Wdowa po adm. Karwecie: w trumnie męża były też szczątki siedmiu innych osób
Maria Karweta, wdowa po adm. Andrzeju Karwecie – dowódcy Marynarki Wojennej, który zginął w katastrofie smoleńskiej, poinformowała we wtorek, że w trumnie jej męża znajdowały się szczątki siedmiu innych osób. Do ekshumacji szczątków admirała doszło w końcu czerwca br.
O efektach ekshumacji Maria Karweta poinformowała na konferencji prasowej, która miała miejsce w Klubie Marynarki Wojennej „Riwiera” w Gdyni. Żona dowódcy MW wyjaśniała, że ekshumacja miała miejsce 26 czerwca br., a trumna ze szczątkami została przetransportowana do Instytutu Medycyny Sądowej, gdzie przeprowadzono badania.
Karweta poinformowała, że była przy otwarciu trumny. „Zobaczyłam mundur mojego męża, mundur admiralski, pod mundurem bielizna, nie jego, mała, w znacznie mniejszym rozmiarze, zielona (…), sądzę, że należała do jakiegoś przedstawiciela wojsk lądowych (…). Pod bielizną – worki. Jeden, to worek taki, w jakich zwykle są transportowane ciała ofiar katastrof, morderstw (…). Obok - dwa worki duże, ciemne, na śmieci i reklamówka żółta, przejrzysta. Tak pochowano mojego męża” – powiedziała Karweta.
Wyjaśniła, że badania rozpoczęły się od tomografii komputerowej. „Już tam zobaczyliśmy dodatkową kończynę górną – prawa ręka należała do kogoś zdecydowanie niższego i szczuplejszego niż mój mąż” – wyjaśniła dodając, że w trumnie znajdowała się też dodatkowa żuchwa.
Poinformowała, że 4 sierpnia otrzymała wyniki badań genetycznych. „W workach na śmieci, w trumnie mojego męża były szczątki ośmiu osób, w tym mojego męża, oraz dwa nierozpoznane, których nie dało się zidentyfikować” – powiedziała.
„Siedem szczątków mojego męża znaleziono w czterech innych trumnach. Boję się podjąć decyzji o kolejnym pogrzebie. Boję się, bo sekcje się nie zakończyły, a dla mnie każdy pogrzeb, każdy jego pogrzeb jest ogromnym dramatem” – mówiła Karweta dodając, że „ma nadzieję, iż po tym, wszystkim w końcu z godnością pochowa w końcu swojego męża.
„Mam ogromny żal do rządu, który nie zadbał o bezpieczeństwo człowieka, który dbał także o jego bezpieczeństwo” - mówiła też Karweta.
W chwili śmierci 10 kwietnia 2010 r. Andrzej Karweta miał 52 lata. Został on pochowany w położonym pod Gdańskiem Baninie, gdzie admirał - od 2007 r. dowódca Marynarki Wojennej, mieszkał przed śmiercią. (PAP)