Przed MEN manifestacja pod hasłem "Szkoła jest nasza"

2017-09-04, 20:00  Polska Agencja Prasowa

Pod hasłem "Szkoła jest nasza" protestowali w poniedziałek, w dniu rozpoczęcia nowego roku szkolnego, przed gmachem Ministerstwa Edukacji Narodowej, przeciwnicy reformy edukacji. Zapowiedzieli monitorowanie wprowadzanych zmian.

W manifestacji, którą zorganizował Związek Nauczycielstwa Polskiego, uczestniczyli nauczyciele, rodzice, samorządowcy i politycy partii opozycyjnych. ZNP szacuje, że było to blisko 400 osób.

"Czy jesteście wściekli? Ja też, ale przyszedł ten moment, żeby tę naszą wściekłość przełożyć w pozytywne działania, ponieważ nie może tak być, żeby szkoła należała do (minister edukacji) Anny Zalewskiej, żeby szkoła należała wyłącznie do polityków, żeby należała do urzędników Ministerstwa Edukacji Narodowej" - mówiła Dorota Łoboda z ruchu "Rodzice przeciwko reformie edukacji".

"Rozpoczynamy pracę nad solidnym monitoringiem reformy, nad tym, by pokazać, że reforma nie miała na celu dobra dziecka, ale jej cele były inne" - zaznaczyła.


Po niej głos zabrał prezes ZNP Sławomir Broniarz. "Tłumaczono nam, że tej reformy nie zauważą ani uczniowie, ani rodzice, że będzie ona fantastycznie przygotowana. Udział rodziców w demonstracjach, zaangażowanie ich w zbieranie podpisów pod wnioskiem o referendum ws. reformy edukacji pokazały, że są najbardziej rozczarowaną grupą. Ta reforma miała nic nie kosztować i być może tak będzie z punktu widzenia państwa (...), najwięcej na reformę pieniędzy jest ciągniętych z budżetów samorządów" - wyliczał Broniarz. "Ta reforma miała też służyć interesowi szkoły i nauczycieli. Mieliśmy nie tracić pracy. Ba, miały być tworzone tysiące stanowisk, a dziś tysiące nauczycieli tracą pracę" - dodał. Podał, że w wyniku reformy pracę straciło ponad 9,7 tys. nauczycieli.

"Chcemy patrzeć pani minister na ręce (...) Chcemy stworzyć rodzaj stowarzyszenia, które będzie monitorowało zmiany w edukacji w tych obszarach, które podlegają największym przemianom: będziemy patrzyli, ile osób nie znalazło pracy, ilu nauczycieli pracuje w niepełnym wymiarze czasu pracy, ile setek milionów złotych wydały samorządy na bezkosztową reformę, ilu uczniów czuje rozczarowanie faktem, że nie poszło do gimnazjum, ale stało się uczniami VII klasy, ilu z nich czuje rozczarowanie tym, że są w systemie, do którego nie chcieli wejść, ilu rodziców będzie miało problemy z logistyka szkolną (...). Tych obszarów nie brakuje " - mówił Broniarz.

Głos zabrał też uczeń Dominik Kuc. "Dziś zaczyna się demontaż edukacji, który nie zakończy się wraz z końcem tego roku, ale będzie trwał przez kilka lat. Przez te lata to uczniowie będą cierpieć najbardziej, uczniowie, których tor edukacyjny jest w sposób irracjonalny i niespodziewany zaburzany" - ocenił.

O rzeczywistości nauczyciela, który w wyniku reformy będzie pracował w kilku szkołach, opowiadała nauczycielka Justyna Drath. "Od tego roku pracuję w dwóch szkołach. To i tak komfortowa sytuacja (...), rekordzistka na Podkarpaciu będzie pracowała w sześciu szkołach" - powiedziała. Według niej na tej sytuacji będą najbardziej cierpieć uczniowie, bo nauczyciele będą mieli dla nich mniej czasu.

