Assad nie wyklucza, że USA jednak uderzą na Syrię
Prezydent Syrii Baszar el-Asad powiedział telewizji wenezuelskiej, że nie wyklucza, iż USA jednak przeprowadzą atak wojskowy na jego kraj. Według jego zapewnień Damaszek ma zeznania rebeliantów świadczące, że to oni użyli w walkach w Syrii broni chemicznej.
Asad mówił o tym w 40-minutowym wywiadzie nadanym przez państwową wenezuelską telewizję Telesur w środę (czasu lokalnego).
"Możliwość, że USA przeprowadzą atak przeciwko Syrii jest wciąż realna - czy pod pretekstem broni chemicznej, czy pod innym" - oznajmił Asad w wywiadzie przeprowadzonym w Damaszku.
Oświadczył także, że władze syryjskie odkryły tajne laboratoria i składy z bronią chemiczną i informacje o nich przekazały Rosji.
Dodał, że ma dowody na to, iż rebeliantów walczących przeciw niemu w Syrii zbroi Arabia Saudyjska. Nie ma jednak, jak przyznał, dowodu na to, by jakiś konkretny kraj dostarczał im broń chemiczną.
Wyraził też przekonanie, że - jak mówił - "terroryści" - będą starali się przeszkodzić ekspertom ONZ, którzy mają zajmować się likwidacją syryjskiej broni chemicznej.
Szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow i amerykański sekretarz stanu John Kerry osiągnęli 14 września w Genewie porozumienie w sprawie zabezpieczenia, a następnie zniszczenia syryjskiej broni chemicznej do połowy 2014 roku. Umożliwiło ono wstrzymanie rozważanego wcześniej przez USA wojskowego ataku na cele w Syrii. W połowie listopada zaczną pracę w Syrii eksperci Organizacji ds. Zakazu Broni Chemicznej (OPCW).
USA uzasadniały rozważane użycie siły wobec Syrii tym, że władze w Damaszku użyły 21 sierpnia pod Damaszkiem broni chemicznej, zabijając ponad 1400 osób. Asad odrzuca te oskarżenia.
Rosja, która w konflikcie syryjskim popiera Asada, twierdzi, że atak pod Damaszkiem był "prowokacją" opozycji syryjskiej. Moskwa otrzymała od Damaszku dowody na użycie broni chemicznej przez rebeliantów i przekaże je Radzie Bezpieczeństwa ONZ - zapowiedział przed tygodniem szef dyplomacji Rosji Siergiej Ławrow. (PAP)