Rozprawa odwoławcza przed Sądem Apelacyjnym w Gdańsku ws. "wampira z Bytowa"
Przed sądem apelacyjnym rozpoczęła się rozprawa odwoławcza w postępowaniu ws. Leszka P., "wampira z Bytowa". Sąd niższej instancji uznał go za niebezpiecznego i umieścił w zamkniętym ośrodku. Pod koniec roku Leszek P. zakończy odbywanie kary 25 lat więzienia za zabójstwo i gwałt.
Od wyroku Sądu Okręgowego w Gdańsku odwołał się pełnomocnik Leszka P. Marcin Klamann, który twierdzi, że skazany nie stwarza zagrożenia.
Na wniosek adwokata, czwartkowa rozprawa odbywa się za zamkniętym drzwiami. Leszka P. nie ma na sali rozpraw.
Przewodniczący składu sędziowskiego zapowiedział, że sąd planuje wydać orzeczenie w czwartek.
Sąd niższej instancji, uznając w czerwcu tego roku Leszka P. za niebezpiecznego, zdecydował umieścić go po odbyciu kary za popełnione czyny w Krajowym Ośrodku Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym w Gostyninie. Do uruchomionej w 2014 r. placówki trafiają sprawcy wcześniej popełnionych groźnych przestępstw, którzy już po odbyciu kary więzienia mogliby z powodu zaburzeń psychicznych albo preferencji seksualnych popełnić na wolności kolejne przestępstwo.
Leszek P. był uznawany przez media za jednego z najgroźniejszych morderców seryjnych w Polsce. Po raz pierwszy skazano go na dwa lata więzienia w zawieszeniu w 1992 r. za zgwałcenie 40-letniej kobiety. Później został oskarżony o 20 przestępstw, w tym 17 zabójstw.
Według śledczych, "wampir z Bytowa", jak nazwała go wówczas prasa, od 1984 r. do 1992 r. mordował kobiety w całej Polsce, bijąc je i dusząc, a następnie gwałcąc. W śledztwie Leszek P. przyznał się do ponad 60 morderstw. Podczas procesu zmienił wyjaśnienia i nie przyznał się do żadnego zarzutu. Twierdził, że do obciążenia samego siebie namówili go policjanci, obiecując lepsze traktowanie oraz dając paczki z żywnością i alkohol.
W grudniu 1996 r. Sąd Wojewódzki w Słupsku uznał Leszka P. za winnego tylko jednego zabójstwa i zgwałcenia 17-latki i orzekł karę 25 lat więzienia. Od pozostałych zarzutów P. został uniewinniony.
Robert Pietrzak (PAP)