Szef PSP o szczegółach akcji ratunkowej w Suszku

2017-08-24, 09:06  Polska Agencja Prasowa/Grzegorz Dyjak/Krzysztof Markowski

Drogi prowadzące do obozu harcerskiego były zablokowane zwalonymi drzewami, miejscami nawet do wysokości pierwszego piętra; przejście 100 metrów zajmowało nawet 20 minut - o szczegółach akcji ratunkowej w Suszku opowiada w rozmowie z PAP komendant główny PSP gen. brygadier Leszek Suski.

Gwałtowne burze, a miejscami nawet trąby powietrzne, przeszły przez Pomorze w nocy z 11 na 12 sierpnia. Wskutek nawałnic zginęło w Pomorskiem pięć osób, w tym dwie nastolatki, które przebywały na obozie harcerskim w miejscowości Suszek. Ponad 50 osób, w tym 39 uczestników obozu w Suszku, doznało różnego rodzaju obrażeń.

Komendant Suski podkreślił w rozmowie z PAP, że zgłoszenie o sytuacji w Suszku dotarło do Komendy Powiatowej PSP w Chojnicach kilkanaście minut przed północą. Pierwszy zastęp, sześciu strażaków, wyjechał już po dwóch minutach od zgłoszenia.

"Do obozu było około 17 kilometrów. Strażacy po przejechaniu około 12 kilometrów drogą, z której też musieli usuwać powalone drzewa, dotarli do miejscowości Rytel. Okazało się, że droga była zawalona drzewami. Wobec tego dalej ruszyli pieszo i dotarli do miejscowości Lotyń oddalonej od obozu o 3-4 kilometry. Trzy leśnie drogi prowadzące do obozu były zablokowane zwalonymi drzewami, w niektórych miejscach nawet do wysokości pierwszego piętra. Przejście 100 metrów zajmowało ratownikom nawet 20 minut" - powiedział Suski.

Jak podkreślił, w utorowaniu drogi pomagali mieszkańcy Lotynia oraz druhowie OSP. Został wysłany patrol - jeden strażak i jeden policjant. Następnie poszła grupa czteroosobowa - trzech strażaków i ratownik medyczny. W pewnym momencie jeden ze strażaków doznał urazu i musiał wrócić. "Pozostałe trzy osoby z tej grupy, idąc dalej w kierunku obozu, dotarły do brzegu jeziora, gdzie biwakowała grupa ludzi, którzy użyczyli strażakom łódź" - powiedział komendant.

W następnych minutach w kierunku obozu w Suszku wyruszyła pieszo kolejna 10-osobowa grupa: strażacy PSP i OSP, dwóch policjantów oraz leśnik, który znał ten teren. Po dotarciu do jeziora znaleźli łódkę, na której popłynęło sześć osób z uprawnieniami medycznymi. "Łódka nie miała wioseł, więc strażacy sprawili wiosła z desek pomostu oraz znaku leśnego, a następnie przepłynęli przez jezioro do obozu. Pozostała czwórka znalazła kolejną łódź i popłynęła do obozu" - relacjonował szef PSP.

"Zniszczenia były olbrzymie. Obóz rozciągał się na przestrzeni około 400 metrów - było tam kilka podobozów. Gdy ratownicy dotarli na miejsce, okazało się, że nikogo tam nie było, więc zaczęli szukać harcerzy. Okazało się, że część z nich schroniła się w pobliskim młodniku. Strażacy dostrzegli dym i poszli w tym kierunku; grupa harcerzy - ubrana tylko w bieliznę i piżamy - skupiła się przy niewielkim ognisku" - relacjonował Suski.

Strażacy przystąpili do segregacji rannych metodą "triage" - to procedura medyczna stosowana w medycynie ratunkowej, umożliwiająca służbom medycznym segregację rannych w zależności od stopnia obrażeń oraz rokowania. Jak powiedział Suski, ciężej poszkodowanych było dwóch harcerzy - jeden miał złamaną kość podudzia, drugi potłuczenia klatki piersiowej. Ponad 30 osób odniosło lżejsze obrażenia.

