewanie do Poznania już w sobotę - w niedzielę rano kobieta planowała wyjechać za granicę. Wtedy doszło do katastrofy kamienicy. (PAP)