Pierwsza rozprawa ogólna komisji weryfikacyjnej; 10 tys. zł grzywny dla Gronkiewicz-Waltz
Rada miasta nie zajmowała się procesem reprywatyzacji - oświadczył przewodnicząca Rady Warszawy Ewa Malinowska-Grupińska przed komisją weryfikacyjną. Komisja ukarała we wtorek prezydent Warszawy Hannę Gronkiewicz-Waltz grzywną 10 tys. zł za niestawiennictwo.
Malinowska-Grupińska przyznała też, że były nieprawidłowości w procesie reprywatyzacji w Warszawie. "Dzisiaj na pewno uważam, że były nieprawidłowości, bo to jest po prostu fakt" - dodała. Według niej sprawę reprywatyzacji da się rozwiązać tylko przez uchwalenie ustawy reprywatyzacyjnej.
Komisja weryfikacyjna przeprowadziła we wtorek pierwszą rozprawę na tzw. zasadach "ogólnych"; taką możliwość wniosła nowelizacja przepisów o komisji weryfikacyjnej. Komisja przeprowadza takie postępowanie, aby wyjaśnić nieprawidłowości lub uchybienia w działaniach organów i osób, które uczestniczyły w wydawaniu decyzji reprywatyzacyjnych.
Przed komisją stawiła się przewodnicząca Rady Warszawy, nie przyszła Gronkiewicz-Waltz, która została wezwana jako świadek. Prezydent stolicy oświadczyła, że komisja raz wzywa ją osobiście jako świadka, a raz jako stronę prezydenta Warszawy; podkreśliła, że prawo mówi jasno, że nie można łączyć roli świadka z rolą organu, czy strony.
O ukaranie Gronkiewicz-Waltz wnioskował przewodniczący komisji Patryk Jaki. Za nałożeniem grzywny było 5 członków komisji, 1 był przeciw, a 3 wstrzymało się od głosu.
"Uważam, że pani prezydent, co jest niepodważalne, posiada unikalną wiedzę, która nie jest jej wiedzą prywatną, tylko jest wiedzą publiczną, posiada wiedzę, którą zdobyła jako urzędnik publiczny na temat procesu reprywatyzacji (...). Chociażby dlatego, że przez dłuższy okres sprawowania swojej funkcji osobiście sprawowała nadzór nad Jakubem R. (b. wiceszef Biura Gospodarki Nieruchomościami, obecnie przebywa w areszcie - PAP)" - argumentował Jaki.
Przeciwko ukaraniu prezydent stolicy był Robert Kropiwnicki (PO), który zwrócił uwagę, że Jaki zaproponował grzywnę w maksymalnej wysokości 10 tys. zł. Poseł argumentował, że w poniedziałek Gronkiewicz-Waltz przesłała do komisji pismo z dwiema opiniami profesorów prawa, które "wyraźnie potwierdzają, że nie ma możliwości przesłuchiwania piastuna funkcji prezydenta Warszawy w charakterze świadka w jakimkolwiek postępowaniu".
Nowelizacja ustawy o komisji przewiduje zwiększenie kar grzywny do 10 tys. zł za pierwsze niestawiennictwo przed komisję weryfikacyjną i do 30 tys. zł za kolejne, a także możliwość zatrzymania i doprowadzenia na rozprawy świadków decyzją prokuratora okręgowego.
Jako jedyna we wtorek zeznawała Malinowska-Grupińska, która mówiła, że rada miasta "nie ma prawa zajmować się sprawami dotyczących postępowań administracyjnych". "Rada nie ma takich uprawnień" - podkreśliła.
Kiedy Jaki wymienił adresy działek, którymi radni się zajmowali, przyznała, że podczas obrad rady miasta "omawiane były sprawy reprywatyzacyjne", ale - dodała - "nie zajmowaliśmy się procesem reprywatyzacyjnym". "Uważam, że byłoby to groźne, żeby radni mieszali się w takie sprawy" - mówiła.
Szef komisji pytał także, ile razy Gronkiewicz-Waltz udzielała odpowiedzi na pytania radnych podczas rady miasta na temat reprywatyzacji. "Odpowiedzi udzielali urzędnicy, którzy mieli pełnomocnictwa pani prezydent" - odparła Malinowska-Grupińska. Dopytywana, ile razy prezydent udzielała takich odpowiedzi odpowiedziała przeglądając dokumenty, że "z tego co widzi, osobiście pani prezydent była na jednej takiej sesji".
