Chiny pod lupą ONZ-owskiej Rady Praw Człowieka
Sytuacja w dziedzinie praw człowieka w Chinach znalazła się we wtorek pod lupą w ONZ po raz pierwszy od czasu, gdy Xi Jinping został prezydentem Chińskiej Republiki Ludowej; Zachód krytykuje Pekin za aresztowania dysydentów, blokowanie internetu, za Tybet.
Kilka godzin przed posiedzeniem w Genewie ONZ-owskiej Rady Praw Człowieka aktywiści tybetańscy otoczyli budynek i rozwinęli transparent głoszący, że Chiny nie przestrzegają praw człowieka w Tybecie, i nawołujący, by ONZ ujął się za Tybetem.
W Pekinie rzeczniczka ministerstwa spraw zagranicznych Hua Chunying powiedziała, że Chiny są gotowe współpracować z innymi państwami w sferze praw człowieka, póki będzie się to odbywać w duchu wzajemnego poszanowania. "Lecz zdecydowanie przeciwstawiamy się tendencyjnej i złośliwej krytyce" - powiedziała, nawiązując do protestu tybetańskich aktywistów.
Na sesji Rady delegacje zachodnie wyrażały głębokie zaniepokojenie stanem praw człowieka w Chinach.
Zdaniem australijskiej charge d'affaires Ruth Stone Chiny powinny na stałe uchylić restrykcje w dostępie do terenów mniejszości, w tym dla dyplomatów, obrońców praw człowieka i dziennikarzy. Niemiecki ambasador Hanns Schumacher wzywał władze chińskie do zapewnienia wolności słowa, w tym w internecie, i do dalszego reformowania systemu sprawiedliwości, zwłaszcza do odstąpienia od reedukacji więźniów w obozach pracy. Schumacher zaapelował też o zredukowanie liczby przestępstw zagrożonych karą śmierci, publikowanie danych o wyrokach śmierci i egzekucjach i o publiczną debatę na temat wprowadzenia moratorium na karę śmierci.
Cytowany przez agencję Reuters chiński dyplomata powiedział w Genewie, że władze w Pekinie zdecydowały się na utrzymanie kary śmierci, lecz ściśle kontrolują jej stosowanie.
Chiński specjalny wysłannik Wu Hailong, który stoi na czele chińskiej delegacji w Genewie, nie nawiązał do protestu tybetańskiego, niemniej powiedział na posiedzeniu Rady, że mniejszości etniczne w Chinach cieszą się pełnią praw człowieka.
Chiny są krytykowane przez Zachód za represje kulturowe i religijne wobec mniejszości etnicznych, w tym Tybetańczyków czy muzułmańskich Ujgurów.
"Musimy utrzymać równowagę między reformami, rozwojem i stabilnością" - powiedział Wu, zaznaczając, że priorytetem jest zredukowanie biedy.
"Niemal 100 mln ludzi żyje w biedzie, niektórzy nie mają nawet dość jedzenia i ubrań. Mówi się, że głodny tłum to gniewny tłum. Powstaną wielkie problemy, gdy nie będziemy w stanie nakarmić głodnych" - oświadczył przedstawiciel Chin, których ludność liczy ok. 1,3 mld. (PAP)