Z kolei wiceburmistrz warszawskiej dzielnicy Mokotów Krzysztof Skolimowski poinformował, że władze stolicy na przygotowanie szkół związku z reformą wydały 70 mln zł, sama dzielnica Mokotów - 7 mln zł. Jak mówił, to koszt dostosowania szkół podstawowych do potrzeb starszych uczniów i gimnazjów przekształcanych w szkoły podstawowe do potrzeb najmłodszych - koszt zakupu nowych stolików, krzeseł, remont łazienek, wyposażenia szkół w pracownie przedmiotowe. Tymczasem - jak podał - z budżetu państwa miast dostało na ten cel tylko 3,5 mln zł.

"To, że tu jesteśmy, to dowód na to, że nie ma zgody na to, co się dzieje, że to trzeba zmienić. Jeśli my tego nie zrobimy to, kto (...)? Nie zgadzamy się na taką szkołę, szkołę upolitycznioną, szkołę pisaną długopisem jednej partii (...)" - zaznaczyła posłanka PO Urszula Augustyn.

Zgodnie z reformą obecna struktura szkół będzie stopniowo zmieniana. Docelowo będzie obejmować: 8-letnią szkołę podstawową, 4-letnie liceum, 5-letnie technikum, 3-letnią szkołę branżową I stopnia, 2-letnią szkołę branżową II stopnia; gimnazja zostaną zlikwidowane. Zmiany zaczynają się wraz z nowym rokiem szkolnym 2017/2018 - uczniowie, którzy w czerwcu skończyli VI klasę zamiast do I klasy gimnazjum poszli do VII klasy. Ruszyły też szkoły branżowe I stopnia, które zastąpią zasadnicze szkoły zawodowe.

W poniedziałek, inaugurując nowy rok szkolny, premier Beata Szydło podkreśliła, że reforma edukacji jest wprowadzana po to, "by polska szkoła była szkołą ambitną, otwartą, nowoczesną, ale też taką, która czerpie z tradycji i kultury polskiego narodu". Zaznaczyła, że zmiany w edukacji były konsultowane z samorządowcami, pedagogami, środowiskami oświatowymi, ekspertami i rodzicami.

Premier zapowiedziała też, że pensje nauczycieli wzrosną w ciągu trzech lat o 15 proc. Pierwsza podwyżka ma nastąpić 1 kwietnia 2018 r., druga - 1 stycznia 2019 r., trzecia 1 stycznia 2020 r.

Z kolei minister edukacji Anna Zalewska zapewniła podczas inauguracji, że będzie wspierać nauczycieli w doskonaleniu zawodowym. Wcześniej wielokrotnie zapewniała, że dzięki reformie będzie 10 tys. nowych miejsc pracy dla nauczycieli.

Danuta Starzyńska-Rosiecka(PAP)

Kraj i świat

Szef MSZ z ambasadorami Niemiec i Francji o współpracy w formacie Trójkąta Weimarskiego

2017-09-13, 17:54

Prokuratura zapowiada przesłuchanie "kluczowego" świadka

2017-09-13, 17:52

Ochrona klimatu - PE chce, by państwa UE rekompensowały wycinki lasów

2017-09-13, 17:51

Szef EPL w PE: projekt Nord Stream 2 powinien zostać zatrzymany

2017-09-13, 12:21

SN i KRS tematem środowych rozmów prezydenta z klubami parlamentarnymi

2017-09-13, 09:25

W przemówieniu Junckera bez art. 7, ale będzie nacisk na praworządność

2017-09-13, 09:00

Adamowicz: o Amber Gold dowiedziałem się z mediów, nikt mnie nie ostrzegał

2017-09-12, 19:42

GDDKiA liczy, że na początku 2018 wybierze operatora systemu opłat

2017-09-12, 12:36

Zarzuty dla policjantów ws. śmierci Stachowiaka - najprawdopodobniej we wtorek

2017-09-12, 12:35

Błaszczak: zarzuty o braku pomocy po nawałnicach to kłamstwo

2017-09-12, 12:35
Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej Polityce prywatności

Zamieszczone na stronach internetowych www.radiopik.pl materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazą danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Polskie Radio Regionalną Rozgłośnię w Bydgoszczy „Polskie Radio Pomorza i Kujaw” S.A. na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek wykorzystywanie przedmiotowych materiałów przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.

Rozumiem i wchodzę na stronę