Malinowska-Grupińska poinformowała, że od 2006 r. radni złożyli 191 interpelacji w sprawach reprywatyzacji warszawskich nieruchomości, a podczas rady miasta 24 razy zgłaszano wprowadzenie punktu o informacji prezydenta miasta w tej sprawie. Przyznała, że było kilka sesji nadzwyczajnych ws. reprywatyzacji. Wśród nich wskazała sesję z 2016 roku, zwołaną przez prezydent stolicy.
Łukasz Kondratko zapytał Malinowską-Grupińską, kto reprezentował Gronkiewicz-Waltz na sesjach nadzwyczajnych. Szefowa rady odpowiedziała, że był to m.in. ówczesny wiceprezydent Warszawy Andrzej Jakubiak. Dopytywana, czy wśród tych osób był również Jakub R., świadek odpowiedziała: "z tego co widziałam to raz - w sprawie ogródków działkowych na Waszyngtona". Wskazała, że było to w lutym 2008 r.
Kropiwnicki pytał świadek, czy to wystąpienie było dla radnych wiarygodne. Malinowska-Grupińska powiedziała, że ma wrażenie, że Jakub R. "nas straszył, że jeżeli te ogródki działkowe zostaną przy mieście, to miasto będzie musiało zapłacić ogromne odszkodowania".
Wiceszef komisji Sebastian Kaleta pytał Malinowską-Grupińską, czy jako przewodnicząca rady miasta rozmawiała z Gronkiewicz-Waltz o problemie reprywatyzacji.
"Nie przypominam sobie (...), osobiście nie zajmowałam się procesami reprywatyzacyjnymi (...). Być może takie rozmowy były, ale ja aż tak tego nie pamiętam" - powiedziała radna. "Nie pamiętam jakiejś takiej szczegółowej rozmowy, być może ten temat przewijał się podczas spotkań, gdzie poruszaliśmy różne tematy" - powiedziała Malinowska-Grupińska.
Pytana, czy Rada Warszawy jest zadowolona jak prezydent m.st. Warszawy poprzez swoich urzędników informowała radnych o procesie reprywatyzacji, odparła: "Wtedy, kiedy urzędnicy nas informowali o procesie reprywatyzacji nic nie wskazywało na to, że są jakieś problemy". Przyznała, że po czasie okazało się, że części z tych urzędników nie można było wierzyć i BGN mógł wprowadzać radnych w błąd.
Świadek odpowiadając na pytania członków komisji przyznała, że były nieprawidłowości w procesie reprywatyzacji w Warszawie. "Dzisiaj na pewno uważam, że były nieprawidłowości, bo to jest po prostu fakt" - dodała.
Jaki pytał też, ile kontroli w 2016 r. przeprowadziła rada miasta w zakresie działalności dawnego Biura Gospodarki Nieruchomościami. Świadek odparła, że w 2016 r. zarządzona została jedna kontrola. Jaki stwierdził, że liczba kontroli BGN do ogółu kontroli w 2016 r. "to jest zero procent".
Malinowska-Grupińska powiedziała, że była wnioskodawcą projektu stanowiska rady miasta w sprawie kontroli prawidłowości procesu reprywatyzacji w latach 2002-2006. Dodała, że było to w 2008 r. Świadek powiedziała, że kontrola się odbyła. "Otrzymałam pokontrolną informację od ratusza, z tej informacji wynikało, że wszystkie te procesy odbyły się prawidłowo. Znaleziono jakieś uchybienia i te uchybienia miały być naprawione" - dodała radna.
Jak zauważyła Warszawa nadal jest objęta tzw. dekretem Bieruta. "Jesteśmy jedynym państwem postsocjalistycznym, gdzie dekret taki działa" - mówiła. Dlatego, jak zaznaczyła, sprawę reprywatyzacji da się rozwiązać tylko przez uchwalenie ustawy reprywatyzacyjnej.
Jaki przywołał sprawę nieruchomości przy ulicy Twardej (w związku z roszczeniami Rada Miasta przeniosła z Twardej gimnazjum - jeszcze przed przyznaniem prawa użytkowania wieczystego do działek beneficjentom - PAP). Zapytał, czemu rada zgodziła się na przeniesienie szkoły przed wydaniem decyzji reprywatyzacyjnej. Malinowska-Grupińska odpowiedziała: "naszym głównym celem było uchronienie szkoły".
Komisja weryfikacyjna od początku czerwca ub.r. bada zgodność z prawem decyzji administracyjnych w sprawie reprywatyzacji warszawskich nieruchomości. (PAP)