KE ma nadzieję na odpowiedź od Polski w sprawie praworządności
Komisja Europejska jeszcze nie otrzymała odpowiedzi na wysłane przed miesiącem uzupełniające rekomendacje w procedurze praworządności od Polski, ale ma nadzieję, że Warszawa prześle je na czas - oświadczyła rzeczniczka KE Lucia Caudet.
"Do dziś nie otrzymaliśmy odpowiedzi na nasze rekomendacje, ale ufamy, że polski rząd odpowie na czas, tak jak to robił w przeszłości" - powiedziała Caudet na poniedziałkowej konferencji prasowej.
Jak dodała, Komisja Europejska, wysyłając rekomendacje, zaznaczyła, że oczekuje, iż odpowiedź zostanie przekazana w ciągu miesiąca.
Źródła w KE podkreślają, że w procedurze praworządności, inaczej niż np. w procedurze o naruszenie prawa UE, nie ma sztywnych, opisanych prawnie terminów. Wyznaczona miesięczna granica jest zatem bardziej prośbą niż ultimatum pod adresem Warszawy.
Teoretycznie Polska powinna była odpowiedzieć na zalecenia KE do 26 sierpnia. Jednak data ta wypadła w sobotę, dlatego - jak podkreślił w niedzielę polski resort spraw zagranicznych - odpowiedź zostanie wystosowana w poniedziałek.
W ostatnich tygodniach trwała wymiana pism między polskim MSZ a KE w sprawie rekomendacji. Resort dyplomacji domagał się wyjaśnień kwestii objętych zaleceniem KE w sprawie praworządności. Strona polska zwracała się o wskazanie konkretnych aktów prawa UE, w oparciu o które KE ocenia wprowadzaną w Polsce reformę sądownictwa, a także przedstawienia podstaw prawnych niektórych rozwiązań rekomendowanych Polsce. Odpowiedzi KE na te prośby Warszawa uznała za zbyt ogólne i niesatysfakcjonujące.
Wydane 26 lipca rekomendacje dotyczą czterech uchwalonych ustaw, które - zdaniem KE - mogą zwiększyć systemowe zagrożenie dla praworządności w Polsce. Chodzi o ustawę o Sądzie Najwyższym i ustawę o Krajowej Radzie Sądownictwa, które zostały zawetowane przez prezydenta Andrzeja Dudę, oraz o już obowiązujące prawo o ustroju sądów powszechnych i ustawę o Krajowej Szkole Sądownictwa.
Zdaniem KE ustawy te "doprowadzą do strukturalnego osłabienia niezależności sądów i niezawisłości sędziów w Polsce oraz będą miały natychmiastowy i znaczny negatywny wpływ na niezależne funkcjonowanie całego sądownictwa".
Poza procedurą praworządności KE uruchomiła też 31 lipca postępowanie o naruszenie prawa UE w odniesieniu do ustawy o ustroju sądów powszechnych. Główne zastrzeżenie prawne KE dotyczy dyskryminacji ze względu na płeć z powodu wprowadzenia odmiennego wieku przejścia w stan spoczynku dla kobiet (60 lat) i mężczyzn (65 lat) sprawujących urząd sędziowski. Zdaniem KE jest to sprzeczne z art. 157. Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej oraz dyrektywą w sprawie równości płci w dziedzinie zatrudnienia.
Minister sprawiedliwości, prokurator generalny Zbigniew Ziobro mówił w ubiegły czwartek, że zasady powoływania sędziów sądów powszechnych w naszym kraju nie idą tak daleko, jak ma to miejsce w Bawarii czy Saksonii, a mimo to Komisja Europejska kwestionuje polskie propozycje. Dlatego - jak zaznaczył - oczekuje równych standardów od KE.
Nowelizacja, o której mówił Ziobro, m.in. zwiększa uprawnienia ministra sprawiedliwości przy powoływaniu i odwoływaniu prezesów sądów. Przepis przejściowy przewiduje, że prezesi i wiceprezesi sądów "mogą zostać odwołani przez ministra sprawiedliwości, w okresie nie dłuższym niż 6 miesięcy od dnia wejścia w życie niniejszej ustawy" - bez zachowania wymogów określonych w tych przepisach. Przez pół roku będzie też możliwość dokonania przez prezesów "przeglądu stanowisk funkcyjnych" w sądach, czyli m.in. przewodniczących wydziałów.
Z Brukseli Krzysztof Strzępka (PAP)