Putin liczy, że Syria dotrzyma porozumienia ws. broni chemicznej
Prezydent Rosji Władimir Putin wyraził w czwartek nadzieję, że władze Syrii dotrzymają porozumienia dotyczącego likwidacji broni chemicznej. Uznał atak z 21 sierpnia za prowokację wrogów prezydenta Baszara el-Asada. Nie wykluczył udziału w wyborach w 2018 r.
"Czy zdołamy to wszystko (zniszczenie syryjskiej broni chemicznej - PAP) zrealizować? Nie mogę być na sto procent pewien" - mówił Putin na spotkaniu Klubu Wałdajskiego, skupiającego ekspertów i dziennikarzy zajmujących się Rosją. "Jednak na razie wszystko, co widzieliśmy w ostatnich dniach, daje nam przekonanie, że tak się stanie" - dodał.
Ocenił, że "prymitywne" wykonanie głowicy użytej podczas ataku z 21 sierpnia jest poważnym argumentem za tym, by uznać go za zainscenizowany przez wrogów Asada. Rosja ma "wszelkie podstawy", by atak uważać za "zręczną prowokację" - powiedział Putin. Dodał, że należy zbadać doniesienia o innych atakach w Syrii z użyciem broni chemicznej.
Wyraził ocenę, że użycie siły zbrojnej wobec Syrii byłoby ciosem dla ładu światowego. Zapewnił, że Rosja "nie ma żadnych wyjątkowych interesów w Syrii, które skłaniałyby ją do chronienia obecnych władz syryjskich. "Walczymy o zachowanie zasad prawa międzynarodowego" - zapewnił.
Zarzucił państwom zachodnim, że nie mają odpowiedzi na pytanie, co zrobić, jeśli władzę w Syrii po interwencji zachodniej przejmą grupy ekstremistyczne. Jego zdaniem groźby zachodniego ataku na Syrię były nieprzemyślane i mogłyby pomóc w dojściu do władzy w Syrii bojowników powiązanych z Al-Kaidą. Decyzja prezydenta USA Baracka Obamy, by nie rozpoczynać ataku, "była oparta na realistycznej analizie sytuacji; cieszę się, że nasze stanowiska w tej sprawie są zbieżne" - mówił Putin.
Opowiedział się za opartym na zaufaniu dialogiem z Zachodem. "Musimy razem z Amerykanami, z Europejczykami prowadzić dialog mimo wszystko oparty na zaufaniu, żebyśmy mogli słuchać się wzajemnie i przyjmować argumenty" - oświadczył.
Odpowiadając na pytanie byłego premiera Francji Francois Fillona o to, czy w 2018 roku znów będzie kandydował na prezydenta, Putin odpowiedział: "Nie wykluczam". Przekonywał, że władza w Rosji nie jest doskonała, ale nie jest ona również idealna w innych krajach, w tym w USA.
Rosyjski prezydent wypowiedział się też na temat Ukrainy. "Dziś Ukraina jest niepodległym państwem, odnosimy się do tego z szacunkiem" - zapewnił. Dodał zarazem: "Mamy wspólne tradycje, mentalność, kulturę, bardzo bliskie języki, jesteśmy jednym narodem". Rosja, jak to określił, uważa Ukrainę za "część wielkiego świata rosyjsko-ukraińskiego".
Mówiąc o zamiarze podpisania przez Ukrainę umowy stowarzyszeniowej z UE, Putin podkreślił, że Rosja "uczciwie mówi" Ukrainie: "+To wasz wybór+". "Jednak weźcie pod uwagę, że będziemy musieli jakoś bronić swojego rynku, wprowadzać sposoby jego ochrony" - zastrzegł.
Putin był prezydentem w latach 2000-2008, przez dwie kadencje, do których ograniczała go konstytucja. W 2008 roku został premierem, ustępując stanowiska Dmitrijowi Miedwiediewowi. W 2012 roku został znów prezydentem, tym razem na sześcioletnią kadencję, podczas gdy Miedwiediew pełni urząd premiera. (PAP)