PO chce posiedzenia sejmowych komisji ws. wypadku premier Szydło
Posłowie PO Marek Wójcik i Cezary Tomczyk złożyli w poniedziałek wniosek o wspólne posiedzenie sejmowych komisji spraw wewnętrznych i administracji oraz obrony narodowej, w związku z piątkowym wypadkiem premier Beaty Szydło. Zażądali dymisji szefa MSWiA Mariusza Błaszczaka.
"Dzisiaj składamy wniosek o połączone posiedzenie komisji spraw wewnętrznych i obrony narodowej w sprawie sytuacji w służbach chroniących najważniejsze osoby w państwie" - powiedział Wójcik na poniedziałkowej konferencji prasowej. Podkreślił przy tym, że Prawo i Sprawiedliwość rządzi Polską od blisko półtora roku. "I to PiS ponosi odpowiedzialność za sytuację w służbach chroniących najważniejsze osoby w państwie" - zaznaczył poseł PO.
Platforma oczekuje, że podczas obrad połączonych komisji otrzyma wyjaśnienia dotyczące "chaosu w służbach chroniących najważniejsze osoby w państwie" oraz szczegóły ostatnich wypadków z udziałem VIP-ów: premier Beaty Szydło, prezydenta Andrzeja Dudy i szefa MON Antoniego Macierewicza.
Wójcik zwrócił uwagę, że w ciągu ostatniego roku doszło do kilku takich wypadków. "Te wszystkie wypadki pokazują, że w Biurze Ochrony Rządu panuje chaos spowodowany działaniami ministra (SWiA) Mariusza Błaszczaka i (wice) ministra (SWIA) Jarosława Zielińskiego, którzy doprowadzili do czystki kadrowej" - mówił poseł PO.
Polityk wyraził pogląd, że gdyby ministrowie Błaszczak i Zieliński wyciągnęli wnioski z ubiegłorocznego wypadku prezydenta, to nie doszłoby to piątkowego zdarzenia z udziałem limuzyny premier Szydło. Sobotnie zapowiedzi szefów MSWiA dotyczące zmian w BOR Wójcik ocenił jako "próbę ucieczki ministra Błaszczaka przed odpowiedzialnością". "Jeżeli chodzi o nowe kompetencje, które zapowiada minister Błaszczak, to żadne kompetencje nie zastąpią doświadczenia, wiedzy funkcjonariuszy, którzy zostali przez ministra Błaszczaka zwolnieni z BOR i odwołani ze stanowisk, które dotyczyły bezpieczeństwa najważniejszych osób w państwie" - powiedział poseł PO. Zapowiedź zmiany nazwy Biura nazwał "absurdalną".
Tomczyk podkreślał, że w polskim prawie nie może być "równych i równiejszych". "Wszyscy jesteśmy równi wobec prawa, wszyscy musimy być tak samo traktowani. Nie może być tak, że 20-latek podejrzewany o to, że doprowadził do wypadku z udziałem pani premier Szydło po godzinie przez policję ma stawiane zarzuty, a kierowca, który brał udział w karambolu z udziałem Antoniego Macierewicza może odjechać z miejsca wypadku i udać, że sprawy nie było, a prokuratura po czasie mówi, że tak naprawdę nie było wypadku, tylko była to zwykła kolizja" - powiedział poseł Platformy.
Krytykował przy tym ministra Błaszczaka za jego sobotnią konferencję prasową. "Dowiedzieliśmy się, że to opozycja jest współodpowiedzialna za wypadek, dowiedzieliśmy się o hejcie, który wylewa się na polskiej scenie politycznej, ale nie dowiedzieliśmy się niczego o procedurach bezpieczeństwa. Nie dowiedzieliśmy się niczego, jeśli chodzi o przebieg tego wydarzenia, kiedy kolumna pani premier wyjechała z lotniska" - mówił Tomczyk.
Politycy PO zażądali też dymisji Błaszczaka. Tomczyk pytany, czy Platforma poprze wniosek Nowoczesnej o wotum nieufności wobec szefa MSWiA, odparł: "Najpierw trzeba dać panu ministrowi Błaszczakowi szansę, by honorowo podał się do dymisji". Poseł przypomniał, że jeszcze w tym tygodniu PO przedstawi projekt zmian ustawowych w zakresie przewożenia najważniejszych osób w państwie, zapewnienia im bezpieczeństwa.
W piątek w Oświęcimiu doszło do wypadku kolumny samochodowej z udziałem auta, którym jechała premier Beata Szydło. Szefowa rządu powiedziała w niedzielę w "Wiadomościach" TVP, że czuje się dobrze, nie ma poważnych obrażeń i liczy na to, iż w ciągu kilku dni zapadnie decyzja pozwalająca jej opuścić szpital. Rzecznik małopolskiej policji Sebastian Gleń podał w sobotę, że zarzut spowodowania wypadku usłyszał 21-letni kierowca fiata seicento, który doprowadził do zderzenia z samochodem, w którym jechała Szydło. Mężczyzna przyznał się do winy.
Pod koniec stycznia na drodze krajowej nr 10 w Lubiczu Dolnym k. Torunia doszło do wypadku z udziałem samochodu, w którym jechał szef MON. W kolizji uczestniczyło 8 pojazdów, w tym dwa z kolumny żandarmerii wojskowej.
W marcu zeszłego roku, podczas przejazdu prezydenckiej kolumny autostradą A4 na terenie woj. opolskiego, w jednym z pojazdów uszkodzeniu uległa opona. Prezydentowi Dudzie, ani żadnej z towarzyszących mu osób nic się nie stało.(PAP)