Kopcińska: nie było propozycji, ani decyzji, żeby usunąć protestujących z Sejmu
Nie było z naszej strony propozycji, ani decyzji, żeby przed rozpoczynającym się w piątek posiedzeniem Zgromadzenia Parlamentarnego NATO usunąć z Sejmu protestujące osoby niepełnosprawne i ich opiekunów - powiedziała w poniedziałek rzeczniczka rządu Joanna Kopcińska.
Pod koniec tego tygodnia (25-28 maja) w Sejmie odbędzie się wiosenna sesja Zgromadzenia Parlamentarnego NATO z udziałem kilkuset parlamentarzystów z państw członkowskich Sojuszu Północnoatlantyckiego, a także delegatów z krajów stowarzyszonych i obserwatorów.
W Sejmie od 18 kwietnia trwa jednak protest osób niepełnosprawnych i ich opiekunów. Kopcińska zapewniła w TVP Info, że sesja Zgromadzenia Parlamentarnego NATO odbędzie się na Wiejskiej. "To jest ważne spotkanie, odbędzie się w Sejmie. Jesteśmy na to przygotowani. Absolutnie potępiam te głosy, które straszyły osoby protestujące, że będą włączone jakieś alarmy. To jest absolutna nieprawda" - powiedziała.
Dodała, że ze strony rządzących nie było propozycji, ani decyzji, żeby uczestników protestu usunąć z Sejmu.
Kopcińska podkreśliła, że rząd premiera Mateusza Morawieckiego - jako pierwszy w historii - zaproponował pakiet konkretnych rozwiązań dla osób niepełnosprawnych. "To są rozwiązania, które proponują zmianę systemu - od systemu orzekania, przez przekierowanie środków finansowych i pokonanie barier architektonicznych. To wszystko staje się faktem" - dodała Kopcińska.
Przekonywała, że tego typu zmiany nie wykluczają żadnej z grup osób niepełnosprawnych, więc są zgodne Kartą Osób Niepełnosprawnych i konstytucją. "Nie może nikt, a zwłaszcza rząd, dzielić niepełnosprawnego 27-latka na wózku i tego niepełnosprawnego (...), który stał się osobą niepełnosprawną w swoim dorosłym życiu, bo np. uległ wypadkowi komunikacyjnemu" - zaznaczyła Kopcińska.
Po raz kolejny zaprosiła protestujących do dialogu. "Tu potrzeba dobrej woli dwóch stron. Rząd przedstawił konkretne propozycje, to są rewolucyjne propozycje, bo takich nie było. Być może potrzeba usiąść do szczegółów tych projektów, które przedstawiliśmy. Ja bardzo proszę, żeby te emocje powstrzymać" - zaapelowała rzeczniczka rządu.
Protest opiekunów osób niepełnosprawnych i ich podopiecznych trwa od 18 kwietnia. W tym czasie odwiedził ich w Sejmie m.in. prezydent Andrzej Duda, premier Mateusz Morawiecki oraz kilkukrotnie szefowa MRPiPS Elżbieta Rafalska.
Protestujący zgłaszali dwa postulaty - zrównania renty socjalnej z minimalną rentą z tytułu niezdolności do pracy oraz wprowadzenia dodatku "na życie", zwanego też "rehabilitacyjnym" dla osób niepełnosprawnych niezdolnych do samodzielnej egzystencji po ukończeniu 18. roku życia w kwocie 500 złotych miesięcznie; zaproponowali, by dodatek był wprowadzany krocząco: od września 2018 r. 250 zł, od stycznia 2019 roku – dodatkowo 125 zł i od stycznia 2020 r. również 125 zł.
Protestujący uważają, że dotychczas zrealizowano jeden z ich postulatów. Chodzi o podniesienie renty socjalnej do 100 proc. kwoty najniższej renty z tytułu całkowitej niezdolności do pracy. Zgodnie z ustawą, którą podpisał w poniedziałek prezydent, renta socjalna wzrośnie z 865,03 zł do 1029,80 zł.
Prezydent podpisał również ustawę wprowadzającą szczególne uprawnienia w dostępie do świadczeń opieki zdrowotnej, usług farmaceutycznych i wyrobów medycznych dla osób ze znacznym stopniem niepełnosprawności. Zdaniem autorów ustawy (posłowie PiS) spełnia ona jeden z postulatów protestujących w Sejmie i przyniesie gospodarstwom z osobą niepełnosprawną miesięcznie około 520 zł oszczędności. Innego zdania są protestujący, którzy uważają, że ustawa to "wydmuszka" i nie realizuje ich żądań w sprawie dodatku. (PAP)