MSZ: co najmniej dwóch Polaków rannych w Turynie; jeden opuścił już szpital
Co najmniej dwóch Polaków zostało rannych w związku z paniką, jaka wybuchła w sobotę w strefie kibica w Turynie zorganizowanej z okazji finału Ligi Mistrzów - poinformowało na Twitterze Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Jak dodano jeden z nich opuścił już szpital.
MSZ zapewniło, że polski konsul w Mediolanie udziela pomocy konsularnej drugiemu poszkodowanemu i jest w kontakcie z jego rodziną.
W związku z wydarzeniami w Turynie działa telefon dyżurny w konsulacie generalnym Polski w Mediolanie +39 335 568 5786.
Do 1400 wzrosła liczba osób, które odniosły obrażenia w wyniku paniki, jaka wybuchła w sobotę w strefie kibica, zorganizowanej z okazji finału Ligi Mistrzów na placu w Turynie we Włoszech. Ten nowy bilans podano w niedzielę rano po całonocnej akcji niesienia pomocy.
Osiem osób jest poważnie rannych, w tym jedno dziecko.
Wielu spośród poszkodowanych już opuściło szpitale i punkty pogotowia ratunkowego.
Do zdarzenia doszło w trakcie wspólnego oglądania transmisji z Cardiff, gdzie trwał mecz finału Ligi Mistrzów Real Madryt-Juventus Turyn. Na centralnym Piazza San Carlo zgromadziły się tysiące osób.
Gdy nagle zawaliła się części metalowej konstrukcji, a ludzie usłyszeli huk, zaczęto krzyczeć o bombie. Setki osób rzuciły się do ucieczki, tratując się nawzajem.
Na placu pozostało wiele butów i torebek. Cała okolica jest zdewastowana.
W turyńskich szpitalach wprowadzono nadzwyczajny stan kryzysowy w związku z masowym napływem rannych - taki sam, jaki przewiduje się w przypadku ataku terrorystycznego.
Burmistrz Turynu Chiara Appendino pisała wcześniej na Twitterze, że jest wstrząśnięta tym, co się stało.
Z kolei szef wydziału zdrowia w zarządzie miasta Antonio Saitta powiedział, że bardzo wielu rannych odniosło obrażenia z powodu leżącego wszędzie szkła. "Tego łatwo można było uniknąć" - stwierdził. Jego zdaniem winę ponoszą ci, którzy wpuścili ludzi na plac bez kontroli i pozwolili im na wniesienie szklanych butelek. (PAP)