Błaszczak: uczestnikom miesięcznicy próbowano odebrać prawo do demonstrowania
Ci ludzie próbowali zabrać uczestnikom tych uroczystości prawo do demonstrowania - powiedział we wtorek w radiu ZET szef MSWiA Mariusz Błaszczak, komentując kontrmanifestację wobec miesięcznicy katastrofy smoleńskiej.
Błaszczak powiedział, że w sobotę czuł "smutek z powodu działań grupy (ludzi), którzy próbują odebrać mi prawo do tego, żebym obchodził uroczystości wspomnieniowe tych, którzy polegli 10 kwietnia 2010 r., w jaki sposób chcę". "Ci ludzie próbowali zabrać mnie i innym uczestnikom tych uroczystości prawo do demonstrowania" - zaznaczył.
Po sobotnich wydarzeniach policja skierowała 91 wniosków do sądu za blokowanie jezdni na drodze marszu. Siedem osób będzie odpowiadać za złośliwe przeszkadzanie w wykonywaniu aktu religijnego podczas miesięcznicy smoleńskiej, a dziesięć osób - za wykroczenia, m.in. zakłócanie spokoju oraz przeszkadzanie w organizowaniu lub w przebiegu niezakazanego zgromadzenia. Wśród kontrmanifestujących był Władysław Frasyniuk, który odpowie z naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza
"Kiedy szliśmy, odmawialiśmy różaniec od katedry aż pod Pałac Prezydencki. To jest niewątpliwie akt religijny" - ocenił Błaszczak. "Na wysokości kościoła św. Anny usiedli na ulicy i próbowali zablokować uroczystość, akt religijny, odmawianie różańca jest aktem religijnym; więcej - oni krzyczeli: do kościoła, tak jak za komuny: do krypty. (...) Dziś ich zdaniem - oni są mniejszością - chrześcijanin nie może publicznie odmawiać różańca" - powiedział.
"Mogą być satanistami, mogą być kimkolwiek chcą, ale niech nie odbierają innym ludziom prawa do tego, żeby mogli zachowywać się w sposób taki, jaki uważają za właściwy" - powiedział minister.
Ocenił, że środki użyte w sobotę przez policję były adekwatne do sytuacji. Przypomniał, że gdy za rządów PO-PSL Solidarność demonstrowała przeciw podwyższeniu wieku emerytalnego, "wtedy policja była w rynsztunku bojowym - z tarczami, z pałkami". "W sobotę policjanci byli bez rynsztunku. (...) To dobrze o nich świadczy, dlatego że nie byli agresorami" - zaznaczył.
Minister podkreślał, że to sąd zadecyduje, czy Frasyniuk złamał prawo. "Natomiast (Frasyniuk) usłyszał zarzut i niewątpliwie zgromadzenie, które szło Krakowskim Przedmieściem, było legalne, a zgromadzenie jego było nielegalne" - powiedział Błaszczak.(PAP)