"Za strażakami, którzy pieszo przebili się przez powalony las, do obozu dotarły quad i samochody terenowe. W pomoc bardzo włączyli się mieszkańcy pobliskiej wsi, którzy także dotarli dwoma terenowymi samochodami" - podkreślił Suski.

Ranne dzieci zostały ewakuowane do miejscowości Lotyń, gdzie strażacy postawili miasteczko namiotowe wyposażone m.in. w nagrzewnice. "Skorzystaliśmy też ze świetlicy wiejskiej. Wszystkie dzieci strażacy ewakuowali z obozu w ciągu dwóch godzin. Ranni trafili do szpitali, a pozostali harcerze do miejscowości Nowa Cerkiew, gdzie przyjeżdżali ich rodzice" - powiedział Suski.

Komendant dodał, że pierwsze informacje o tym, jaka jest sytuacja w obozie w Suszku, dostał tuż przed godz. 1 w nocy.

Jak poinformował, uruchomiona została także grupa ratownictwa wysokościowego PSP. Mieliśmy do dyspozycji trzy śmigłowce: Lotniczego Pogotowania Ratunkowego, Marynarki Wojennej i Straży Granicznej. "Nasza grupa ratownictwa wysokościowego wsiadła do śmigłowca Straży Granicznej i poleciała w kierunku Suszka. "Pilot zdecydował, że ze względu na złe warunki atmosferyczne nie może wylądować i niestety musiał zawrócić" - powiedział Suski.

Poza tym na miejsce, gdzie działało już kilkanaście zastępów strażaków z woj. pomorskiego w ramach Centralnego Odwodu Operacyjnego komendant Suski skierował dwie specjalistyczne grupy poszukiwawczo-ratownicze dysponujące psami ratowniczymi z Gdańska i Warszawy, strażaków z woj. zachodniopomorskiego oraz słuchaczy szkół pożarniczych z Bydgoszczy i Warszawy. "Do podjęcia działań gotowych było również 500 policjantów" - powiedział.

Z informacji przekazanych przez komendanta wynika, że w związku z nawałnicami, które od 10 sierpnia przeszły nad Polską, strażacy interweniowali w sumie ponad 26 tys. razy. W działaniach brało udział blisko 100 tys. strażaków wyposażonych w 23 tys. pojazdów. Bilans ofiar śmiertelnych wynosi sześć osób. Poszkodowanych zostało 58 osób, w tym 19 strażaków.

Grzegorz Dyjak, Krzysztof Markowski (PAP)

Kraj i świat

Rezydenci: obywatelski projekt - wzrost nakładów do 6,8 proc. PKB w 3 lata

2017-10-23, 20:03

KE będzie prowadzić konsultacje z Rosją i Ukrainą ws. Nord Stream 2

2017-10-23, 20:02

W grudniu Komisja Wenecka ma przyjąć dwie opinie o polskich ustawach

2017-10-23, 17:58

Morawiecki: nasz rząd w Brukseli broni zasad wolnego rynku

2017-10-23, 17:56

We wtorek komisja śledcza ma ponownie przesłuchać b.szefa Amber Gold Marcina P.

2017-10-23, 15:45

Siły USA ćwiczą ewakuację cywilów

2017-10-23, 08:14

Lekarze rezydenci spotkali się z Rzecznikiem Praw Obywatelskich

2017-10-22, 13:22

W niedzielę Światowy Dzień Misyjny - w kościołach zbiórka na pomoc misjonarzom

2017-10-22, 10:25

Rajoy: chcę, by regionalny rząd Katalonii został rozwiązany

2017-10-21, 14:40
Nożownik ze Stalowej Woli przyznał się do ataku, ma zarzut usiłowania i dokonania zabójstwa wielu osób

Nożownik ze Stalowej Woli przyznał się do ataku, ma zarzut usiłowania i dokonania zabójstwa wielu osób

2017-10-21, 14:35
Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej Polityce prywatności

Zamieszczone na stronach internetowych www.radiopik.pl materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazą danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Polskie Radio Regionalną Rozgłośnię w Bydgoszczy „Polskie Radio Pomorza i Kujaw” S.A. na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek wykorzystywanie przedmiotowych materiałów przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.

Rozumiem i wchodzę na stronę