Kleiber wycofuje się z pomysłu organizacji konferencji naukowej
Prezes PAN prof. Michał Kleiber poinformował w piątek, że wycofuje się z pomysłu organizacji konferencji naukowej na temat przyczyn katastrofy smoleńskiej. Jego zdaniem obecnie przeprowadzenie takiej konferencji wedle standardów naukowych jest niemożliwe.
W sierpniu Kleiber wezwał do eksperckiej debaty ws. przyczyn katastrofy dwa zespoły - parlamentarny kierowany przez Antoniego Macierewicza i działający przy kancelarii premiera, któremu szefuje Maciej Lasek. W liście do Laska Kleiber napisał wówczas, że za nienaruszalne i niepodlegające negocjacjom uznaje dwa kryteria: przeprowadzenie dyskusji wyłącznie w gronie fachowców oraz jawność obrad, dostępnych dla wszystkich zainteresowanych mediów.
"Kumulacja emocji, którą obserwujemy w ostatnich dniach (...) dzisiaj uniemożliwiają przeprowadzenie konferencji wedle standardów naukowych" - powiedział w piątek Kleiber w "Panoramie" TVP2. "Z jednej strony wypowiedź jednego z ekspertów zespołu parlamentarnego (prof. Jacka Rońdy - PAP), a z drugiej strony, co jest sprawą poważniejszą te liczne, co drugi, trzeci dzień składane doniesienia do prokuratury" - wyjaśnił prezes PAN.
W oświadczeniu, którego kopię PAP otrzymała w piątek, Rońda napisał: "Wobec sytuacji zaistniałej po mojej wypowiedzi w TV "Trwam" postanowiłem zrezygnować z funkcji Przewodniczącego Komitetu Naukowego Konferencji Smoleńskiej 2013. Przyznaję się do błędu i gotów jestem ponieść tego konsekwencje".
Pismo prof. Rońdy to konsekwencja jego wypowiedzi w telewizji Trwam. Ekspert z zespołu Antoniego Macierewicza komentował swoje kwietniowe wystąpienie w TVP1, po emisji filmów o katastrofie smoleńskiej. Powiedział wtedy m.in., że jego zdaniem piloci prezydenckiego samolotu nie zeszli poniżej wysokości 100 metrów. Ku zdumieniu prowadzącego spotkanie Piotra Kraśki Rońda powiedział, że swoją wiedzę opiera na dokumencie z Rosji. "Nie mogę podać źródeł" - mówił. Dopytywany, skąd profesor ma tego rodzaju dokumenty, Rońda stwierdził: "Kupiłem, proszę pana, na rynku. Źródło pozostanie niejawne. Mogę dostarczyć oryginały. Mam swoje dojścia".
Tymczasem w wywiadzie udzielonym TV Trwam Rońda przyznał, że w programie TVP1 nie mówił prawdy. Pytany, na jakiej podstawie twierdzi, że piloci tupolewa nie zeszli poniżej 100 metrów, ekspert Macierewicza odpowiedział: "Oni niestety zeszli poniżej 100 metrów. Ja w wywiadzie z panem Kraśko trochę zagrałem. Z różnych względów. Ponieważ pan Kraśko grał ze mną, no to tak jak w kartach się gra w niektórym układzie... Z panem nie będę grał w karty, w związku z tym powiem, że oni zeszli poniżej 100 metrów. Byli gdzieś na wysokości pomiędzy 50 a 60 metrów. - Później ta opowieść o tym dokumencie [z Rosji - red.]... To był blef, na tym dokumencie nic nie było".
Macierewicz poinformował w czwartek, że w związku z zarzutami zespołu Laska skierował wniosek do prokuratury ws. pomówienia. Z kolei zespół Laska ponowił w czwartek wystosowany we wrześniu apel, by zespół Macierewicza pokazał dowody na swoje teorie albo zakończył prace i przeprosił za to, że przez ponad trzy lata wprowadzał w błąd opinię publiczną.(PAP)